Minister zapowiada nowy podatek od sklepów. To już drugi – przypominamy nieśmiało
Minister przedsiębiorczości i technologii Jadwiga Emilewicz zapowiedziała w Radiu ZET wprowadzenie nowego podatku od sklepów wielkopowierzchniowych. Chodzi o congestion tax, który obowiązuje już między innymi w Hiszpanii i Portugalii. Nowe rozwiązanie ma być alternatywą dla podatku handlowego, który próbuje zablokować Komisja Europejska. Jakoś dużo tych podatków się robi...
Jak wyjaśniła szefowa resortu przedsiębiorczości, nową daniną obłożono zostałyby sklepy wielkopowierzchniowe, ale nie byłby on uzależniony od obrotu ani poziomu uzyskiwanych dochodów, ale od trudności, jakie taki sklep wielkopowierzchniowy tworzy w tkance miejskiej.
Congestion tax już od nowego roku?
Minister ujawniła, że wprowadzenie w Polsce congestion tax zaproponowała Mateuszowi Morawieckiemu jeszcze wiosną. W tej chwili Ministerstwo Przedsiębiorczości i Technologii ma już gotowe szczegóły wprowadzenia nowych przepisów i zdaniem Jadwigi Emilewicz nowa danina mogłaby zacząć obowiązywać nawet od nowego roku.
W rozmowie z money.pl Jadwiga Emilewicz zastrzegła jednak, że to na razie pomysł.
A co jak TSUE przyzna rację Polsce?
Jeśli dobrze rozumiem pomysł resortu przedsiębiorczości, wprowadzenie nowego podatku pozwoliłoby budżetowi państwa uzyskać dochody wcześniej niż z oprotestowanego przez Komisję Europejską. Wciąż bowiem nie wiadomo, kiedy Trybunał Sprawiedliwości UE, do którego trafił pomysł podatku handlowego, zajmie się tą sprawą. Z ostatnich informacji, które pojawiły się pod koniec września wynika, że trzeba będzie poczekać nawet rok, półtora.
Na dodatek mam wrażenie, że gdyby Trybunał Sprawiedliwości UE rozstrzygnął sprawę daniny od sieci handlowych po myśli Polski, to wcale nie jest pewne, że rząd premiera Morawieckiego odstąpiłby od opodatkowania sklepów na hiszpańską modłę. Każda złotówka może mieć znaczenie, a congestion tax jest tak skonstruowany, że w ogóle nie musi kolidować z opodatkowaniem spóźnionym już w tej chwili trzy lata handlowym... A nuż udałoby się dopiąć ten budżet bez deficytu?
Zamiast podatku handlowego
Sklepy miały zacząć płacić podatek od sieci detalicznych we wrześniu 2016 roku. Ustawa wprowadzała dwie stawki uzależnione od wielkości obrotu.
- 0,8 proc. od przychodu między 17 mln zł i 170 mln zł miesięcznie;
- 1,4 proc. od przychodu powyżej 170 mln zł miesięcznie.
We wrześniu 2016 roku Komisja Europejska podjęła decyzję o wszczęciu postępowania o naruszenie prawa unijnego przez Polskę, argumentując, że konstrukcja podatku stawia w uprzywilejowanej pozycji mniejsze sklepy, można go uznać uznana za niedozwoloną pomoc publiczną, poza tym wątpliwości urzędników wzbudził tryb jego wprowadzenia. Bruksela wydała nakaz zawieszenia daniny do czasu zakończenia jego analizy przez urzędników w Brukseli.
Polska oprotestowała stanowisko brukselskich urzędników, ale zawiesiła pobieranie spornej daniny. Na przełomie listopada i grudnia 2016 roku zdecydowała się złożyć skargę na decyzję Komisji Europejskiej, przekonując, że nakazanie pobierania podatku handlowego jest niezgodne unijnym prawem, a tak w ogóle to doszło do dyskryminacji naszego kraju, bo podobne podatki pobierają Francja i Hiszpania.
W maju Sąd UE wydał korzystne dla Polski orzeczenie, które zakładało, że podatek handlowy może zacząć u nas obowiązywać. W lipcu Komisja Europejska skorzystała z prawa od odwołania się, więc teraz sprawę ostatecznie rozstrzygnie Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE).