Biedni polscy informatycy powinni uciekać do Czech albo do Niemiec? Ten drugi kierunek wydaje się nieco bardziej oczywisty. Ale właściwie dlaczego? Bo tam mogą zarobić dwa razy więcej, czyli 4-4,5 tys. euro miesięcznie. To ponoć dowód na kryzys w branży IT w Polsce.

Te wyliczenia niedawno zaserwowała firma Personnel Service, pisząc, że:
Branża IT jeszcze niedawno kojarzyła się ze stabilnością i wysokimi zarobkami, dziś mierzy się z rosnącą konkurencją i presją kosztową.
Tylko czy to wystarczający dowód na kryzys? Z konkurencją i presją kosztową mierzą się wszystkie branże, a IT po prostu wraca do normalności po incydentalnym pocovidowym boomie.
Masowa ucieczka do Czech? Ale po co?
Ale wróćmy do wyliczeń: według Personel Service średnia miesięczna pensja w sektorze IT w Polsce wynosi 11330 zł brutto miesięcznie, czyli ok. 2,6 tys. euro. Tymczasem w Czechach to 4 tys. euro brutto miesięcznie, a w Niemczech aż 4,5 tys. euro.
Niemcy sobie zostawmy, bo tam są również znacznie wyższe koszty życia niż w Polsce. A do tego wcale nie mam przekonania, że niemiecki rynek jest tak bardzo przyszłościowy. Od kilku lat Niemcy są w recesji i to już trzeci rok, gospodarka kuleje i nikt nie ma właściwie pomysłu, jak ją przywrócić na tory do dawnej świetności.
A Czechy? To znacznie mniejszy rynek, kilkukrotnie mniejszy z kilkukrotnie mniejszą liczbą pracujących w sektorze IT niż w Polsce. Gdyby co piąty polski informatyk wyjechał za wyższymi zarobkami do Czech, rozwaliłoby to tamtejszy rynek.
Więcej wiadomości na temat pracy można przeczytać poniżej:
Tak na marginesie, przypominam panikę w okresu ogłoszenia Polskiego Ładu, kiedy przedsiębiorcy masowo zaczęli się odgrażać, że wyniosą się do Czech, żeby płacić niższe podatki i składki. Aż ówczesny minister finansów Tadeusz Kościński musiał reagować, publicznie opowiadając, że to się wcale nie opłaci. I co? I jakoś nie było masowej ucieczki do Czech.
W każdym razie, żeby była jasność: Personel Service wcale ucieczki polskiej branży IT nie zaleca. A ja dorzucę, że wcale nie ma po co uciekać. Niedawno pisałam w Bizblog, że liczba firm w sektorze IT w Polsce nadal rośnie, może już nie tak błyskawicznie jak kilka lat temu, ale jednak stabilnie.
Gdzie w IT można zarobić najwięcej?
A pensje? No właśnie, one też nie są strasznie marne. Zobaczmy więc, jak wygląda ten „kryzys” w IT.
Według No Fluff Jobs średnie wynagrodzenie w tej branży do 15-21,8 tys. zł + VAT na B2B albo 11-17 tys. brutto na umówię o pracę. To dane z ostatnich sześciu miesięcy na podstawie median widełek wynagrodzeń z ofert pracy na No Fluff Jobs.
Najlepiej płaci się w specjalizacji Architecture. Oferowane w niej zarobki aktualnie wynoszą od 26,9 tys. do 32 tys. zł netto (+ VAT) na kontrakcie B2B i od 19 tys. do 26 tys. zł brutto na umowie o pracę.
Na drugim miejscu jest specjalizacja ERP (Enterprise Resource Planning). Tam zarobki mieszczą się w widełkach od 25 tys. do 30 tys. zł netto (+ VAT) na kontrakcie B2B i 13-19 tys. zł brutto na umowie o pracę.
Prawda jest jednak taka, że te najlepiej opłacalne specjalizacje są jednocześnie najrzadziej wybieranymi przez kandydatów i kandydatki, szukających zatrudnienia w IT.
Trochę lepiej jest z trzecim miejscem na podium zarobków w branży. Jest na nim AI, gdzie zarobki to 22 tys. - 28,6 tys. zł netto (+ VAT) na kontrakcie B2B lub 15,2-23 tys. zł brutto na umowie o pracę. Tylko że od początku tego roku kandydaci jakoś stracili zainteresowanie tą branżą.
To może jednak trzeba się lepiej sprofilować po prostu?