REKLAMA

Podróżowanie elektrykiem po Polsce. W tych miejscach wciąż brakuje stacji ładowania

Czy po Polsce można już podróżować samochodem elektrycznym bez obaw, że nie będzie, gdzie naładować auta? Na mapie kraju wciąż jest wiele białych plam, ale jest też coraz więcej stacji ładowania.

samochody-elektryczne-benzyna-sprzedaz
REKLAMA

Jaki dystans dzieli jedną stację ładowania samochodów elektrycznych od drugiej? Najnowszą analizę dostarczył Powerdot Data Center, który sprawdził, gdzie w całej Polsce są publiczne stacje ładowania różnych operatorów. Te urządzenia, które ze sobą sąsiadowały np. w galerii handlowej, potraktowano jako jeden obiekt.

REKLAMA

Stacje ładowania są średnio co 3 km

Okazuje się, że uśredniony odstęp między najbliżej położonymi stacjami to zaledwie 3263 m. Potrzeba ok. 5 min., by dostać z jednej stacji do drugiej. Natomiast, gdy zamiast średniej arytmetycznej pod uwagę weźmiemy medianę, to przeciętna odległość od stacji do najbliższej stacji spada do 1031 m. Eksperci z Powerdot przyznają, że nawet im te odległości wydają się zaskakująco małe.

Użytkownicy aut elektrycznych żyją natomiast w przekonaniu, że stacje są oddalone od siebie średnio o dziesiątki kilometrów. Rzeczywisty wynik jest więc dużo lepszy od wyobrażeń. Infrastruktura cały czas się rozrasta, co oznacza, że dostępność stacji z dnia na dzień staje się coraz większa – wskazuje Grigoriy Grigoriev, dyrektor generalny Powerdot w Polsce.

Najbliższa stacja ładowania za ponad 70 km

Największa biała plama na mapie stacji ładowania samochodów elektrycznych znajduje się w woj. podlaskim. Tam, z hotelu Żubrówka w Białowieży do najbliższej stacji, która jest w Białymstoku, jest 76,5 km. Czas dojazdu to ok. 87 min.

Powerdot Data Center swoją analizą objął również stacje o mocy co najmniej 50 kW. W tym przypadku odległości już są dwukrotnie większe - średni dystans dzielący sąsiadującą ze sobą infrastrukturę o dużej mocy wynosi 6131 m, a mediana odległości to 2315 m. I biała plama również znajduje się w woj. podlaskim, gdzie najbardziej odizolowanym urządzeniem jest to znajdujące się przy stacji paliw PK w Siemiatyczach (61 km od najbliżej położonego urządzenia, czyli przy Lidlu w Międzyrzeczu Podlaskim).

Najbardziej odizolowane stacje, czy to w całości infrastruktury, czy te o dużej mocy, znajdują się w woj. podlaskim. Nie jest to przypadek, gdyż obszar ten jest jednym z najmniej nasyconych jeśli chodzi o gęstość stacji ładowania w Polsce – wskazuje szef Powerdot.

Kolejne białe plamy są również w woj.: lubelskim, warmińsko-mazurskim czy podkarpackim. Natomiast najwięcej stacji i rozwinięta infrastruktura jest w woj. śląskim, mazowieckim, wielkopolskim i małopolskim.

 class="wp-image-2580700"

Niektóre rejony czekają na stacje do ładowania elektryków

W miastach nie ma problemu z ładowaniem elektryka. Problem może wystąpić na trasie.

Przykładem może być trasa Warszawa-Mrągowo, gdzie po drodze jest tylko jedna stacja DC, w okolicy Ostrołęki – mówi Karol Żebrowski, dyrektor operacyjny Powerdot.

I zwraca uwagę, że na obszarach zaliczanych do „białych plam” należy się liczyć z tym, że podróż elektrykiem może spowodować wydłużenie trasy nawet o 30-40 proc.

Zdaniem eksperta sytuacja będzie się stopniowo poprawiać dzięki inwestycjom realizowanym w całej Polsce, m.in. przy obiektach użyteczności publicznej, tj. parkach handlowych, supermarketach czy urzędach. Z drugiej strony - wciąż brakuje ich przy MOP'ach.

Trudną sytuacja panuje natomiast bezpośrednio przy drogach szybkiego ruchu, gdzie stacje nie powstają ze względu na to, że do MOP'ów nie doprowadzono sieci energetycznej umożliwiającej instalację urządzeń służących do ładowania aut elektrycznych. Ten problem trudno będzie szybko rozwiązać i to pomimo faktu, że Polska jest zobowiązana wypełnić wymogi unijnej regulacji AFIR i zapewnić odpowiednią infrastrukturę do 2030 roku – ocenia Karol Żebrowski.

Więcej o samochodach elektrycznych przeczytasz na Bizblog.pl:

Elektryki vs. spalinówki

Którzy kierowcy są w lepszej sytuacji? Jak podaje Powerdot, na koniec 2023 r. w Polsce było 122,3 tys. aut z wtyczką oraz nieco ponad 7,5 tys. punktów ładowania. Na jeden punkt przypadało więc 16 pojazdów, w tym osiem elektryków.

Z kolei samochodów spalinowych jest 22,4 mln, a stacji paliw 7,9 tys.

Przyjmując, że jedna stacja ma średnio sześć dystrybutorów paliwa, daje to 471 pojazdów na dystrybutor. Dane te wymagają jednak korekty o czas tankowania/ładowania. Przyjmując że ten pierwszy wynosi średnio 5 minut, a drugi – 45 minut, tankowanie okazuje się dziewięciokrotnie krótsze - wyliczają eksperci z Powerdot.

REKLAMA

I wskazują, że uwzględniając tę proporcję można przyjąć, że przy 16 autach z wtyczką przypadających na jeden punkt ładowania mamy efektywnie 52 pojazdy z tradycyjnym napędem przypadające na jeden dystrybutor paliwa.

Obciążenie infrastruktury służącej do ładowania jest więc statystycznie znacznie mniejsze niż infrastruktury do tankowania - podsumowują.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA