Po raz kolejny obserwujemy historyczny moment na rynku kryptowalut. Bitcoin pobił swój poprzedni rekord z lipca, osiągając zawrotne 124 tys. dol. To jednak dopiero początek znacznie większej zmiany w amerykańskim systemie finansowym.

Jeszcze kilka lat temu bitcoin był traktowany przez establishment finansowy jak dziwaczny eksperyment internetowych entuzjastów. Dziś obserwujemy prawdziwą rewolucję. Prezydent Donald Trump, który sam siebie nazywa "krypto-prezydentem", podpisał rozporządzenie wykonawcze otwierające drzwi dla kryptowalut w amerykańskich funduszach emerytalnych.
To rynek wart 9 bilionów dolarów
Teraz zwykły amerykański pracownik będzie mógł inwestować część swojej emerytury w kryptowaluty. Co równie ciekawe, w przeciwieństwie do poprzednich "krypto-baniek", tym razem nie mamy do czynienia z chaotyczną spekulacją małych inwestorów. To instytucje napędzają wzrosty. Zarobił również sam Trump. Jego firma zebrała 2 mld dol. na zakup kryptowalut. Na całym świecie już 165 spółek utrzymuje bitcoina w swoim bilansie finansowym.
Firmy tworzą pozytywną pętlę sprzężenia zwrotnego dla cen kryptowalut - zauważa Will Owens z Galaxy Digital. Innymi słowy - im więcej firm kupuje, tym wyższe ceny, co zachęca kolejne firmy do zakupów.
Czytaj więcej o kryptowalutach:
Bitcoin zmiennym jest, szybko zaczął tracić
Fani największej kryptowaluty mogą być jednak niepocieszeni. Tylko w ciągu ostatnich 24 godzin bitcoin zszedł do poziomu 119 tys. dol.

Mimo tych spadków kapitalizacja całego rynku kryptowalut robi wrażenie. Wzrosła ona z około 2,5 biliona dolarów w listopadzie 2024 roku (kiedy Trump wygrał wybory) do ponad 4,18 biliona dziś. To oznacza wzrost o niemal 70 proc. w zaledwie kilka miesięcy. A może być to dopiero początek ery, kiedy bitcoin jest tak samo powszechny, jak akcje.