Zobaczcie to oprocentowanie! Nowy bank Wojciecha Sobieraja daje dziesięć razy więcej niż konkurencja
Ten bank chce być jak Netflix. A ten każe sobie płacić miesięczny abonament. Czy Wojciech Sobieraj i jego Aion Bank przekona Polaków, że warto mu zapłacić a on w zamian skradnie ich serce hitowo oprocentowanymi kontami oszczędnościowymi? A może to, co Sobieraj rozdaje za darmo, jest już wystarczająco atrakcyjne? Fot.: Flickr/Wojciech Sobieraj.
Patrząc, co oferuje Aion Bank na starcie wydaje się, że to właśnie konta oszczędnościowe mają być driverem banku, przynajmniej na początku. 1-1,5 proc. na koncie oszczędnościowym to dziś w Polsce hit, a tyle oferuje Aion - paneuropejski bank mobilny z centralną w Belgii, którego założycielem jest Wojciech Sobieraj, twórca i wieloletni prezes Alior Banku.
Do kierowania polskim oddziałem Aion Banku Sobieraj ściągnął Karola Sadaja wcześniej związanego z Revolutem i to ma niebagatelne znaczenie, bo Aion chce rzucić rękawicę nie tylko tradycyjnym bankom, ale również Revolutowi.
Tanie przewalutowania i konta oszczędnościowe mogą być hitem
Dzisiejszy konsument poszukuje wartościowych usług finansowych, a nie kolejnej, tradycyjnej instytucji bankowej. Stąd pomysł na Aion Bank, z którego może skorzystać każdy, kto chce mieć w pełni cyfrowy dostęp do bankowości, z poziomu aplikacji mobilnej na smartfonie”
– czytamy w komunikacie prasowym.
I to mnie nie przekonuje. Fajnie, że można wszystko zrobić z poziomu aplikacji, ale tradycyjne banki też mają całkiem niezłe aplikacje. To za mało.
Ale dalej czytamy:
Dotyczy to również osób, które posiadają główne konto w tradycyjnym banku, ale nadal szukają wysoko oprocentowanych kont oszczędnościowych, platformy do globalnych inwestycji, szybkich z najkorzystniejszych na rynku przewalutowań. Bez zbędnych prowizji, limitów i ograniczeń
– mówi Karol Sadaj, country head Aion Banku.
I w tym właśnie rzecz. To tanie przewalutowania i konta oszczędnościowe mogą być hitem Aiona.
Aion oferuje klientom zarówno wymianę walut w aplikacji, jak i cyfrowe i fizyczne karty debetowe, które umożliwiają płatności w dowolnej walucie po korzystnym dla użytkownika kursie międzybankowym, czyli bez żadnego spreadu. Nie ma też żadnych innych dodatkowych opłat. Tym waśnie serca klientów podbija Revolut.
Drugim produktem, który wydaje się bardzo atrakcyjny jest konto oszczędnościowe wysoko oprocentowane jak na dzisiejsze czasy. To 1-1,5 proc. w złotych i 0,5-1 proc. w euro z miesięczną kapitalizacją, nie ma przy tym żadnego górnego limitu kwoty i oczywiście pieniędzmi można swobodnie dysponować, wpłacając i wypłacając w dowolnym momencie. Przypomnę tylko nieśmiało, że obecnie największe banki w Polsce na lokatach, na których zamrażamy środki na jakiś czas oferują oprocentowanie dziesięciokrotnie niższe.
Jest też coś dla inwestorów - możliwość kupna międzynarodowych obligacji i akcji z całego świata, a także wybranych wskaźników skupionych wokół inflacji, globalnych wzrostów, technologii przyszłości czy zielonej gospodarki oczywiście z poziomu aplikacji w telefonie. Sztuczna inteligencja, na podstawie wstępnej ankiety i ustalenia profilu ryzyka będzie proponować odpowiednie inwestycje.
Co ważne, nie będzie przy tym żadnych opłat za kupno, sprzedaż czy zarządzanie aktywami. Oczywiście to nie znaczy, że wszystko będzie za darmo. Nie ma już bankowości za darmo.
Być jak Netflix z poprawką, że Polacy płacić nie lubią
Aion chce być jak Netflix i od klientów pobierać po prostu miesięczny abonament. Oferuje przy tym trzy pakiety: Plan All-Inclusive za 49,99 zł miesięcznie, Plan Smart za 29,99 zł i Plan Light, który jest darmowy. To od planu zależy, ile usług dostaniemy od banku i jakie będzie oprocentowanie w ramach wspomnianego konta oszczędnościowego.
I tak sobie od razu pomyślałam, że to jednak ryzykowne. Polacy wciąż chyba wierzą w bankowość za darmo, nawet jeśli za coś tam płacą. Wolą jednak na wyciągach nie zauważać, że już jakiś czas temu zaczęli płacić za konto czy kartę. Miałam poważne wątpliwości, czy będą skłonni płacić abonament bankowi.
Ale tu cały na biało wjeżdża Plan Light, bo Wojciech Sobieraj widocznie miał podobne wątpliwości. Ciekawe, że ta oferta dostępna jest jedynie na polskim rynku. Inne nacje widocznie mniej wierzą w bajki o bankowaniu za zero.
Patrząc na to, jakie ma ograniczenia Plan Light, dalej jest dobrze. Konto oszczędnościowe oferuje już nie 1,5 proc., ale 1 proc., a to i tak nieźle. Nadal prowadzenie konta, przelewy i wymiany walut bez spreadu są za darmo. Do tego konta walutowe EUR, USD, GBP i CHF, darmowe wypłaty z bankomatów na całym świecie do 900 zł miesięcznie i wirtualna karta debetowa.
Ta fizyczna za darmo jest dopiero w droższych planach abonamentowych, podobnie jak natychmiastowe przelewy krajowe i zagraniczne i wypłaty z bankomatów na świecie bez limitów kwotowych.
W Planie Light za wydanie fizycznej karty trzeba dopłacić 11,99 zł, za przelewy natychmiastowe - 4,99 zł, a za nielimitowane wypłaty z bankomatów na całym świecie 9.99 zł miesięcznie. No i za platformę do inwestowania na globalnych rynkach 19,99 zł miesięcznie.
Darmowa oferta nadal jednak kosi konkurencję. Sobieraj już raz udowodnił, że potrafi szybko podbić rynek. Zobaczymy, czy uda mu się po raz drugi.