Polska od lat zwleka z umożliwieniem obywatelom zaskarżania programów ochrony powietrza. Komisji Europejskiej skończyła się cierpliwość – sprawa trafi przed Trybunał Sprawiedliwości UE.

To było do przewidzenia. Komisja Europejska w końcu złożyła do Trybunału Sprawiedliwości UE skargę na Polskę. Bruksela ma pretensje do Warszawy o to, że obywatele i organizacje społeczne wciąż nie mają możliwości skutecznego zaskarżenia programów ochrony powietrza (POP), czyli kluczowych dokumentów określających działania niezbędne do poprawy jakości powietrza.
Brak dostępu do sądu w sprawach programów ochrony powietrza od lat stanowi poważne naruszenie prawa unijnego i de facto pozbawia obywateli realnych narzędzi walki o czyste powietrze. Skarga Komisji Europejskiej do TSUE to efekt wieloletnich zaniedbań i ignorowania orzecznictwa unijnego przez polskie władze i sądy - tłumaczy Miłosz Jakubowski, radca prawny z Fundacji Frank Bold.
Jakość powietrza: Polacy na razie bezbronni w sądach
Programy ochrony powietrza są uchwalane przez sejmiki województw jako akty prawa miejscowego. Jak tłumaczą prawnicy: teoretycznie można je zaskarżyć – ale tylko wtedy, gdy wykaże się naruszenie konkretnego interesu prawnego. W praktyce ten wymóg uniemożliwia obywatelom i organizacjom działającym w interesie publicznym dochodzenie swoich praw przed sądami administracyjnymi. Nawet jeśli POP jest nieskuteczny, niezgodny z unijnymi normami, a mieszkańcy duszą się od smogu, a jakość powietrza pozostawia bardzo wiele do życzenia – sądy odrzucają ich skargi z przyczyn formalnych.
Mamy nadzieję, że ten krok doprowadzi do pilnych zmian w prawie, które zagwarantują obywatelom i organizacjom społecznym rzeczywisty dostęp do wymiaru sprawiedliwości w sprawach kluczowych dla zdrowia publicznego i środowiska - komentuje Miłosz Jakubowski.
Więcej o jakości powietrza przeczytasz na Spider’s Web:
TSUE stawia sprawę jasno: dostęp do sądu w sprawach dotyczących środowiska musi być zapewniony. Tymczasem w Polsce wszystkie tego typu skargi, dotyczące jakości powietrza, są odrzucane. Tak było w przypadku mieszkańca Rybnika, wspieranego przez Fundację Client Earth oraz mieszkanki Zakopanego, reprezentowanej przez prawników Frank Bold. Taki sam finał miała również, kiedy POP zaskarżyła grupa mieszkańców Warszawy, Fundacja Client Earth oraz Stowarzyszenie Miasto Jest Nasze. Z tego powodu Fundacja Client Earth skierowała skargę do Komisji Europejskiej, a Fundacja Frank Bold zapukała do drzwi Trybunału Konstytucyjnego, który z jednej strony nie dopatrzył się naruszenia naszej ustawy zasadniczej, ale z drugiej przyznał, że sytuacja jest sprzeczna z prawem unijnym i wymaga zmian legislacyjnych.
Polski smog cały czas w formie
Co teraz? Piłka jest po stronie Warszawy. Nową, unijną dyrektywę o czystym powietrzu przyjęto w październiku 2024 r. I tak stoi czarno na białym, że prawo do zaskarżenia POP-ów oraz decyzji dotyczących punktów pomiaru jakości powietrza musi być zapewnione zarówno obywatelom, jak i organizacjom ekologicznym. Polska ma czas na wdrożenie tych przepisów do grudnia 2026 r. Nieoficjalnie wiadomo, że w Ministerstwie Klimatu i Środowiska trwają już prace nad odpowiednią nowelizacją prawa.
Tymczasem nie ma dnia, żeby nie było widać - jak Polska długa i szeroka - że u nas z jakością powietrza naprawdę jest kiepsko. Jak wykazuje na platformie X SMOG N.E.W.S. 19 czerwca w Warszawie normy dla pyłów zawieszonych PM2.5 przekroczone były o 1549 proc. (233 µg/m sześc.), a te dla pyłów PM10 - o 735 proc. (331 µg/m sześc.). Tego samego dnia w Kowalewie Pomorskim (woj. kujawsko-pomorskie) normy dla PM2.5 przekroczone były o 1449 proc. (218 µg/m sześc.), a dla PM10 - o 763 proc. (344 µg/m sześc.).