To jest hit i aż dziwne, że dzieje się dopiero teraz. UE postanowiła ustalić jednolity rozmiar bagażu podręcznego, który można zabrać ze sobą do samolotu bez dodatkowych opłat. A co ważne, to większy rozmiar niż to, na co dziś pozwalają linie lotnicze. UE chce, by każdy pasażer mógł zabrać ze sobą bagaż o wymiarach 55 x 40 x 20 cm i 7 kg wagi.

Te nowe przepisy to dopiero projekt rozporządzenia Komisji Transportu i Turystyki Parlamentu Europejskiego, co oznacza, że jeszcze w tej chwili nic się nie zmieni. PE dopiero zaczął pracować nad zmianą.
Jakie zmiany w bagażu podręcznym?
A zmiana ma polegać na dwóch rzeczach. Po pierwsze, bagaż podręczny, który pasażer może zabrać na pokład samolotu bezpłatnie, powinien być we wszystkich liniach lotniczych tych samych rozmiarów. Po drugie, UE chce ustalić ten rozmiar jako nieco większy niż to, na co dziś pozwalają linie lotnicze. UE chce, by darmowy bagaż podręczny miał maksymalne dozwolone wymiary: 55 x 40 x 20 cm i 7 kg wagi.
Tymczasem w najbardziej popularnych w Polsce niskokosztowych liniach lotniczych rozmiary bezpłatnego bagażu podręcznego wyglądają tak:
- w Wizzair to: 40 x 30 x 20 cm i wadze do 10 kg;
- w Ryanair to 40 x 20 x 25 cm.
Zwróćcie uwagę, że w Wizzair dopuszczalna waga jest niby większa niż to, co po zmianach proponuje UE, ale rozmiar jest tak mały, że aby osiągnąć limit wagi, należałoby do torby nawrzucać kamieni.
Więcej o lotniskach w Polsce przeczytacie w tych tekstach:
Ceny biletów wzrosną?
Te dopuszczalne rozmiary bagażu podręcznego przez lata się zmieniały w tanich liniach, oczywiście poprzez kurczenie. To był sposób na zarobek przewoźników, bo o ile kiedyś był darmowy bagaż podręczny albo duży płatny bagaż do nadania, o tyle teraz jest jeszcze wyjście środkowe: płatny bagaż podręczny, który jest trochę większy niż ten darmowy.
Przypominam o tym dlatego, że jeśli w życie wejdą przepisy nakazujące liniom lotniczym zwiększenie rozmiarów dopuszczalnego darmowego bagażu podręcznego, to część pasażerów może zrezygnować z dopłacania do średniego bagażu podręcznego.
I przewoźnicy doskonale to wiedzą, więc już zaczęli głośno protestować. Stowarzyszenie Airlines 4 Europe straszy tym, że po prostu ceny biletów lotniczych będą musiały skoczyć w górę i to drastycznie. A do tego opowiadają, że to skandal, że unijne organy nie zostawiają pasażerom wyboru (!), bo pasażer powinien sobie wybrać, czy chce większy bagaż za dodatkową opłatą, czy polecieć z torbą na laptopa i mieć tańszy bilet dzięki temu.
Zdenerwowanie jest całkiem duże, bo kpią nawet, że jak tak dalej pójdzie, UE nakaże kinom w cenie biletów dodawać darmowy popcorn.
Szykuje się więc niezła batalia, a lobbyści pewnie już ruszyli do walki. Ta zaś będzie długa i potrwa pewnie kilka miesięcy. Bo ta propozycja rozporządzenia teraz musi trafić Parlamentu Europejskiego. Jeśli ten ją przyjmie, wtedy zaczną się negocjacje z Rady UE i Komisji Europejskiej, potem znów projekt wraca do PE, który podejmie ostateczną decyzję.
Ta ścieżka jest tak długa, że z pewnością z większego darmowego bagażu podręcznego nie skorzystacie w te wakacje.
Walka o bagaż trwa od miesięcy
Ostatnio na arenie europejskiej dużo dzieje w sprawie bagaży podręcznych w liniach lotniczych. To już nawet nie przepychanka, ale istna wojna pomiędzy EU i poszczególnymi krajami a liniami lotniczymi.
Te najpierw zaczęły wyjątkowo skrupulatnie kontrolować pasażerów. I nie chodzi już nawet o wystające poza sizer kółka od walizki, które zawsze były problemem, ale kontrole, czy w poduszce podróżnej nie są poupychane sukienki, a w siatce niby ze strefy bezcłowej, która może stanowić osobny bagaż, z który nie należy się opłata, nie ma ręczników zamiast czekoladek i butelek ze sklepu.
Zaraz potem 12 organizacji konsumenckich z różnych krajów UE, w tym z Polski, poskarżyło się na linie lotnicze do Komisji Europejskiej na nielegalne ponoć pobieranie opłat za bagaże podręczne. Ta sprawa jest w toku i może skończyć się dochodzeniem.