Slalom gigant na pustyni. Saudowie gospodarzami zimowych igrzysk? Wykładają kosmiczną kasę
Igrzyska w Chinach, Rosji i Brazylii kosztowały grube miliardy dolarów, a ich organizatorzy wielokrotnie przekraczali początkowe budżety. Nie zniechęca to jednak Arabii Saudyjskiej, która na pustyni buduje miasto i górski resort za 500 mld dol.
W 2022 roku na Igrzyskach Olimpijskich w Pekinie Fayik Abdi zajął 44. miejsce slalomie gigancie. Był to historyczny wyczyn, bo start Saudyjczyka był pierwszym w historii zimowych igrzysk dla jego ojczyzny. Na początku 2021 roku Arabia Saudyjska zaczęła szukać sportowców, którzy chcieliby wystartować w barwach kraju w Pekinie. Spośród 100 zgłoszeń wybrano ósemkę, która zaczęła profesjonalnie trenować. Dwójka z nich zakwalifikowała się na Igrzyska, a ostatecznie to Fayik Abdi poniósł zieloną flagę Saudów podczas ceremonii otwarcia. Za siedem lat narciarz będzie mógł wystartować na rodzimych stokach w czasie azjatyckich zimowych igrzysk olimpijskich.
Azjatycka Rada Olimpijska zatwierdziła organizację imprezy w Arabii Saudyjskiej
Decyzja z początku października wciąż wzbudza kontrowersje. Półwyspu Arabskiego nie kojarzymy przecież ze śniegiem, a nawet z deszczem. Na myśli o nim nie pojawia się wspomnienie o wodzie, a z płynów dominuje raczej ropa. Dla Saudów nie ma jednak rzeczy niemożliwych. Zwłaszcza dla władającego krajem Mohammeda bin Salmana, który na północnym zachodzie kraju buduje już futurystyczne miasto – Neom. Ma ono mieć postać podłużnego bloku, długiego na 170 km i szerokiego na 200 metrów, które zasilane będzie jedynie energia odnawialną. Niedaleko na północ od Neomu ma zaś zostać wzniesiona Trojena.
Trojena ma być pierwszym ośrodkiem narciarskim na Półwyspie Arabskim
Niewielkie zamknięte stoki ma kilka miast, w tym Dubaj, ale jeszcze nikt nie wpadł na pomysł naśnieżania stoków na świeżym powietrzu. Nie jest to bowiem tani biznes. Projekt jest jednak częścią wizji saudyjskiego księcia.
Choć dziś cały kompleks Neom to jedynie dwa budynki, to za 4 lat ma to być tętniące życiem miasto. Szanse na budowę towarzyszącego mu górskiego resortu daje nieco chłodniejszy klimat niż w reszcie kraju. Trojena ma leżeć w górach Sarawat, które rozciągają się na wysokości od 1,5 do 2,6 km n.p.m. Dzięki temu zimą można tam liczyć na temperatury poniżej zera. Śnieg oczywiście będzie musiał być tworzony sztucznie, ale przynajmniej będzie w stanie utrzymać swoją konsystencję. Będzie to jednak wymagało dostarczenia dużych ilości wody na pustynię.
Stoki mają pokrywać 60 kilometrów kwadratowych górskich zboczy, a obok powstać ma cała infrastruktura – hotele, wyciągi, restauracje i centra handlowe. Jednym z elementów, który niewątpliwie wpłynie na środowisko i zużycie surowców naturalnych będzie sztuczne, słodkowodne jezioro. Ma zostać wypełnione odsoloną wodą z Morza Czerwonego, którą trzeba będzie transportować wodociągami. W zamian w górach zobaczymy żaglowce.
Wszystko to generuje olbrzymie koszty. Neom dysponuje jednak budżetem 500 mld dol. Dla porównania, kilka miesięcy temu Ministerstwo Finansów prognozowało, że dochody polskiego budżetu w 2022 roku wyniosą 491,9 mld zł.
Neom ma większy budżet niż Polska
Budowa miasta na pustyni pochłonie więcej pieniędzy, niż wynoszą przychody średniej wielkości kraju. Nawet jeśli założyć, że budowa górskiego kurortu kosztować będzie zaledwie 10 proc. budżetu całego Neomu, to i tak wystarczyłoby to wywindowania zimowych azjatyckich igrzysk na pierwsze miejsce wśród najdroższych imprez sportowych na świecie.
Zgodnie z oficjalnymi danymi najdroższym wydarzeniem sportowym była organizacja letnich igrzysk olimpijskich w Tokio. Japończycy wiele obiecywali sobie po imprezie zaplanowanej na lato 2020 roku, ale ich plany pokrzyżował koronawirus. Nie dość, że imprezę przesunięto o rok, to jeszcze kraj musiał zainwestować w dodatkowe środki ochronne, aby zabezpieczyć się przed rozprzestrzenianiem się wirusa.
Opóźnienie olimpiady kosztowało Japończyków 3,8 mld dol.
Szacunki rosyjskich oficjeli na pierwsze miejsce windują jednak zimowe igrzyska w Soczi, które miały kosztować aż 51 mld dol. Duża część z tej kwoty miała zostać sprzeniewierzona. Specjaliści oceniają, że koszty bezpośrednio związane z igrzyskami wyniosły Rosjan jedynie 6,8 mln dol.
Inne od oficjalnych informacji mogą być również koszty organizacji niedawnych zimowych igrzysk w Pekinie. Oficjalnie ich organizatorzy dysponowali budżetem 3,9 mld dol., ale w sumie Chińczycy wydali ponoć aż 38,5 mld dol.
Obie imprezy rosyjska i chińska łączyły się z rozwojem infrastrukturalnym regionu. Pekin wybudował superszybką linię kolejową i połączył wioskę olimpijską z miastem nową nitką metra.
Nie każdy organizator dużej imprezy jest w stanie dobrze zaplanować wykorzystanie środków. Wśród negatywnych przykładów bryluje Brazylia. Igrzyska z 2016 roku pochłonęły bowiem ponad 20 mld dol., choć ich budżet zaplanowano na o wiele mniej - 2,8 mld dol.
Igrzyska otwierano na Maracanie. Rok później stadionowi odcięto prąd
Zarządcy nie związali bowiem końca z końcem. Podobna historia spotkała wioskę olimpijską. Osiedle miały wypełniać luksusowe mieszkania. Dziś stoją jednak puste i generują 14 mln dol. strat rocznie.
Brazylijskie igrzyska nie były jednak kompletną katastrofą. Zbudowano autostrady, odnowiono port, oczyszczono zatokę Guanabara i oddano do użytku nową linię metra. Brazylijczycy zyskali również coś innego.
Igrzyska legitymizują organizatora na arenie międzynarodowej
Chiny, Brazylia, Rosja i RPA mają ze sobą bardzo wiele wspólnego. Razem z Indiami tworzą grupę krajów BRICS - rozwijających się gospodarek, goniących bogaty Zachód. Każdy z tych krajów w ciągu ostatnich 14 lat był gospodarzem co najmniej jednej globalnej imprezy sportowej. Każdy zyskał rozgłos na arenie międzynarodowej i przyciągnął turystów z całego świata (choć Rosja wkrótce wszystko zaprzepaściła).
W podobnym kierunku do BRICS podąża również Arabia Saudyjska
Bin Salman chce pokazać światu nowoczesną twarz Arabii Saudyjskiej, która jak się ostatnio okazało planuje zasilić szeregi BRICS. Podczas Expo w Dubaju Saudowie zainwestowali w największy i najnowocześniejszy pawilon. W Jeddah budują wysoki na kilometr wieżowiec, a stolicy w przyszłym roku ma wystartować budować szóstego na półwyspie systemu metra.
Bin Salman chce, aby Arabia Saudyjska otworzyła się na świat. Zmiany w prawie (np. oddanie kobietom możliwości prowadzenia aut) i megaprojekty mają przyciągnąć turystów i inwestorów. W tym roku kraj nie wygra jednak pojedynku o uwagę, gdyż od listopada oczy fanów futbolu skupione będą na Katarze, gdzie rozpocznie się mundial.
Zimowe igrzyska olimpijskie będą dla Saudów sprawdzianem przed większymi imprezami, o które będą chcieli się ubiegać. Pozostaje mieć nadzieję, że z konstrukcją obiektów dla narciarzy pójdzie im lepiej niż z wieżą w Jeddah. Końca jej budowy od ponad dekady nie widać.