A jednak! Szykuje się podatek katastralny od kolejnych mieszkań i na dokładkę od pustych lokali
Wygląda na to, że rząd postanowił jednak iść na wojnę ze spekulantami na rynku mieszkań. I to bardzo śmieszne, że Ministerstwo Finansów od miesięcy zarzeka się, że nad katastrem nie pracuje, nawet go nie rozważa, tymczasem zapomnieliśmy o to samo zapytać Ministerstwo Rozwoju. No i jest niespodzianka, bo ten resort nad nowym podatkiem od wartości nieruchomości właśnie pracuje. I jeszcze w gratisie dorzuca podatek od pustostanów, czyli mieszkań kupionych nawet nie na wynajem, ale wyłącznie jako lokata kapitału.
Z tym katastrem to w ogóle jest komedia, bo temat wraca co jakiś czas od lat. Potem jest cisza i znów ląduje na szczycie agendy dyskusji medialnych. I ostatni raz wylądował tam w lutym tego roku za sprawą mojego felietonu w Bizblog, który rozpętał burzę.
Bo był o tym, że powinniśmy rozważyć wprowadzenie podatku katastralnego, biorąc pod uwagę obecną sytuację na rynku nieruchomości, a przez niektórych został odczytany jako news, a nawet fake news, że Ministerstwo Finansów pracuje już nad takim podatkiem.
No i się zaczęło. Kataster wrócił na czołówki gazet, a resort finansów w pocie czoła przez kilka miesięcy zarzekał się, że nad katastrem wcale nie pracuje.
Ale karuzela ruszyła. I może nawet ruszyły jakieś trybiki w rządzie, ktoś pomyślał, że to nie jest wcale takie złe rozwiązanie i zaczęły się prace. Kiedy? Nie wiadomo, bo wszyscy o nowy podatek pytali Ministerstwo Finansów, a to z wielką cierpliwością cały czas odpowiadało: „resort finansów nie prowadzi prac nad podatkiem katastralnym”.
I to była prawda, bo takie prace, jak się okazuje, prowadzi Ministerstwo Rozwoju i Technologii. Tadam!
Właśnie wypłynęła informacja, że w MRiT rozważany jest podatek katastralny dla właścicieli od drugiego lub trzeciego mieszkania lub domu. A żeby tego było mało, w MRiT wzięli się za spekulantów mieszkaniowych na całego i jeszcze dorzucają do puli podatek od pustostanów, czyli od lokali, w których nikt nie mieszka, bo zostały kupione jedynie jako lokata kapitału.
Wiele więcej na razie nie wiadomo. Wiadomo za to, że już zaczął się lament.
Biedna, skopana klasa średnia
Związek Przedsiębiorców i Pracodawców krzyczy, że to „cios w klasę średnią”, a na dodatek w tych, którzy z przyczyn życiowych (np. spadek) weszli w posiadanie więcej, niż jednego mieszkania.
Rację ma ZPP, pisząc w swoim komentarzu, że opodatkowanie właścicieli drugiego mieszkania byłoby dziś trudne do zaakceptowania, bo uderzyłoby w tych, którzy już zdążyli kupić własne M, a kolejne odziedziczyli po rodzicach, a to przecież zupełnie naturalna życiowa sytuacja, za którą byliby karani finansowo.
Z drugiej strony, trzymanie takiej ojcowizny, z której się nie korzysta, jest fatalne w skutkach dla polskiego rynku mieszkaniowego. Opodatkowanie już drugiego mieszkania pomogłoby uwolnić te mrożone często latami zasoby mieszkaniowe.
Ale fakt, raczej nie jesteśmy w Polsce jeszcze na taki ruch gotowi, stawiam więc, że jeśli obecny rząd odważy się wprowadzić podatek katastralny, będzie on dotyczył dopiero trzeciego i kolejnego mieszkania.
Ale szczytem manipulacji jest opowiadanie o ciosie w klasę średnią. Bo kim jest klasa średnia? Wedle przyjętych na świecie reguł policzył to jakiś czas temu Polski Instytut Ekonomiczny, zakładając, że klasa średnia mieści się między 67 a 200 proc. krajowej mediany zarobków.
Wyszło, że do klasy średniej zaliczałyby się gospodarstwa domowe z dochodem do dyspozycji między 1,5 a 4,5 tys. zł netto na głowę. To było dwa lata temu, zarobki od tamtej pory wzrosły, więc i ten przedział dziś jest nieco wyższy, ale to i tak pokazuje skalę.
Czy to jest klasa średnia, w którą uderzałby podatek katastralny? Nie! Ludzi z takimi dochodami nie stać na inwestowanie w mieszkania, bo mają nadmiar gotówki!
To może jeszcze z innej strony. Z badań IBRiS wynika, że 72 proc. Polaków czuje się klasą średnią. Czy 72 proc. Polaków inwestuje w mieszkania? Nie!
Ale to w sumie sprytny wybieg z krzyczeniem, że kataster to cios w klasę średnią, bo w ten sposób 72 proc. Polaków poczuje, że to cios w nich. I będą protestować, broniąc w ten sposób de facto interesów klasy wyższej, której straszna krzywda się z powodu tego podatku nie stanie.
Co więcej, w katastrze nie chodzi o to, by z kogoś ściągnąć trochę pieniędzy do budżetu, ale o to, by uwolnić zasoby mieszkaniowe i ułatwić Polakom zamieszkanie „na swoim” i by ograniczać spekulacje na tym rynku. A więc chodzi o to, by kosztem klasy wyższej właśnie pomóc klasie średniej.
Ciekawe tylko, co na poczynania Ministerstwa Rozwoju Jarosław Kaczyński, który całkiem niedawno zarzekał się, że katastru jego partia nigdy nie wprowadzi. W każdym razie ja mu wybaczam.