ethereum

Świat kryptowalut od zawsze przyciągał nie tylko inwestorów i entuzjastów nowych technologii, ale również cyberprzestępców.  Tym razem ich celem stała się giełda Bybit, z której przestępcy wykradli aktywa o wartości 1,5 mld dol. To może być największa tego typu kradzież w historii kryptowalut. To bolesne przypomnienie, że nawet największe giełdy nie są odporne na ataki hakerów.

Kryptowaluty miały być bezpieczną przystanią dla inwestorów, chcących obronić się przed spadkami na tradycyjnych giełdach. Okazuje się jednak, że kurs bitcoina czy ethereum jest już bardzo blisko skorelowany z całą gospodarką. Kiedy pada komenda risk off, łomot dostają też kryptoaktywa.

We wtorek ruszyły za oceanem notowania ETF-y na ethereum, ale w przeciwieństwie do ETF-ów na bitcoina rynkiem obyło się bez inwestycyjnego efektu WOW. Wynika to z konstrukcji samego aktywa i ETF-ów. Eksperci wskazują jednak, że uruchomienie w USA funduszy na drugą najważniejszą kryptowalutę to ważny krok w rozwoju cyfrowych aktywów otwierający drogę na rynek ETF kolejnym altcoinom. Przypomnijmy, że pierwsze ETF na kryptowaluty ruszyły w Europie, w USA pierwszy tego typu fundusz na bitcoina wszedł na rynek na początku 2024 roku.

Kryptowaluty maja za sobą bardzo udany miesiąc. Wzrosty nie dotyczą jednak tylko bitcoina, o którym mówi się najwięcej. Ożywienie widać również na rynkach zdecentralizowanych finansów i NTF.

Solana miała przynieść światu zdecentralizowanych finansów nową jakość, dzięki szybkości i niskiemu kosztowi działania. Dziś jednak jest na dnie, a wyższą kapitalizacją może pochwalić się nawet Shiba Inu. Kłopoty Solany zaczęły się na długo przed upadkiem giełdy FTX, stworzonej przez Sama Bankmana Frieda, jednego z jej największych admiratorów.

Geco Capital OU to firma z polskim rodowodem, która kryptowalutową giełdę derywatów i fundusz założyła w Estonii. Wszystkiemu winien brak regulacji i stabilności prowadzenia biznesu kryptowalutowego w Polsce.

Powiew optymizmu na początku tego tygodnia zapanował wśród posiadaczy kryptowalut. Wszystko za sprawą ostatnich dni. W zeszłym tygodniu rynki kryptowalutowe odnotowały kolejny silny tydzień wzrostów, a główne kryptowaluty, takie jak bitcoin i ethereum dalej szły w górę. Na rynku kryptowalut ostatnio znów zaczęło się dziać.

Celsius Network to jedna z najważniejszych platform pożyczkowych w świecie krypto. Przed dwoma tygodniami zamroziła blisko 2 mln kont użytkowników. Teraz jej dalsza przyszłość stoi pod znakiem zapytania. Trudna sytuacja platformy to wynik kryzysu na rynku kryptowalut. Bitcoin i ethereum nie były tak nisko od ponad roku.

Branża kryptowalut była w poniedziałek na krawędzi, ponieważ bitcoin walczył o utrzymanie się powyżej kluczowego poziomu, a inwestorzy obawiali się, że problemy głównych graczy kryptograficznych mogą wywołać większe wstrząsy na rynku. Bitcoin, największa kryptowaluta na świecie, we wczesnych godzinach handlu w Londynie był notowany tuż poniżej symbolicznego poziomu 20 tys. dolarów.

Niby kto nie ryzykuje, ten nie pije szampana, ale czasem tego ryzyka jest po prostu za dużo. Prezes firmy MicroStrategy Michael Saylor kupował bitcoiny w ilościach hurtowych i długo wydawało się, że robi na tym interes życia. Wydawało. Spółka ma teraz potężne wirtualne manko, a posiadacze akcji MicroStrategy pozbywają się ich w popłochu, obawiając się, że na feralnej inwestycji ucierpi całe przedsiębiorstwo.

Celsius Network to jedna z najważniejszych platform pożyczkowych w świecie krypto. Jej decyzja to kolejny etap kryzysu na rynku kryptowalut. Bitcoin i ethereum nie były tak nisko od ponad roku.

Bitcoin, po ciężkim weekendzie, kontynuował w poniedziałek gwałtowny spadek. To piąty z rzędu dzień nurkowania na wykresach ceny bitcoina, który wart jest teraz mniej więcej połowę tego, co w rekordowym listopadzie 2021 r.

Jednego bitcoina można obecnie kupić za 170 tys. zł. To blisko 12 proc. mniej, niż na początku tego roku. Już od dwóch tygodni bitcoin nie potrafi uciec z najniższego - od zeszłej jesieni - pułapu.

Bitcoin zyskał 8 proc, przywracając nadzieję rynkowi kryptowalut, który zwykle typowany był jako zabezpieczenie na niepewny czas giełdowych spadków.

NFT stają się dla młodego pokolenia sposobem na wyrażenie siebie i zanurzenie w cyfrowym świecie. Dzięki temu młodzi czują się zdecydowanie bliżej ulubionych postaci, kreując własną tożsamość online. Jeszcze 15 lat temu była to prezentacja tworzona w HTML-u na Epulsie - portalu, gdzie wysyłając esemesy premium odblokowywaliśmy nowe funkcje i dokładaliśmy odznaki do profilu. Im wyższy miał puls, tym większym szacunkiem wśród rówieśników cieszył się jego posiadacz.

MyCointainer to „konto oszczędnościowe” w świecie kryptowalut. W zamian za zamrożenie środków pozwala na zbieranie odsetek. Pozwala użytkownikom łączyć się w „pule stakingowe”, podnosząc prawdopodobieństwo zarobku. Wykorzystuje do tego protokół Proof-of-Stake, który premiuje użytkowników posiadających duże zasoby kryptowalut. Wystarczy więc wpłacić kryptowaluty na konto firmy i obserwować rosnące odsetki.

MyCointainer pozwala na łatwy staking kryptowalut, czyli zarabianie na ich posiadaniu. Wykorzystuje w tym celu energooszczędny protokół Proof-of-Stake, który premiuje użytkowników posiadających duże zasoby kryptowalut.

Siraj Raval to amerykański przedsiębiorca z Doliny Krzemowej, który postanowił sprawdzić, jak Tesla sprawdza się w charakterze baterii. I wychodzi, że całkiem nieźle. Gość wyciąga nawet 800 dolarów, czyli równowartość 3200 zł, miesięcznie jak policzył, Tesla Model 3 zwróci mu się w pięć lat.

Apple nie planuje inwestycji w kryptowaluty, a Cook nie zdradził nawet, co konkretnie ma w swoim portfelu. Szef Apple’a przygląda się jednak NFT.

W tradycyjnym systemie finansowym odpowiedź byłaby prosta. Zgodnie z prawem pieniądze należałyby się bankowi. W świecie kryptowalut i zdecentralizowanych finansów rozwiązanie nie jest tak proste.