Większe zarobki dla górników? Chyba więcej alkomatów
Górnik, to ciężki fach, wiadomo. Trzeba zjechać kilkaset metrów pod ziemię, gdzie wilgotność i temperatura robią swoje. Robota nie do pozazdroszczenia. Ciut inaczej jest, jak spojrzymy na górnicze uposażenia. Te w ostatnich dwóch latach puchły w tempie, którego pozazdrościć może każda inna grupa zawodowa. Ale wychodzi na to, że niektórym zamiast wyższych pensji, bardziej przydałby się alkomaty.
Górnicy to tłuste koty. Nikt w kraju nie dostał takich podwyżek
O tym za bardzo nikt na głos nie mówi, bo nie dość, że to wyjątkowo trudny temat, to w dodatku jego podnoszenie z pewnością wkurzy górników. A prawda jest taka, że produkcja węgla z roku na rok kosztuje nas zdecydowanie więcej pieniędzy. Prym w tym zakresie wiodą górnicze uposażenia, które w ostatnich latach rosną w tempie, którego może pozazdrościć niejedna grupa zawodowa. W ten sposób nasza transformacja energetyczna z pewnością się nie powiedzie.
Zero dopłat dla rolników i górników! Atakujecie Zielony Ład? Kasy nie będzie
Mam taki szpetny pomysł, żeby Bruksela stosowała dopłaty do rolnictwa i do górniczych pensji wyłącznie w tych krajach, które realizują Zielony Ład. Reszta won. Nie wiem, czy to uspokoiłoby rolników, którym zalegają w magazynach setki ton zboża. Ale pewnie w takiej sytuacji żadnych górników protestujących na ulicach przeciwko polityce klimatycznej UE byśmy nie uświadczyli. Zakład?
Górnicy znowu żalą się na ogromne zapasy węgla i nakłaniają rząd, żeby ten zmusił energetykę i ciepłownie do wykupu rodzimego opału. W 2022 r. z tego powodu nawet okupowali siedzibę Polskiej Grupy Górniczej (PGG). Wtedy w sukurs przyszły podwyżki płac i dodatek inflacyjny. A jak ta nakręcająca się na nowo awantura skończy się teraz? Coś mi mówi, że tak samo.
Górnicy stali się strasznie groźni. Mamy teraz zapomnieć, jak udawali pelikany?
Nie pamiętam drugiego takiego rządu, jak ten Mateusza Morawieckiego, który by tak pięknie robił górników w konia. W sumie były premier miał czterech pełnomocników ds. górnictwa: Adama Gawędę, Artura Sobonia, Piotra Pyzika i Marka Wesołego. Nie licząc Gawędy, wszyscy obiecywali notyfikację w Brukseli umowy społecznej, jednego z najważniejszych dokumentów dla polskiej dekarbonizacji. Żaden nie dotrzymał słowa.