REKLAMA

Polacy rzucili się na złoto. Czy to się im opłaciło?

W 2022 r. Polacy kupili rekordowo dużo złota - 19 ton. Jeszcze ciekawsze, że jesteśmy w TOP5 w Europie, jeśli chodzi o wielkość sprzedaży. W ten sposób pewnie próbowaliśmy ratować oszczędności przed inflacją albo zabezpieczać się aktywami, z którymi łatwo się przemieszczać i mieć zawsze przy sobie po wybuchu wojny w Ukrainie. Ale czy Polacy, który kupili złoto tuż po wybuchu wojny, rzeczywiście zarobili? Przeciwnie, nawet nie ochronili pieniędzy przed inflacją.

złoto
REKLAMA

To Mennica Skarbowa szacuje, że kupiliśmy w ubiegłym roku łącznie 19 ton złota i zauważa jednocześnie, że to lokuje nas w pierwszej piątce największych kupujących w całej Europie. Mennica dodatkowo szacuje, że 2023 r. będzie jeszcze lepszy i przebijemy 20 mld zł w zakupach tego kruszcu.

REKLAMA

Nic dziwnego - wszystkie argumenty zdają się świadczyć „za”: inflacja ciągle nas ciśnie, wojna nie minęła, a dodatkowo raczkuje nam jakiś kryzys bankowy i część inwestorów być może woli dywersyfikować swoje oszczędności poza sektorem bankowym.

Nic dziwnego też, że padło na złoto - uważane jest ono bowiem od dekad za bezpieczną przystań, a już szczególnie w czasach wojny.

Ucieczka przed strachami wojny się nie opłaciła

Ale z drugiej strony, warto zdawać sobie sprawę z tego, że ta przystań raczej nie jest na chwilę, raczej na lata. Krótkoterminowo złoto wcale nie jest takie bezpieczne i też może przynieść straty, szczególnie, jak uwzględnimy poziom inflacji.

Potraktujmy wybuch wojny w Ukrainie jako punkt startu, zakładając, że dla wielu Polaków był to czynnik skłaniający do zakupu złota. Jak ktoś podjął szybką decyzję i kupił złoto dokładnie w dniu wybuchu wojny, czyli 24 lutego 2022 r., płacił za uncję 1952 dol., obecnie cena to 1961 dol. (21 marca 2023 r.), a więc wzrost sięgnął zaledwie 0,4 proc. Nie trzeba żadnych wyliczeń, że takiej stopie zwrotu daleko do tego, by dogonić inflację - zwykłe lokaty bankowe, choć też przyniosły w tym czasie realne straty, jednak nieco lepiej ochroniły oszczędności.

No dobrze, to inny scenariusz: skoro cały 2022 r. był rekordowy pod względem zakupów złota, załóżmy, że ktoś zdecydował się na zakup jeszcze przed wybuchem wojny, dokładnie na początku 2022 r. Cena za uncję na początku stycznia wynosiła 1810 dol. - od tamtego czasu cena wzrosła więc o 8 proc. - nadał złoto przegrywało z inflacją.

A gdyby wziąć dokładnie roczną stopę zwrotu? Tu wynik jest jeszcze gorszy, bo na minusie o niecały 1 proc.

Trzeba było kupować we wrześniu albo w listopadzie

Do przodu, i to całkiem nieźle, są ci, którzy w ubiegłym roku trafili na dołki cenowe i kupili w listopadzie lub we wrześniu. Załóżmy, że jednak we wrześniu, bo to pokaże zysk z inwestycji dokładnie za sześć ostatnich miesięcy. Z dzisiejszej perspektywy zysk sięga już ponad 17 proc., bo 21 września 2022 r. uncja złota kosztowała 1673dol.

 class="wp-image-2081374"
Źródło: Mennica Polska

No dobrze, dość tych ciekawostek, bo jak ktoś próbuje łapać górki i dołki w krótkim terminie, i to jeszcze kupując sztabki złota zamiast instrumentów finansowych opartych o ten kruszec, ten głupi.

Złoto, owszem, może i jest bezpieczną przystanią, ale powinno się w nie inwestować długoterminowo. I tu już obraz stóp zwrotu robi się zdecydowanie przyjemniejszy, bo dwadzieścia lat temu, czyli w marcu 2003 r. uncja złota kosztowała 331 dol., a więc dwudziestoletnia stopa zwrotu to prawie 500 proc.

REKLAMA

Ale obraz ten wcale nie jest taki jednoznaczny, bo dziesięć lat temu uncja kosztowała 1598 dol., a to daje ledwie 22 proc. stopę zwrotu w ciągu dekady.

Gdybyśmy dziesięć lat temu zainwestowali 10 tys. zł na lokacie w banku i odnawiali ją za każdym razem, stosując metodologie procenta składanego (zakładając, że to lokaty trzymiesięczne, a więc kapitalizacja następuje co kwartał, a średnie roczne oprocentowanie takiej lokaty to 2 proc.), dziś bylibyśmy do przodu dokładnie tyle samo - ok 22 proc.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA