Czterodniowy tydzień pracy? Polski rząd sugeruje: niewykluczone, ale przy wyższym bezrobociu
Ministerstwo Pracy z zainteresowanie przygląda się hiszpańskiemu eksperymentowi z przycięciem tygodnia roboczego o jeden dzień. Jednoznaczne deklaracje co do wprowadzenia takiego rozwiązania w Polsce nie padły, rząd wskazuje, że na razie polscy pracownicy są w dużo bardziej komfortowej sytuacji od swoich kolegów z Półwyspu Iberyjskiego.
Temat 4-dniowego tygodnia pracy krążył po Europie od dawna, ale dopiero pandemia przycisnęła polityków na tyle, by zaczęli głośno zastanawiać się, czy rozszerzenia weekendu do trzech dni nie byłoby zbawienne dla gospodarki. John McDonnell, polityk brytyjskiej Partii Pracy wraz z lewicowymi politykami i związkowcami w całej Europie wystosował w tej sprawie list do najważniejszych przywódców w Europie z Angelą Merkel na czele.
Wcześniej na wprowadzenie czterodniowego dnia pracy decydowały się prywatne firmy. W Polsce wolne piątki zafundowało pracownikom Nozbe, za granicą takie eksperymenty wdrażał Microsoft i nowozelandzki Perpetual Guardian.
Hiszpania testuje wolne piątki
Na poziomie ogólnokrajowym jako pierwsza wyrwała się Hiszpania. Od jesieni rząd będzie namawiał przedsiębiorstwa do likwidacji pracujących piątków. W zamian, kusi, dostaną z budżetu rekompensaty. W puli jest 50 mln euro. Program ma trwać przez trzy lata, ale w drugim i trzecim roku dopłaty spadną ze 100 proc. do odpowiednio 50 proc. i 33 proc.
Przewodniczący lewicowej partii Mas Madrid, Inigo Errejon tłumaczył, że czasy się zmieniły. Pracujemy dzisiaj mniej niż 100 lat temu, a produkujemy więcej.
Produkcja nie polega na kumulowaniu godzin pracy tylko na wiedzy i technologii
– wyjaśniał
Resort pracy: nie wykluczamy
Wygląda na to, że Hiszpanie inspirują tym działaniem inne państwa. „Puls HR” zapytał Ministerstwo Rozwoju, Pracy i Technologii, czy w Polsce możemy liczyć na podobną inicjatywę ustawodawczą. Odpowiedź? „Przyglądamy się z zainteresowaniem”.
Polski rząd przypomniał jednak, że poziom bezrobocia w Hiszpanii bije unijne rekordy. W listopadzie 2020 r. odsetek osób bez pracy sięgnął 16,4 proc., a wśród młodzieży przekroczył 40 proc.
Odpowiedź to zaiste enigmatyczna. Czyżby resort pracy czekał z decyzją aż firmy nad Wisłą ruszą z masowymi zwolnieniami? Bo jeżeli tak, to możemy się jej doczekać szybciej, niżbyśmy chcieli. 24 proc. pracodawców planuje redukcję zatrudnienia, a kolejne 22 proc. taką możliwość rozważa. Ale wtedy z upragnionego czterodniowego dnia pracy nie będziemy się już raczej cieszyć.