W Nadarzynie ekologia potknęła się o polską mentalność. Wyszło plug & pray
Zawsze wiedziałem, że w Polsce prędzej czy później powstanie nowa forma feudalizmu. I oto jest – elektryczny. Władca nazywa się Jacek EV, jego domeną jest parking P+R w Nadarzynie, a walutą – prąd z gminnej ładowarki. Nie srebro, nie złoto. Kilowatogodzina.

Żeby się podładować, trzeba poprosić. Łaskawie. Wysłać wiadomość do Jacka, najlepiej z wyprzedzeniem Przecież prąd z publicznej ładowarki to dobro unikatowe, wymagające planowania, strategii i... feudalnej hierarchii. Taką historią uraczył nas TVN Warszawa.
Żeby się podładować musisz napisać do Jacek EV i wtedy on łaskawie zapisze cię na listę – żali się użytkownik w serwisie X.
Niektórzy mówią, że to było praktyczne, inni – że groteskowe. W końcu jak się ma auto za 250 tysięcy, to darmowe ładowanie smakuje lepiej. To trochę jak VIP-owska kolejka po zupę w jadłodajni.
I nawet jeśli kolejka była „publiczna” i nikt nikomu nie zabraniał dopisać się do listy, to symbolicznie ta historia mówi o nas bardzo dużo. O społeczeństwie, które zawsze gdzieś znajdzie sobie lokalnego administratora dostępu do dobra wspólnego. Czy to działkowy prezes, blokowy parkingowy albo teraz – król ładowarki.
Plugshare, czyli nowy „notes Jacka”
Tu nie ma ideologii, jest praktyka. Skoro gmina udostępnia za darmo ładowarkę, to ktoś musi pilnować, by „się nie zmarnowało”. A że przy okazji powstała miniaplikacja kolejkowa, nieoficjalna lista i – podobno – drobne groźby wobec buntowników? Cóż, systemy autorytarne mają swoje mechanizmy kontroli.
W związku z informacją o praktykach prowadzenia prywatnych zapisów oraz o stosowaniu gróźb wobec innych użytkowników zostanie powiadomiona policja i Straż Gminna – zapowiada Maciej Wójtowicz z Urzędu Gminy Nadarzyn.
Policja jeszcze nie dostała zgłoszenia, ale wszyscy już wiemy, że to nie o przestępstwo tu chodzi. To raczej socjologiczna przypowieść o elektrycznej Polsce 2025 roku. O kraju, w którym rewolucja elektromobilna zderza się z mentalnością „kto pierwszy, ten lepszy”.
Czytaj więcej w Bizblogu o elektrykach
Prąd, przywileje i poczucie misji
Wszystko to odbywa się oczywiście pod szyldem ekologii. Właściciele elektryków to bowiem awangarda – nowi rycerze z misją ratowania planety. A że przy okazji okupują darmową ładowarkę i robią prywatny grafik? No cóż, może to właśnie zielona wersja polskiej kombinatoryki.
Dla porządku: ładowarka jest własnością gminy, a korzystanie z niej – bezpłatne tylko do końca roku. Potem może pojawi się opłata, a wraz z nią – koniec prywatnego księstwa. Ale spokojnie. Wtedy Jacek EV znajdzie inne królestwo. Może miejski kompostownik?







































