Kryzys mieszkaniowy? Deweloperzy: dej, mam horom córkę
Trzeba zachęcić znowu bogatych Polaków, żeby kupowali więcej mieszkań na wynajem w Polsce, bo teraz niepotrzebnie szukają okazji inwestycyjnych za granicą. A potem jeszcze trzeba obniżyć VAT na pierwsze kupowane mieszkanie - to proponują deweloperzy, by rozwiązać kryzys mieszkaniowy. I oczywiście ich własny kryzys z popytem na mieszkania. Podobałby wam się taki program Deweloper+?
Organizacja lobbystyczna chce wprowadzenia programu Deweloper+, żeby rozwiązać problemy mieszkanie Polaków.
Polski Związek Firm Deweloperskich właśnie podczas spotkania Parlamentarnego Zespołu ds. Miast w Senacie zatytułowanego „Mieszkaniowa giełda pomysłów” stwierdził, że to deweloperzy w trudnym dla rynku mieszkaniowego czasie potrzebują wsparcia państwa, bo jak państwo pomoże im, to oni pomogą Polakom i będą budować taniej i szybciej.
Niech ktoś zatrzyma tę karuzelę śmiechu.
Zobaczcie, jak to sobie wykombinowali deweloperzy
Konrad Płochocki, dyrektor generalny Polskiego Związku Firm Deweloperskich udowadniał w Senacie, że mieszkania są drogie, bo drożeją grunty. Przykład?
W 2015 r. na długo wzgardzanej, oddalonej od centrum miasta i źle skomunikowanej warszawskiej Białołęce koszt zakupu ziemi w przeliczeniu na mkw. możliwej do zbudowania powierzchni mieszkaniowej wynosił według niego 600-700 zł. Dziś to 2,5 tys. zł.
Do tego rosnące koszty pracy, bo po wybuchu wojny duża część pracowników wyjechała do Ukrainy walczyć. I przecież jeszcze drożejące o 30-40 proc. surowce. Na to ostatnie akurat więcej nie da się poradzić, ale przecież na pewno coś zrobić się da. I to państwo mogłoby coś na to poradzić, by wpłynąć na ceny mieszkań.
Co?
Otóż Płochocki przekonywał, że dobrym pomysłem jest powrót do ulgi budowlanej. Taka ulga obowiązywała w Polsce od 1992 roku do końca 2001 roku i w jej ramach można było ubiegać się zwrotu części podatku VAT od materiałów budowlanych.
Według dyrektora PZFD to zachęciłoby zamożnych Polaków do kupowania mieszkań na wynajem w kraju, zamiast szukania okazji inwestycyjnych za granicą. A ja głupia myślałam, że kraje, które borykają się z problemami na rynku mieszkaniowym, z niedoborem lokali i zbyt szybko rosnącymi cenami, raczej zniechęcają do zakupów inwestycyjnych czy na wynajem. Ech, za dużo oglądam się na ten zgniły Zachód.
Ale to nie koniec. Związek wymyślił również, że warto wprowadzić zerowy VAT na pierwsze kupowane mieszkanie, bo to poprawiłoby dostępność mieszkaniową.
I cyk! Tak pod pozorem rozwiązywania problemu mieszkaniowego deweloperzy próbują rozwiązać problem z popytem na swoje produkty. Przy okazji udając uciemiężonych rosnącymi kosztami.
Ktoś tu przemilczał rosnące marże
Szkoda, że nie wspominają o rosnących w ich biznesie marżach. Na szczęście są inni, którzy to za nich robią. Analitycy Pekao właśnie podliczyli giełdowych deweloperów. Wyszło im, że marża brutto po pierwszym kwartale tego roku była najwyższa od 2009 r. i wyniosła 28,9 proc.
Marża brutto dewelopera to 2 655 zł za każdy m2, zakładając średnią powierzchnię mieszkania 55 m2.
Ale po co obniżać rekordowo wysokie marże, by budować taniej i zachęcić popyt, skoro można żądać od państwa, żeby ten popyt nakręciło? To jeszcze i marże będzie można podnieść. Szczególnie, że akurat polskie państwo ma doświadczenie we wspieraniu deweloperów i banków w ramach realizowania polityki mieszkaniowej, bo na tym polegają niemal wszystkie duże programy realizowane w Polsce od lat.
Nie od dziś politycy dają sobie wmówić, że tylko prywatne ma sens, państwowe zawsze jest nieefektywne. Taką narrację znowu wspierał zresztą w Senacie dyrektor Polskiego Związku Firm Deweloperskich chwaląc się, że od 2016 r. kiedy stworzono Narodowy Program Mieszkaniowy, deweloperzy oddali do użytku 750 tys. mieszkań, a budownictwo społeczne i komunalne zaledwie 3 proc. z tego.
Wniosek? Tylko sektor prywatny jest realnym producentem mieszkań, więc porzućcie bajania o budownictwie państwowym i oddajcie nam grunty zarezerwowanie pod program Mieszkanie+ i pozwólcie spółkom Skarbu Państwa sprzedawać nam działki.
Niestety, wierzę, że politycy Mieszkanie+ sobie odpuszczą (właściwie już odpuścili) i uwierzą, że tylko deweloperzy potrafią i mogą budować. Poddać się i udawać, że się nie da - łatwiej. I narobić się nie trzeba. I nikt nie rozliczałby z takiego programu Deweloper+.
Nie drwię teraz, taki program jest całkiem możliwy. W ostatnich tygodniach premier Morawiecki napomknął coś o tym, że rząd analizuje różne możliwości i zaproponuje rozwiązania mające pomóc rozwiązać problem wysokich cen nieruchomości. I od razu posypały się dywagacje, że może chcieć obniżyć VAT na mieszkania.
A jest przecież tyle innych możliwości, tylko trzeba się trochę postarać, zamiast oddawać pole coraz lepiej zarabiającym deweloperom.
Co zamiast nabijania zysków deweloperom?
Te możliwości zostały w Senacie nawet przedstawione, bo w spotkaniu brali udział różni eksperci, nie tylko przedstawiciele deweloperów. Na szczęście.
Co więc można zrobić?
- lokal za grunt - gmina mogłaby udostępniać deweloperom tereny, a oni w zamian oddają jej w ramach zapłaty część wybudowanych mieszkań. Ważne, by proporcje nie były tylko mydleniem oczu;
- mamy też już niedawno ustanowione społeczne agencje najmu (SAN), które polegają na tym, że właściciele indywidualni bądź instytucjonalni, którzy nie mają czasu albo możliwości, by samodzielnie wynajmować swoje mieszkania, oddają je w zarządzanie na wiele lat SAN-om. Dzięki temu mają pewny i długoterminowy zysk, a i zasób lokali na długoterminowy, stabilny najem się powiększa. Od siebie dodam, że państwo to takiego najmu od SAN mogłoby dopłacać, skoro już samo budować nie potrafi. Tylko że PiS stworzył SAN-y i o nich zapomniał, zamiast je rozpromować i zadbać, by nie były tylko na papierze;
- pustostany i nieruchomości należące do Skarbu Państwa - naprawdę nie da się ich zaadaptować na cele mieszkaniowe?
- że duża część pustostanów jest porzucona i nie wiadomo, kto właściwie jest właścicielem? Stwórzmy specustawę dającą możliwość wywłaszczenia - proponowali uczestnicy spotkania w senackiej komisji. Przecież mieliśmy już podobną wywłaszczeniową specustawę drogową. Da się;
- no i jeszcze ZOM-y - zintegrowane osiedla modułowe budowane trybie błyskawiczny, nie tylko dla uchodźców, ale też jako element budownictwa socjalnego czy jako mieszkania na start dla młodych. Ważne, by były stawiane w średnich miastach, tych, które mają problem z demografią, ale ciągle mają potencjał rozwojowy i rynek pracy.
Pomysłów jest dużo. Tylko zrzucić wszystko na deweloperów i banki najłatwiej.