REKLAMA

Szkoda, że Daniel Obajtek nie ma brata bliźniaka. Przydałby się w PKP

W czasie, kiedy Niemcy wprowadzają wspólny bilet na wszystkie pociągi po kraju i komunikację miejską za 49 euro miesięcznie, czyli jakieś 230 zł, w Polsce PKP podnosi ceny biletów na pociągi intercity średnio o 18 proc., bo prąd podrożał. Efekt? Za jeden przejazd z Warszawy do Gdańska zapłacimy niemal tyle, ile za cały miesiąc jazdy po Niemczech. Taniej będzie wsiąść w samochód, niż jechać komunikacją zbiorową. Może PKP ma dość nawału pasażerów, z którym ewidentnie nie poradziła sobie w wakacje i chce część klientów przegonić?

Szkoda, że Daniel Obajtek nie ma brata bliźniaka. Przydałby się w PKP
REKLAMA

A może PKP tak bardzo dba o pasażerów, że stara się, by pociągami podróżowało się komfortowo, bez tłoku, żeby nie było kolejek, żeby biletów wystarczyło dla wszystkich chętnych. A że ci głupi Polacy zaczęli masowo jeździć pociągami od ubiegłego roku, bo im benzyna zdrożała, trzeba było interweniować.

REKLAMA

Zaraz! A może w PKP tak spodobała się noworoczna niedziela, gdy termometry wskazywały 1 stycznia w niektórych miejscach Polski nawet 19 stopni Celsjusza, że ktoś w spółce rozmarzył się o tym, jak pięknie byłoby mieć stale pogodę jak we Włoszech i postanowili pomóc losowi?

Więcej samochodów, najlepiej takich z 300-konnymi silnikami! I jeszcze jakby mięska więcej na talerzu było zamiast warzywek, to naprawdę wkrótce będziemy mieć Rzym w Warszawie w styczniu. Och, jak pięknie!

A tak poważnie, to jest jednak niepojęte, że państwowy przewoźnik próbuje zachowywać się jak prywatna firma działająca dla zysku i zamiast realizować misję zachęcenia ludzi do przesiadania się do komunikacji zbiorowej, czyni podróże pociągiem nieopłacalne. Jeszcze zrozumiałabym to rok temu, przed wybuchem wojny w Ukrainie - wtedy ciągle jeszcze do nas nie docierało, że energię i paliwa kopalne trzeba radykalnie oszczędzać. Ale dziś to jest oczywistość. Dziś cały świat nagle zmienia paradygmat.

Takie Niemcy zaczęły ostro w wakacje. Wprowadzono wtedy testowo bilet za 9 euro miesięcznie, który uprawniał do przejazdów zarówno komunikacją miejską i pociągami po całym kraju. To był hit! Skorzystało z niego 60 mln pasażerów. Test wypadł tak dobrze, że kraje związkowe porozumiały się i pod koniec 2022 r. zdecydowały o wprowadzeniu takiego wspólnego biletu za 49 euro miesięcznie na stałe, od 1 kwietnia 2023 r. To przy obecnym kursie euro jakieś 230 zł.

Nikt nie jeździ Pendolino, dlatego trzeba podnieść ceny

Wiecie, ile w Polsce kosztuje bilet na Intercity na poniedziałek 9 stycznia w drugiej klasie do Krakowa? 150 zł. A do Gdańska? 170 zł. Choć pamiętajmy, że ceny się zmieniają, nie są sztywne, odkąd w ubiegłym roku PKP wprowadziło politykę linii lotniczych i cena zmienia się w zależności od terminu zakupu.

W każdym razie od 11 stycznia spółka PKP Intercity postanowiła podnieść ceny. Biletów jednorazowe pójdą w górę średnio o 17,8 proc. dla przewozów Express InterCity Premium (EIP); o 17,4 proc. w pociągach Express InterCity (EIC) i o 11,8 proc. w pociągach TLK.

Nieźle, co? PKP tłumaczy, że „zmiana cennika” (słowa podwyżka się wystrzega jak ognia piekielnego) wynika „z potrzeby dostosowania go do oferty cenowej konkurencji”. Wiadomo, PKP to przecież rynkowe zwierzę.

Po drugie, przecież prąd zdrożał, to im koszty urosły. Dokładnie poszedł w górę o 62,18 proc., bo o tyle w porównaniu do stycznia 2022 r. wzrosła cena energii elektrycznej na Towarowej Giełdzie Energii – wskazuje spółka.

No to teraz za Pendolino do Gdańska, Wrocławia czy Krakowa z Warszawy będziemy płacić 199 zł. A wiecie, co jest najśmieszniejsze? Kilka miesięcy temu branżowy portal rynek-kolejowy.pl pisał, że właśnie te pociągi w tygodniu wożą powietrze. No to faktycznie trzeba chronić pasażerów przed tłokiem i podnieść im ceny jeszcze wyżej.

Ach, prawie bym zapomniała, podróż pociągiem z Rzeszowa Głównego do Wrocławia Głównego po podwyżce będzie kosztować 264 zł.

Dawać Obajtka do PKP, żeby zrealizował misję

To teraz policzcie sobie, ile na tych trasach spaliłby wasz samochód. Mój na trasie z Warszawy do Gdańska zeżarłby paliwa za 170 zł, do Krakowa za 154 zł, a do Wrocławia za 180 zł. W każdym przypadku bardziej opłacało by mi się auto zamiast komunikacji zbiorowej. A to przecież totalny absurd!

REKLAMA

Nie tak powinno być. Wiecie, czym powinien być narodowy przewoźnik kolejowy? Nie, nie spółką przynoszącą zyski, powinien być spółką realizującą politykę państwa. A polityka państwa powinna być taka, by skłaniać ludzi do transportu zbiorowego. 

Przecież nawet potrafimy to robić! Rząd, jak chce, doskonale współpracuje ze spółkami z udziałem Skarbu Państwa w imię dobra Polaków i przykład ostatniego „cudu na stacjach paliw” doskonale to pokazał. Rząd chciał, by Polacy nie odczuli podwyżki VAT z 8 do 23 proc. i prezes Orlenu zadbał, by tak się stało. W PKP ewidentnie brakuje współpracy między rządem a zarządem. Szkoda, że Daniel Obajtek nie ma brata bliźniaka, bo bardzo by się przydał w PKP.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA