Rząd wprowadzi obowiązkowe szczepienia dla wszystkich? Dzieli nas już tylko jeden krok
Minister zdrowia całkiem niedawno ujawnił, że szefostwo Prawa i Sprawiedliwości, w tym sam Jarosław Kaczyński, są za wprowadzeniem obowiązkowych szczepień. Jeśli ma rację to nie dość, że szczepienia przeciwko covidowi ruszyły by w naszym kraju z kopyta, to jeszcze przy okazji wpadłoby nam do kieszeni 57 mld euro.
Słowa ministra zdrowia Adama Niedzielskiego zabrzmiały bardzo mocno jak na polskie warunki, w których rząd na razie nie robi prawie nic, by zahamować rozwój epidemii. Żadnych poważnych działań promujących szczepienia, żadnych paszportów szczepionkowych w restauracjach, od tygodni bujamy się z projektem ustawy pozwalającym pracodawcom pytać pracowników, czy się zaszczepili.
A tu bum! Minister zdrowia mówi, że kierownictwo PiS chciałoby obowiązkowych szczepień i to nie dla jakichś grup zawodowych, ale dla wszystkich Polaków. Skoro władze PiS chcą, dlaczego tego nie zrobią?
Nie, to już nawet nie jest kwestia obawy przed społecznym buntem. To kwestia obawy przed niemałą grupą posłów Zjednoczonej Prawicy przeciwnych szczepieniom.
Co mają szczepienia do Krajowego Planu Odbudowy?
Sęk w tym, że bez tej grupy koalicja nie ma większości w Sejmie, więc staje się bezzębna. Właściwie tej większości nie ma po usunięciu z koalicji Jarosława Gowina, ale jest w stanie jeszcze zebrać większość parlamentarną, skrobiąc pojedyncze głosy na przykład u kukizowców czy pewnej części u konfederatów.
A jednak już pod koniec grudnia zaczęły krążyć pogłoski, że Jarosław Kaczyński pozbędzie się najbardziej opornych – przeciwnych szczepieniom, wprowadzaniu obostrzeń covidowych, a także – uwaga – pozyskaniu przez Polskę ogromnych środków unijnych z Krajowego Planu Odbudowy.
Nie, wcale nie musiałby w ten sposób zakneblować sobie ust i związać rąk przy sejmowej maszynce do głosowania. Byłoby to bardzo trudne, ale PiS nadal mógłby wygrywać głosowania, gdyby z koalicji wyleciało nie więcej niż sześciu posłów. W takiej sytuacji PiS nadal mógłby liczyć na 231 głosów, i nadal rozdawać karty.
Jeśli ta analiza ma oparcie w rzeczywistości i nie są to tylko plotki rozpuszczane przez opozycję tudzież przez kierownictwo PiS-u, by postraszyć brykających posłów, w Zjednoczonej Prawicy nadal trwa impas. Co prawda w obliczu wzrostu zachorowań i wizji rozpanoszenia się na ogromną skalę omikrona Adam Niedzielski przeszedł do ofensywy i zapowiada wprowadzanie obostrzeń, w tym zapisów ustawy Hoca.
Apokalipsa covidowa: 300 tys. zakażeń dziennie
Najwyższa pora, bo według danych Ministerstwa Zdrowia przekroczyliśmy już barierę 100 tys. zgonów z powodu COVID-19 od początku pandemii. Według GUS, który liczy nadmiarowe zgony wobec wieloletnich średnich, to już ponad 200 tys.
W tym tygodniu MZ ogłosiło, że wkraczamy w piątą falę wywołaną przez mniej śmiertelny, ale bardziej zaraźliwy omikron. Na razie mamy ok. 11 tys. nowych zakażeń dziennie. Kiedy przyjdzie kolejny szczyt wywołany przez nową mutację, możemy mieć nawet 100-300 tys. zakażeń dziennie. To scenariusz katastroficzny, ale minister zdrowia traktuje go poważnie, bo dziwnie często o nim wspomina.
Co wtedy stanie się z systemem ochrony zdrowia? Nie, umierać będą nie tylko ci, co na własne życzenie będą potrzebowali respiratora, ale nie będzie już dla nich wolnego. Umierać będą tysiące Polaków, którzy się zaszczepili, ale chorują z innego powodu. To oni będą ofiarami tzw. wolności wyboru przeciwników szczepień. Staną się śmiertelnymi zakładnikami antyszczepionkowców.