„Na obecnym etapie pandemii taki postulat nie jest uzasadniony” – w ten sposób resort Jarosława Gowina twardo rozwiewa nadzieje przedsiębiorców, których ominęła pomoc z tarcz. Resort rozwoju przekonuje, że zastosowanie samego zaostrzonego kryterium spadku dochodów, ale bez kodu PKD mogłoby prowadzić do kosztownego pompowania pieniędzy nie tam, gdzie są naprawdę potrzebne.
Temat możliwego rozszerzenia covidowej pomocy dla przedsiębiorców dotkniętych przez rządowe obostrzenia na te firmy, które nie mogą pochwalić się odpowiednim numerem PKD na dobre ożył w połowie lutego. Wtedy to właśnie w relacji rzecznika MŚP przygotowanie takich przepisów podczas spotkania z przedsiębiorców miał obiecać Jarosław Gowin.
Nie potwierdził tego (ale także nie zdementował) sam wicepremier, którego aktywność skupiła się na takich obszarach jak budownictwo mieszkaniowe, produkcja baterii i akumulatorów, współpraca polskiego i francuskiego przemysłu czy technologie wodorowe.
Wyraźny sygnał, że na „pomoc bez PKD” nie warto liczyć, wyszedł wprawdzie od wiceministra Marka Niedużaka, ale oficjalnego stanowiska ministerstwa w tej sprawie nie było do dziś. W poniedziałek na stronie MRPiT pojawił się komunikat, który chyba ostatecznie gasi tlącą się nadzieję wielu przedsiębiorcą na załapanie się na pomoc państwa.
„W debacie publicznej pojawia się czasami postulat oparcia pomocy dla przedsiębiorców na zaostrzonym kryterium spadku przychodów – z jednoczesnym pominięciem aspektu przynależności do branż, w których działają. Na obecnym etapie pandemii nie jest on jednak uzasadniony” – czytamy.
Resort Jarosława Gowina przekonuje, że realizacja takiego programu „utrudniłaby precyzyjne dotarcie z pomocą do tych przedsiębiorców, których sytuację pogorszył koronawirus, a nie np. cykl koniunkturalny czy wahania sezonowe”. Ministerstwo uważa, że odbywałoby się to „bez gwarancji, że pieniądze i wsparcie trafiłyby do firm bezpośrednio poszkodowanych przez pandemię”.
Przyznawanie pomocy jedynie na podstawie wspomnianego kryterium oznaczałoby ogromne wydatki ze środków publicznych, czyli de facto z kieszeni wszystkich obywateli
– stwierdza MRPiT.
Rząd otwarty na rozmowy
Czy sprawa jest definitywnie zamknięta? Chyba mimo wszystko nie, bo resort kończy swój komunikat zapewnieniem, że „polski rząd jak zawsze pozostaje otwarty na rozmowy i postulaty w zakresie korygowania systemu pomocowego”.
Warunki ewentualnego rozszerzenia pomocy są jednak twarde: uwzględnienie możliwości budżetowych, dbałość o precyzyjne i skuteczne wydatkowanie środków publicznych oraz perspektyw rozwoju pandemii, z którą – jak prognozuje MRPiT – wciąż zmagać się będziemy w kolejnych tygodniach i miesiącach.