Ogłosił samozbiory i oddał ludziom paprykę za darmo. Skarbówka: płaci pan VAT
Rolnik z Mazowsza pozwolił ludziom samodzielnie zebrać paprykę. Gest solidarności? Nie dla skarbówki. W Polsce darmowa pomoc jest opodatkowana VAT.

Pan Marek z Mazowsza nie mógł już patrzeć, jak papryka gnije na polu. Ceny skupu spadły tak nisko, że nie opłacało się nawet zatrudniać ludzi do zbioru. W desperacji wrzucił więc ogłoszenie na Facebooka: kto chce, niech przyjedzie i sam sobie nazbiera.
Nie bardzo wierzył, że ktoś się pojawi, tymczasem odzew przeszedł jego najśmielsze oczekiwania. W ciągu jednego weekendu przez jego gospodarstwo przewinęły się dziesiątki rodzin. Dla niego – ulga. Dla nich – świeże warzywa. Dla fiskusa? Dostawa towaru opodatkowana VAT.
Czytaj więcej w Bizblogu o podatku VAT
Ministerstwo Finansów potwierdziło serwisowi Życie Stolicy, że nieodpłatne samozbiory ogłaszane przez rolników mogą być uznane za czynność podlegającą VAT.
Podstawą opodatkowania będzie koszt wytworzenia płodów rolnych – wyjaśnił resort.
Innymi słowy: nawet jeśli niczego nie sprzedałeś, fiskus i tak wie, ile powinna kosztować twoja papryka, i właśnie od tej wyimaginowanej kwoty każe ci zapłacić podatek.
Samozbiory, czyli grzech ekonomiczny
Rolnicy ryczałtowi są zwolnieni z podatku na mocy art. 43 ust. 1 pkt 3 ustawy o VAT, więc mogą spać spokojnie. Ale płatnicy VAT – najczęściej duzi producenci - właśnie dostali sygnał: spontaniczna pomoc? To czynność opodatkowana.
Ministerstwo Finansów tłumaczy, że nie może zrobić wyjątku, bo
Zaniechanie poboru podatku prowadziłoby do naruszenia zasady neutralności VAT w Unii Europejskiej.
Nie chodzi zatem o logikę, nie chodzi o sytuację na rynku, tylko o „zasadę”. System ma się zgadzać, nawet jeśli rzeczywistość się rozkłada w błocie razem z papryką.
Kiedyś jedzenie lepiej było wyrzucić
To nie pierwszy raz, kiedy państwo udowadnia, że jest bezduszne i biurokratycznie nieuleczalne. Jestem tak stary, że pamiętam, jak restauratorzy w Warszawie udawali, że wyrzucają jedzenie, bo kiedy oddawali je za darmo potrzebującym, fiskus domagał się podatku VAT.
Teraz rolnik, który z desperacji ogłasza samozbiory, pozwalając ludziom zrywać paprykę, której nikt nie chce, staje się podatnikiem moralnie podejrzanym. Jeśli coś dajesz za darmo, państwo natychmiast zaczyna się zastanawiać, ile byś na tym zarobił, gdybyś tylko chciał.
Za darmo? Nic nie ma za darmo
Ministerstwo Rolnictwa zapowiedziało interwencję w resorcie finansów. Ale trudno oprzeć się wrażeniu, że to nie problem do „uzgodnienia między resortami”. To mentalna skaza: brak zdolności odróżnienia gestu dobrej woli od „czynności podlegającej opodatkowaniu VAT”.







































