Trwa podjudzanie frankowiczów. Czy banki naprawdę próbują oszukać kredytobiorców? Bzdura
Stowarzyszenie Stop Bankowemu Bezprawiu żali się w mediach, że banki wcale nie proponują frankowiczom ugód na szeroką skalę. Trudno, żeby proponowały, skoro jeszcze ich nie mają, bo dopiero nad nimi pracują i w dodatku wszystko wskazuje, że się nawet spieszą. No i po co to nakręcanie atmosfery? Wygląda, jakby zależało im, by wysłać do sądu jak najwięcej frankowiczów, szczególnie, jeśli zerknie się na stronę internetową SBB.
Nie mamy informacji, by banki na większą skalę proponowały możliwe do zaakceptowania dla klientów ugody, które rozwiązałyby problem kredytów frankowych
– powiedział PAP prezes Stowarzyszenia Stop Bankowemu Bezprawiu Arkadiusz Szcześniak.
Jakby ktokolwiek się spodziewał już teraz propozycji takich ugód! Przecież każdy, kto śledzi tę sprawę wie, że banki są obecnie na etapie przygotowywania jednolitego wzoru ugody. W dodatku wiadomo, że się spieszą, chcąc zdążyć przed orzeczeniem Izby Cywilnej Sądu Najwyższego, które ma zostać ogłoszone 25 marca.
I wie to też z pewnością Stowarzyszenie Stop Bankowemu Bezprawiu. Opowiadanie w mediach o rozczarowaniu, że jeszcze nic się nie wydarzyło w tej sprawie jest jakimś nieporozumieniem. Jakby „antybankowcy” chcieli stworzyć w przestrzeni publicznej wrażenie, że znowu ktoś ich próbuje oszukać, grać na czas. Jakby chcieli podjudzać frankowiczów, by szli na drogę sądową, nie oglądając się na wyimaginowane ugody.
Jeśli zerknąć na stronę internetową Stowarzyszenia, można się jedynie w tym przekonaniu upewnić. SBB w jednej z ostatnich publikacji przedstawia trzy symulacje kredytów oraz to, jak w każdym z tych przypadków wyglądałaby sytuacja kredytobiorcy, który poszedł na ugodę na warunkach zaproponowanych przez KNF vs. odfrankowienie kredytu lub unieważnienie go na ścieżce sądowej.
Wady ugód wielkie, wady pozwu przemilczane
I dobrze! Takie kalkulacje są bardzo potrzebne. Ale sposób ich zaprezentowania sprawia wrażenie, jakby autorzy sugerowali, że najlepszym wyjściem jest droga sądowa. I kropka. Na każdym kroku wskazują na wady ugody, podkreślając wyższe korzyści z drogi sądowej.
A zaczyna się już na samym początku od stwierdzenia, że właściwie nie ma żadnych planów ugód, a jedynie medialne doniesienia o „rzekomych ugodach”. Jakby to była plotka, której nie należy traktować poważnie, a nie potwierdzona informacja, że takie prace trwają i są zaawansowane. Toż to klasyczna manipulacja, która odpowiednio nastawia czytelnika.
Potem w analizie wyników symulacji autorzy podkreślają, że zawarcie ugody spowoduje wzrost raty o ok. 40 zł w stosunku do obecnej. I od razu wykorzystują okazję, by jeszcze bardziej postraszyć, że z czasem rata będzie jeszcze wyższa, bo przecież mamy obecnie WIBOR na historycznie niskich poziomach i w końcu będzie musiał wzrosnąć.
I mają rację. Szkoda tylko, że dla równowagi nie napisali, że to „dużo bardziej atrakcyjne” rozwiązanie sądowe wiąże się z kosztami i koniecznością opłacenia kancelarii prawnej. Niemałymi. Nie ma tu śladu obiektywizmu. To klasyczna propagandowa publikacja.
Ktoś nie zrozumiał pomysłu KNF. Albo nie chce zrozumieć
A na koniec SBB straszy, że właściwie przewalutowanie z franków na złote może się odbywać po niekorzystnym dla kredytobiorców kursie, powołując się na przykład Banku Millennium, który obecnie oferuje takie przewalutowania z kursem franka na poziomie 3,1 zł.
No i to już jest szczyt manipulacji. Bo to, co oferuje Millennium, to nie jest żadna ugoda według zasad zaproponowanych KNF, nad którą obecnie pracuje sektor bankowy. To jakaś propozycja przewalutowania według, nazwijmy to „kursu sprawiedliwego”, sprawiedliwego zdaniem banku oczywiście.
To, co proponuje KNF, to potraktowanie kredytów frankowych, jakby od początku były złotowymi, a więc przeliczenie ich po kursie franka z dnia zaciągnięcia kredytu. Straszenie frankowiczów, że banki znowu wymyślą sobie jakiś kurs nie wiadomo skąd, to klasyczna bzdura!
Słusznie SBB wyciąga ten przypadek Millennium, bo należałoby ostrzegać frankowiczów, żeby nie dali się nabrać na takie pozorowane próby ugód i dokładnie patrzyły bankom na ręce wyciągnięte do zgody, bo to może być pułapka. Ale używanie tego jako argumentu przeciw samemu pomysłowi ugód proponowanemu przez KNF jest po prostu nieuczciwe i sprawia wrażenie, jakby komuś bardzo tu zależało, żeby do ugód nie doszło i wszyscy poszli na sądową wojnę z bankami.