REKLAMA

Przed uczniami koszmar, a nie nowy rok szkolny. Ośmioklasiści znowu będą mieli pod górkę

Na nowy rok szkolny szykuje się tłok, który może zachwiać całym systemem edukacji w Polsce. Bo będziemy mieli do czynienia z niezwykłą kumulacją. Związek Nauczycielstwa Polskiego uważa, że Ministerstwo Edukacji Narodowej mogło się do tego znacznie lepiej przygotować, gdyby w ostatnich tygodniach nie koncentrowało się głownie na przepchnięciu lex Czarnek.

nowy-rok-szkolny-problemy
REKLAMA

To będzie wyjątkowo rok szkolny. Do szkół średnich trafi półtora rocznika: cały 2007 i połowa 2008 po tym, jak PO-PSL, nie bacząc na protest rodziców i zebrane przez nich podpisy, wysłał urodzonych w 2008 r. (od stycznia do czerwca) obowiązkowo do szkoły w wieku 6 lat. A do tego wszystkiego trzeba też doliczyć uczniów z Ukrainy, których jest w Polsce z tygodnia na tydzień więcej.

REKLAMA

Przyznał, że do polskich szkół dobowo przyjmowanych jest nawet 10 tys. uczniów z Ukrainy, w większości na etapie podstawówek. Czarnek uważa, że polski system edukacji jest na to dobrze przygotowany. Organizowane są kursu języka polskiego, a przeznaczone dodatkowe 180 mln zł na dodatkowe godziny zajęć z psychologami może być też spożytkowana przez dzieci uchodźców. Niestety, szef Związku nauczycielstwa Polskiego Stanisław Broniarz ma zgoła odmienną ocenę. I przestrzega przed bałaganem jaki nam się szykuje w związku ze startem nowego roku szkolnego 1 września 2022 r.

System edukacji padnie, bo klasy nie są z gumy

Przewodniczący ZNP, na antenie radia Zet, przekonywał że owa kumulacja uczniów, z jaką nam się przyjdzie zmierzyć w związku z inauguracją nowego roku szkolnego za 5 miesięcy będzie dla wszystkich kolosalnym problemem. Nie do udźwignięcia dla naszego systemu edukacji.

Ale to nie będzie tylko kłopot z przepełnionymi klasami i tłokiem na szkolnych korytarzach. Takie wyjątkowe nagromadzenie dużej liczby uczniów wykaże również problem z nauczycielami, którzy już teraz - jak przekonuje Broniarz - mają uginać się pod naporem nowych obowiązków, przy bardzo kiepskich zarobkach.

Nowy rok szkolny można było lepiej przygotować?

Dariusz Piontkowski, wiceminister edukacji i nauki, w rozmowie z Wirtualną Polską News, na pytanie jak dobrze polskie szkoły są przygotowane na ukraińskich uchodźców odpowiada, że to zależy od każdej szkoły i każdej gminy. I przyznaje, że dzieci uchodźców ze wschodu będzie w polskich szkołach coraz więcej. Stąd też zgoda resortu na zatrudnianie tzw. pomocy nauczyciela, co ma pozwolić na zatrudnianie w szkołach Ukraińców. 

Stanisław Broniarz aż tak różowo tego jednak nie widzi. Uważa, że nie dość, że polski nauczyciel jest jednym z najgorzej wynagradzanych nauczycieli w Europie, to w dodatku pojawienie się tak licznie uchodźców z Ukrainy oznacza dla nich nowe obowiązki. I owszem, można zatrudniać ukraińskich nauczycieli, ale to wcale nie jest takie proste.

REKLAMA

Broniarz uważa, że ministerstwo mogło się do tego wszystkiego zdecydowanie lepiej przygotować. Gdyby pan minister edukacji w styczniu, lutym mniej skupiał się na wprowadzanie w życie na siłę „lex Czarnek”, a bardziej przygotowywał się do tego, że wojna jest za pasem, to bylibyśmy o 2-3 tygodnie lepiej przygotowani - twierdzi.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA