REKLAMA

Szkoły szykują się na wielki powrót nauki zdalnej. Już wypytują o komputery, kamerki i dostęp do sieci

Minister Przemysław Czarnek zapewnia, że nie ma ryzyka powrotu nauki zdalnej, a sprawa ogrzania szkół to problem samorządów, które mają na to dostać pieniądze od rządu. Tymczasem nauczyciele na wywiadówkach już sondują sytuację i wypytują dzieci o dostęp do internetu, do kamery i mikrofonu.

nauka zdalna
REKLAMA

Prezydent Olsztyna na poważnie bierze pod uwagę zamknięcie szkół, ze względu na rekordowo wysokie rachunki za energię. I takich miast na polskiej mapie jest coraz więcej. Trudno się dziwić. Do tej pory jedna megawatogodzina energii kosztowała go 437 zł. Po nowych wyliczeniach będzie to 2800 zł. To wzrost o grubo ponad 600 proc.

REKLAMA

Prawo jest w tej kwestii bezwzględne: jeżeli w klasie temperatura spadnie poniżej 18 st. C – lekcje muszą być zawieszone, a jak poniżej 15 st. C – dochodzi do ich odwołania. Ale minister Przemysław Czarnek zachowuje pokerową twarz. Jego zdaniem nie ma ryzyka powrotu do nauki zdalnej, bo rząd przekazał samorządom pieniądze na ogrzewanie.

Samorządy: to nie kasa na energię, a na wyrównanie strat

Zgodnie z propozycją rządu każda gmina ma dostać nie mniej niż 2,8 mln zł, każdy powiat co najmniej 6 mln zł, a województwo od 32,6 mln zł w górę. Ale dla samorządowców to nie są wcale żadne dodatkowe pieniądze.

Rząd jednak upiera się, że te pieniądze, które mają być wypłacone jeszcze w tym roku, pomogą pokryć wydatki samorządów związane z obniżaniem cen ciepła dla odbiorców oraz poprawą energooszczędności w regionie. 

 class="wp-image-1913389"
Nauka zdalna wraca? W podstawówkach rodzice wypełniają już specjalną ankietę.

Nauka zdalna, czyli ankieta na wywiadówkach

Mamy wyraźny rozdźwięk między rządem a samorządowcami. Tymczasem szkoły robią swoje i przygotowują się na najgorsze. Podczas wrześniowych wywiadówek wśród rodziców uczniów szkół podstawowych w niektórych miejscach przeprowadzana jest specjalna ankieta.

Rodzic musi wyspowiadać się z posiadania sprzętu niezbędnego do nauki zdalnej. Trzeba zadeklarować, czy posiadamy komputer, tablet lub smartfon (nauka z telefonu w trakcie pandemii nie była aż takim wyjątkiem). Nauczycieli interesuje też, czy w domu jest dostęp do internetu i czy dziecko może używać mikrofonu oraz kamery. 

Być może więc Przemysław Czarnek dalej będzie boksować się z gminami, głównie w imię zysku politycznego (za pasem są wybory samorządowe). Ale rzeczywistości nie zmieni. Minister edukacji bardzo nauki zdalnej nie lubi. W jego mniemaniu jej stosowanie pokazuje, że resort edukacji nie ze wszystkim sobie radzi. Dlatego w lutym oficjalnie naukę zdalną raz na zawsze pożegnał.

REKLAMA

Teraz okazuje się, że może szybko wrócić i to z impetem. Taktyka ministerstwa jest już znana. Będziemy słyszeć, że samorządy dostały ekstra pieniądze od rządu i teraz pokazują, że nie potrafią nimi właściwie gospodarować. Z kolei samorządowcy będą opowiadać, że to zaległa kasa, której nie wiadomo, czy wystarczy na wydatki, które gminy zabudżetowały. W centrum tej zawieruchy tej sprzeczki będą dzieci na nauce zdalnej i ich rodzice.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA