REKLAMA

Śląscy posłowie PiS mieli dostać wyraźne instrukcje. Gdy ujrzą plan likwidacji kopalń, mają milczeć

Tym razem śląscy posłowie Prawa i Sprawiedliwości mają nie przeszkadzać, nawet gdy padnie hasło „likwidacja kopalń”. Podobno dostali już w tej sprawie dokładne instrukcje. Na wtorek w Katowicach zaplanowano drugie spotkanie zespołu rządowo-związkowego, który ma wypracować główne kierunki reformy górnictwa.

nowy-podatek-od-super-zyskow
REKLAMA

Likwidacja dwóch kopalń, wstrzymanie wypłaty 14. pensji oraz uzależnienie górniczych pensji od wyników sprzedaży. Taki plan miał górnikom przedstawić wicepremier Jacek Sasin, ale zabrakło mu na to odwagi. To jednak nie uchroniło go przed ostrą krytyką ze strony śląskich polityków PiS.

REKLAMA

Najgłośniej grzmiała Izabela Kloc, posłanka PiS do Parlamentu Europejskiego ze Śląska. Jej zdaniem „póki rządzi Prawo i Sprawiedliwość nie ma mowy o działaniach, które mogłyby zdestabilizować Śląsk”. Inni też nie zostawili na rządzie suchej nitki.

W mojej ocenie ten plan jest nie do zaakceptowania

- mówił rozmowie z Onetem poseł PiS Jerzy Polaczek.

Likwidacja kopalń bez poselsko-senatorskiego marudzenia

Rząd w końcu jakiś plan górnikom musi w końcu przedstawić i tym razem krytycy z obozu władzy mają już siedzieć cicho. Z naszych nieoficjalnych informacji wynik, że śląscy parlamentarzyści od władz Zjednoczonej Prawicy dostali bardzo jasny komunikat: w sprawie kopalń macie milczeć, niczego nie komentować. 

Coraz bardziej jasne dla wszystkich staje się to, że zmian w polskim miksie energetycznym nie dokonamy bez likwidacji kopalń (na początku tych najmniej rentownych). W tej sprawie rządzących czeka naprawdę seria trudnych decyzji, przed którymi uciekały wszystkie poprzednie ekipy rządowe. Trzeba więc zewrzeć szeregi, a nie popisywać się w mediach komentarzami broniącymi węgla, kopalń i tym samym dyskredytującymi rządowe poczynania w tym zakresie. Na wewnętrzną krytykę zgody nie ma.

Staraliśmy się potwierdzić, ten „prikaz z góry”, ale żaden śląski parlamentarzysta Zjednoczonej Prawicy, do którego się w tej sprawie zgłosiliśmy, nie chciał całej sprawy otwarcie komentować. 

Na razie tematem numer jeden jest import

Trudno dzisiaj przepuszczać, jak potoczą się losy tych rządowo-związkowych rozmów. Podobno pierwsze spotkanie poświęcone było temu, na co kolejny raz premierowi Mateuszowi Morawieckiemu zwracali uwagę związkowcy z „Sierpnia '80”, czyli na rozpasły import węgla do Polski, co zdaniem górników, jest głównym czynnikiem topiącym finansowo polskie kopalnie.

Górnicy jako głównego winowajcę tej sytuacji widzą spółkę PGE Paliwa, którą akurat koncern PGE wystawił na sprzedaż, co z kolei może mieć związek z planowaną przez rząd konsolidacją w jednym miejscu aktywów węglowych. 

REKLAMA

Przed tematem zamykania śląskich kopalń i tak nie uda się uciec. Przecież całe górnictwo nad Wisłą zeszły rok zamknęło ze stratą ok. miliarda złotych. Tylko Polska Grupa Górnicza wypracowała garb finansowy wart 400 mln zł. W tym roku m.in. z powodu mniejszego zapotrzebowania energetycznego wywołanego lockdownem - sytuacja jest znacznie gorsza. W PGG ma brakować na opłaty ZUS i zaliczek na podatek PIT. Coraz głośniej mówi się też o brakach środków na wypłaty dla 41 tys. zatrudnionych pracowników. 

Sytuacji nie pomaga zielony skręt UE - w kierunku Zielonego Ładu. Ten to nie tylko puste, polityczne deklaracje, ale konkretne działania, np. zmierzające do dodatkowego umocnienia europejskiego systemu handlu uprawnieniami do emisji, skutkiem czego za tonę CO2 nie trzeba już płacić 5-6 euro a bardziej 25 euro i więcej, co z kolei odbije się na rachunkach za prąd wszędzie tam, gdzie węgiel ciągle gra pierwsze, energetyczne skrzypce.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA