REKLAMA

Nie tylko nowa cena wódki. W Polakach się gotuje, bo już tak łatwo nie kupią procentów

Rząd ma w planach nie tylko wprowadzenie ceny minimalnej i podwyższenie akcyzy na alkohol. Walka z pijaństwem wkracza na nowy poziom, bo pojawił się pomysł, by zakazać sprzedaży alkoholu na stacjach paliw. Propozycja od razu spotkała się z ciekawą reakcją. Okazuje się, że najgorszym biznesem ever w Polsce jest prowadzenie stacji benzynowej. Bo gdyby nie sprzedaż procentów w postaci piwa, wina i wódki, to większość nie dałaby rady związać końca z końcem. Wychodzi na to, że Polacy więcej piją, niż jeżdżą. Widocznie taki mamy klimat. Ale nie zrażajcie się przy okazji ograniczenia handlu alkoholem i wprowadzenia dla niego ceny minimalnej, pewnie usłyszycie jeszcze niejedną bzdurę.

alkohol-wodka-stacje-paliw
REKLAMA

Odczuwalnie droższy alkohol to tylko jeden z elementów walki o trzeźwe społeczeństwo. Drugi to utrudnienie dostępu. I właśnie pojawił się pomysł. I od razu reakcja. Ale że każda partia musi mieć fightera, który z otwartą przyłbicą pójdzie do mediów i będzie uparcie nawijał na jeden temat, przy okazji nie przejmując się w żaden sposób spływającą na niego krytyką. To technika często używana przez polityków w celu odwrócenia publicznej uwagi. I być może z czymś takim mamy do czynienia w wykonaniu posła Ryszarda Petru, który tym razem reprezentuje barwy polityczne Polski 2050. 

REKLAMA

Gdyby zniknął alkohol, to stacje benzynowe nie byłby w stanie się utrzymać - stwierdził polityk w rozmowie z radiem Zet.

Czyli wychodzi na to, że polskie stacje paliw mogłyby nawet przestać sprzedawać paliwo i jakoś by przetrwały. Ale bez alkoholu nie mają na to żadnych szans. Logiczne, prawda? 

Stacje benzynowe bez alkoholu to uderzenie w naszą wolność

Chciałoby się powiedzieć: dobrze mówi, nalać mu za to! Tylko, że Petru wygaduje bzdury i idą o zakład, że jest tego w pełni świadom. Ale część komentujących te słowa na platformie X łapie się na zastawioną w ten sposób pułapkę i obiema nogami wchodzi w taką narrację. 

Z całym szacunkiem, ale po to się jeździ nocą po stacjach paliw - po alkohol. Generalnie stacje paliw mają mały zarobek ze sprzedaży paliw, zarobek jest z całej reszty - komentuje jeden z internautów.

W moim małym mieście stacje paliw są otwarte 24/h a sklepy monopolowe zamykają na weekendy o godzinie 12. Jak ktoś chce kupić alkohol zaraz po 12 to nie będzie mógł. Nie piję alkoholu lecz widzę tu duże ograniczenie dla innych - dopowiada ktoś inny i akcentuje - rzecz jasna - wolność jednostki.

Więcej o alkoholu przeczytasz na Spider’s Web:

Inni kreślą do tego najczarniejsze scenariusze, w których władza w Polsce będzie tylko utrudniać dostęp rodaków do promili. Spychając nas przy okazji coraz bardziej do ściany. 

Całodobowe sklepy z alkoholem zlikwidowano w ramach walki z alkoholizmem. Przyszedł czas na stacje paliw. W kolejce czekają godziny w których można nabyć alkohol, a następnie rejestracja klienta nabywającego alkohol. Wszystko w trosce o nasze zdrowie i bezpieczeństwo - kpi ktoś na X.

Polacy w mentalnych sidłach wódki

Tylko tych kilka komentarzy (a jest ich w social mediach znacznie więcej) pokazują smutną prawdę: utrwalana wiekami alkoholowa tradycja zrobiła już swoje. Polacy nie dość, że nie mają zielonego pojęcia o szkodliwości piwa, wina, wódki i innych produktów z promilami, to w dodatku jakiekolwiek ograniczenia z tym związane odbierają jako uderzenie w swoją wolność. W żadnym razie jako objaw troski o zdrowie psychiczne i fizyczne (tylko opiaty bardziej demolują je od alkoholu). 

REKLAMA

I będąc w takiej mentalnej pułapce, sięgają po nawet najbardziej absurdalne argumenty, tak jak w przypadku plajtujących stacji paliw rzekomo przez to, że nie będą mogły sprzedawać wódki swoim klientom. Proponuję więc pójść dalej tym tropem: sprzedaż szczeniaków i kociaków przenieść obligatoryjnie do rzeźników i do wędliniarni. Innym pomysłem jest wprowadzenie obowiązku: nie kupisz ubrania - jak sam nie uszyjesz. Jest tu tyle samo logiki, co w spychającym na skraj bankructwa stacje benzynowe w Polsce alkoholu. 

Ale spokojnie, po tym, jak Izabela Leszczyna, szefowa Ministerstwa Zdrowia, stwierdziła na antenie Polsat News, że nikt nie zrezygnował z zakazu sprzedaży alkoholu na stacjach paliw i resort nowe prawo weźmie na tapet po wakacjach, stawiam dolary przeciwko orzechom, że w kolejnych tygodniach będziemy świadkami wysypu kolejnych tego typu bzdur. Lobby alkoholowe bardzo nie lubi oddawać pola i w tym przypadku tak łatwo się nie podda, gwarantuję. 

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA