Górnicy szykują się na Warszawę. Jeśli będzie zadyma, to bez związków zawodowych
Górnicy coraz energiczniej skrzykują się do wyjazdu do Warszawy, by pokazać rządzącym, co o nich myślą. Od tej inicjatywy stanowczo odżegnują się jednak górnicze związki zawodowe. Tymczasem epidemia w kopalniach wpłynęła na stereotypy. Teraz do tego, że na Śląsku nikt nigdy rąk nie myje, doszło to, że pewnikiem na obiad jedzą nietoperze.
Fot. Adam Kliczek/zatrzymujeczas.pl (CC-BY-SA-3.0)
Jeżeli ostatnia akcja przedsiębiorców w stolicy odbiła się mieszkańcom Warszawy czkawką, to za chwilę może nadejść bolesna zgaga. Najazd na stolicę już w najbliższą sobotę 16 maja planuje grupa zawodowa, która jak żadna inna potrafi zadbać o posłuch, i to bardziej polityczny niż medialny.
Górnicy chcą pojawić się na ulicach Warszawy w grupie liczącej co najmniej tysiąc osób. Wyjazd organizowany jest między innymi przez administratorów fanpage'u „Brać Górnicza”, który skupia już prawie 17 tys. osób.
Niebawem większość górników wraz z rodzinami wyląduje na kwarantannach. 14 dni w zamknięciu, które może być przedłużane. Po miesiącu, czy dwóch nie będziemy już mieli po co wracać na kopalnie. Plan likwidacji górnictwa będzie domknięty
- czytamy w opublikowanym apelu.
Od tych planów odżegnują się jednak górniczym związkowcy. Bogusław Ziętek, przewodniczący „Sierpnia 80” w rozmowie z „Super Expressem” przekonuje, że teraz pracujący w kopalniach myślą o zdrowiu swoim i swoich najbliższych, a nie o żadnych wyprawach do Warszawy.
Prezydent milczy albo rapuje
Część górników jest głucha na te argumenty. Akcję wyjazdu w najbliższą sobotę do Warszawy wspierają też ci zatrudnieni w czeskich kopalniach. Skarżą się przy okazji, że muszą raz w miesiącu sami robić testy, za które płacą od 500 do 700 zł.
Mamy płacić za to, żeby móc pracować?
- dziwią się.
Chociaż związkowcy w sobotę nie zamierzają udać się do Warszawy, to za ostatnie poczynania względem górnictwa na rządzie Mateusza Morawieckiego nie zostawiają suchej nitki.
Wysyłają Sasina do Putina
Zajmują się wyborami prezydenckimi, kolportażem, drukiem, pierdołami. Zrobią wszystko, by utrzymać się u koryta. Po trupach do celu, tu w sensie dosłownym. Po trupach kopalń i górnictwa. A może i górników
- czytamy w najnowszym stanowisku Komisji Krajowej WZZ „Sierpień 80”.
Związkowcy dalej zarzucają rządowi miłość do Unii Europejskiej i proponowanej przez nią dekarbonizacji - poprzez wprowadzenie Zielonego Ładu. Z kolei prezydent Andrzej Duda – zdaniem „Sierpnia 80” – „milczy o górnictwie albo rapuje”.
Zwracają także uwagę na faszyzację języka względem Ślązaków i górników. „Górnicy już wcześniej często byli chłopcami do bicia, Czarnym Ludem, ofiarami niesprawiedliwych ocen” - piszą związkowcy.
Stereotypy rosną w siłę
W ostatnich dniach województwo śląskie pod względem liczby zarażonych koronawirusem wyraźnie wyprzedziło pozostałą stawkę krajową. Nie jest tajemnicą, że główne ogniska epidemii są obecnie w kopalniach.
Wiadomo też nie od dzisiaj, że o przesiewowe badania ludzi pracujących pod ziemią apelowano od tygodni. Rządzący zasłaniali się jak tarczą opinią Główny Instytut Górnictwa, który w marcu przekonywał, że „temperatura i przewietrzanie wszystkich wyrobisk sprawiają, że to środowisko nie pozwala na przenoszenie się wirusa i w związku z tym załogi zjeżdżające na dół są bezpieczne”.
Co tam fakty, internetowa społeczność (i nie tylko) uznała, że to dobry moment, by wreszcie całemu światu pokazać jak naprawdę wygląda Śląsk. Bo przecież jakiś ukryty powód tej zwyżki zakażonych być musi.
Okazuje się po pierwsze, że w Katowicach, Bytomiu, Zabrzu, ale też w Mysłowicach, Pszczynie i wielu innych śląskich miastach ludzie mają taki fetysz, że nie myją rąk. W ogóle. I obostrzenia niczego w tym zakresie nie zmieniły. Ślązacy pozostali z nieumytymi, brudnymi rękoma od urodzenia.
To jeszcze nic. Okazuje się, jak niesie wieść internetowa, że tymi brudnymi dłońmi co najmniej dwa razy w tygodniu jedzą nietoperze na obiad. W social mediach trwa spór, czy to polskie zwierzaki, czy te chińskie. Jak spojrzymy na krzywą zachorowań w województwie śląskim – to najpewniej sprowadzane z Wuhan.