Ma 2,6 mln obserwujących na Instagramie. Myślała, że zarobi miliony, poległa na całej linii
Niektórzy internauci komentują, że bańka influencerów pęka na naszych oczach. Nie jestem przekonany, że rzeczywiście tak się dzieje. Faktem jest jednak, że młoda instagramerka z milionami followersów postanowiła zmonetyzować swój sukces i wyprodukować własną linię akcesoriów. Poniosła spektakularną porażkę.
fot: Instagram/arii
18-letnia Ariana Renee to jedna z tych młodych gwiazd, których fenomenu większość z nas nie pojęła i być może już nigdy nie pojmie. Amerykanka zaczęła swoją karierę od nagrań na TikToku i po zdobyciu na tej platformie niemałej popularności, podbiła również Instagram.
W tej chwili influencerka ma już tam 2,6 mln obserwujących. Jej pojedyncze zdjęcie lajkuje średnio kilkadziesiąt tysięcy osób. Jak wiele osób z podobnymi zasięgami, Renee postanowiła przekuć te liczby w pieniądze. I w pierwszej próbie poległa na całego.
W jednym ze swoich wpisów przeprasza swoich fanów za to, że nie da rady dostarczyć im produktów za które zapłacili. Wśród nich miały się znaleźć m.in. t-shirty. Firma, która miała je wyprodukować, postawiła jednak warunek, że minimalna liczba zamówień to 36. A że samych produktów miało być 7 rodzajów, to Renee powinna dopiąć co najmniej 252 zamówienia.
Wydawałoby się, że to naprawdę niewiele – mniej więcej tyle, ile osób komentujących dowolne ze zdjęć.
Okazało się, że i tak za dużo. Mimo tego, że nastolatka zorganizowała wcześniej profesjonalną sesję zdjęciową.
To pokazuje, że na Instagramie najłatwiej dzisiaj zarobić opowiadając, jak…zarobić na Instagramie. Tak jak Eliza Wydrych-Strzelecka, czyli popularna Fashionelka, która wydała e-book o hasztagach i dostała za niego 350 tys. zł (mowa o samym przychodzie).
Łatwość z jaką takie gwiazdy jak Mafashion (która za jedno zdjęcie kasuje dziesiątki tysięcy złotych) zarabiają pieniądze sprawia, że wiele osób ulega iluzji, że założenie i wypromowanie konta na Instagramie to prosta droga do raju. Przykład Renee dobitnie jednak pokazuje, że nabicie followersów i utrzymanie zaangażowania na profilu to nie wszystko. Zarabianie na social media niczym nie różni się od klasycznego biznesu, gdzie odniesienie sukcesu wiąże się z trafnym określeniem grupy docelowej i dotarciem (albo wykreowaniem) do jej potrzeb.
Głosy o bańce w social media są coraz częstsze.
Swego czasu glośnym echem odbiła się wypowiedź Josha Ostrovkskiego aka The Fat Jewish. Mężczyzna na Instagramie ma 10 mln obserwujących, ale dla swoich potencjalnych naśladowców ma jedną radę: "Weźcie się za prawdziwą pracę". Jego zdaniem przez nadmiar internetowych twórców odbiorcy zaczynają odczuwać przesyt treści, które często bywają w dodatku wtórne. To ostatnie w pomysłowy sposób pokazuje profil Insta Repeat. Ot, na przykład tutaj: