Jeśli Polacy myślą, że za komunikację miejską płacą jak za zboże, to co dopiero ma powiedzieć mieszkaniec Londynu czy Zurychu? Właśnie porównano ceny biletów komunikacji miejskiej w 45 dużych miastach Europy i świata. Zobaczcie tylko na te ceny, a przestaniecie narzekać na cennik biletów.
Ile kosztują przejazdy jednorazowe oraz miesięczne bilety, uprawniające do nielimitowanej liczby przejazdów w granicach administracyjnych miasta w różnych krajach świata? Picodi.com postanowił sprawdzić obowiązujące cenniki spółek odpowiedzialnych za komunikację miejską według stanu na marzec 2023 r. W rankingu uwzględniono także przeciętne pensje netto dla miast ze strony numbeo.com, a dla polskich miast z portalu statystyka miast.stat.gov.pl (ostatnie dostępne dane dotyczą stycznia 2023 r.) Z kolei przy przeliczaniu walut zostały zastosowane średnie kursy za luty 2023 r. według Google Finance.
Uwzględnione w zestawieniu bilety miesięczne zapewniają nielimitowany przejazd wszystkimi rodzajami transportu publicznego w obrębie danego miasta. Pod uwagę były brane najbardziej korzystne dla podróżujących ceny, jeśli taka możliwość była oferowana przez przewoźnika (np. tańszy bilet z aplikacją mobilną lub specjalną kartą, jednak bez uwzględnienia kosztu wyrobienia takiej karty).
Gdzie w Polsce zapłacimy najwięcej?
Czy istnieje jakaś zależność jeśli chodzi o komunikację miejską w Polsce? Oczywiście, że nie. Z raportu wynika, że każde miasto działa według własnych zasad.
Najpierw poszły pod lupę cenniki w polskich miastach wojewódzkich. W przypadku miast, w których dla rozliczających w tym mieście PIT mieszkańców obowiązuje niższa cena (np. Kraków, Warszawa, Wrocław, Poznań i inne), do zestawienia została uwzględniona preferencyjna stawka.
Spośród 18 miast wojewódzkich najdroższy bilet jednoprzejazdowy (lub na dłuższy przejazd do 40 lub do 60 minut w zależności od oferty) jest w Krakowie, Szczecinie i Poznaniu – po 6 zł. Najtaniej płaci się w Gorzowie Wielkopolskim i Zielonej Górze – 3 zł.
Z kolei najwyższą kwotę za miesięczny bilet płacą mieszkańcy Szczecina i Łodzi – po 140 zł, a najniższą – mieszkańcy Krakowa (80 zł). W Warszawie cena miesięcznego to 98 zł.
Jeśli porównać ceny biletów miesięcznych z najnowszymi danymi GUS nt. wynagrodzeń, to największy procent pensji na komunikację miejską muszą wydać mieszkańcy Białegostoku (3,1 proc.), Łodzi (2,9 proc.) i Szczecina (2,7 proc.). Najmniejszym obciążeniem dla portfela jest komunikacja miejska w Warszawie (1,8 proc.), Wrocławiu (1,6 proc.) i Krakowie (1,3 proc.).
W niektórych Europejskich miastach pojedziemy za darmoszkę
Z badania 45 dużych miast wynika, że Polskie miasta nie wychodzą źle na tle innych w państwach europejskich oraz na świecie, ale są miejsca, gdzie transport publiczny jest o wiele tańszy niż u nas, a nawet za free. Mowa o Luksemburgu, Tallinie (stolicy Estonii), czy Valletcie (stolicy Malty).
Spośród pozostałych miast w rankingu najdroższe bilety za jeden przejazd są w Londynie (4,85 €), Zurychu (4,44 €) i Oslo (3,65 €). Najwyższe ceny za miesięczny bilet również płacą mieszkańcy Londynu (253 €), następnie Melbourne (178 €) i Dublina (155 €). Dla porównania w Warszawie miesięczny bilet po przeliczeniu na euro to koszt zaledwie 21 € (98 zł).
Dlaczego w rankingu nie uwzględniono większej liczby miast? W zestawieniu zostały pominięte te metropolie, w których za jeden rodzaj transportu odpowiada kilka podmiotów o bardzo różnych politykach cenowych (Tokio, Pekin, Dżakarta, Bangkok i inne). Do rankingu nie trafiły także miasta, w których nie ma możliwości zakupu biletu miesięcznego.
Stosunek ceny biletu do pensji
Przy porównaniu ceny biletów miesięcznych z wynagrodzeniami w poszczególnych miastach, to najmniej korzystną sytuacją wyróżnia się São Paulo, gdzie koszt miesięcznego dostępu do wszystkich rodzajów transportu publicznego w mieście stanowi 14,3 proc. średniego wynagrodzenia. Drugie i trzecie miejsce pod względem wysokości wydatków na transport zajmują Londyn i Stambuł (odpowiednio 7,5 proc. i 7,4 proc. pensji).
Warszawa pod tym względem znajduje się w gronie najtańszych miast, bo 30-dniowy bilet to zaledwie 1,8 proc. średniej warszawskiej pensji netto. Jest to wynik zbliżony do Pragi (1,7 proc.), Brukseli i Reykjavík (również po 1,8 proc.).