Górnicy żądają konkretów, planów i kasy na zwiększenie wydobycia. Rządzący oferują im modlitwę
Barbórka zbliża się wielkimi krokami, więc rządzący coraz bardziej kadzą górnikom. Obiecują zwiększenie wydobycia węgla i przesunięcie w czasie harmonogramu likwidacji kopalń. Jarosław Kaczyński w specjalnym liście do Sekretariatu Górnictwa i Energetyki NSZZ Solidarność poleca nawet pracowników przemysłu wydobywczego Jasnogórskiej Pani. Górnicy już parę razy dali zrobić się w konia. Ale tym razem może być inaczej.
Górnicy wciąż się burzą. W ostatnim momencie centrala Solidarności najpierw odwołała Marsz Godności, a potem całkowicie zrezygnowała z tej formy protestu, co mocno wkurzyło związkowców ze Śląska.
Górnicy są mocno rozżaleni biernością rządu. I nie ma znaczenia, że najważniejsi politycy od kilku dni z troską mówią o krajowym wydobyciu i terminach likwidacji poszczególnych kopalń. Prezes Kaczyński wystosował nawet list do Jarosława Grzesika, przewodniczącego Krajowego Sekretariatu Górnictwa i Energetyki NSZZ Solidarność.
Rząd chce u górników kupić czas
Górnicy tymczasem podkreślają, że nie wiedzą na czym stoją. Rząd uparcie milczy w sprawie umowy społecznej, która zakładała gwarancje zatrudnienia, indeksację wynagrodzeń, jednorazowe odprawy i przede wszystkim zawierała harmonogram likwidacji kopalń – od 2023 r. do 2049 r. Niejasne jest przechodzenie pod skrzydła Narodowej Agencji Bezpieczeństwa Energetycznego, które po spółkach wydobywczych ma posprzątać aktywa węglowe i… górników też. Już w czerwcu premier Morawieckiego zapowiadał, że trzeba systematycznie zwiększać się krajowe wydobycie węgla. Górnicy doskonale jednak wiedzą, że potrzebują do tego nawet dwóch lat i sporych nakładów finansowych.
Węgiel zostanie z nami jeszcze długie lata
Rządowa ofensywa wycelowana w górników ruszyła w weekend. Wicepremier i szef aktywów państwowych Jacek Sasin stwierdził, że Polski obecnie najzwyczajniej w świecie nie stać na zmniejszenie wydobycia węgla.
Zaraz potem dopowiada o niezbędnych inwestycjach w górnictwo, do których jednak, jak sam przyznał wicepremier, nie ma jeszcze pewności prawnej. Ale tak czy siak Polska szybko węgla nie odstawi na boczny tor.
Ustalony harmonogram likwidacji kopalń do zmiany
Władza chce uspokoić górników i zagwarantować im pracę na następne lata. Już wcześniej Jacek Sasin stwierdził, że poprzedni harmonogram likwidacji kopalń czekają korekty. Bo rząd nie będzie wcześniej zamykał kopalń, zanim nie ruszy pierwsza w Polsce elektrownia jądrowa, co jak na razie Polityka Energetyczna Polski do 2040 r. zakłada optymistycznie w 2033 r. Teraz głos w tej sprawie zabrał również prezes Jarosław Kaczyński, który uważa, że proces zamykania kopalni w Polsce ruszy najwcześniej w 2034 r.
Problem w tym, że podpisany przez rząd i górników harmonogram zakłada wcześniejsze wyłączenia. Już w 2028 r. pod młotek ma pójść kopalnia Bolesław Śmiały, a w 2029 r. Sośnica. W 2034 r. żywot mają zakończyć połączone kopalnie z Rudy Śląskiej: Halemba i Bielszowice. Teraz wychodzi, że terminy się zmienią. Na jakie? Nikt nie wie. Wiadomo za to, skąd mają być na to pieniądze. Te ma zagwarantować Fundusz Transformacji Śląska. Stosowny projekt uchwały w tej sprawie już czeka na procedowanie w Sejmie.