Dobiorą się do pensji 1,2 mln Polaków. Już dawno mieli chrapkę na te pieniądze
Uda się? Zdaniem ekspertów - nie, najwcześniej od 2025 r. wszystkie umowy zlecenia zostaną w pełni ozusowane. A umowy o dzieło? Od nich nie płaci się dziś składek wcale i jakoś nikt się ich nie czepia. I się nie przyczepi, bo ZUS doskonale wie, ile ich naprawdę w Polsce jest i to jest wielkie zaskoczenie, że tak niewiele.
Rząd po raz kolejny przymierza się, żeby dobrać się w końcu do umów zleceń. To dla polityków tak trudne, że idzie etapami. Pierwszy mamy dawno za sobą, bo były czasy, kiedy umowy zlecenia nie były ozusowane wcale, tak jak umowy o dzieło.
Dziś od zleceń płaci się już składki do ZUS, ale tylko częściowo. Jeśli ktoś pracuje na kilku umowach jednocześnie, nie musi od wszystkich płacić pełnych składek, a jedynie składkę zdrowotną, pod warunkiem, że przynajmniej na jednej z tych umów jest w pełni ubezpieczony od kwoty co najmniej minimalnego wynagrodzenia. Nieważne, czy to na etacie, działalności gospodarczej czy innej umowie zlecenie. Ważne, żeby płacić pełne składki od kwoty płacy minimalnej, która obecnie wynosi 3490 zł brutto.
Strachy na lachy
Ale politycy od lat zapowiadają, że to się musi zmienić i składki na ZUS muszą być w końcu opłacane od każdej zarobionej złotówki. PiS przymierzał się do tego już naprawdę na poważnie od początku 2022 r. i zapowiadał, że zmiana nastąpi w pierwszym kwartale 2023 r. Wydawało się to nieuniknione, bo taka właśnie data została zapisana w Krajowym Planie Odbudowy zaakceptowanym przez Komisję Europejską.
Minister rodziny i polityki społecznej Marlena Maląg zapisała to nawet w Krajowym Planie Działań na rzecz Zatrudnienia na lata 2022/2023. i rozesłała do konsultacji społecznych rok temu.
I co? I znów strachy na lachy, bo pierwszy kwartał się kończy i nic się nie wydarzyło, a zleceniobiorcom nikt nie pomniejsza wynagrodzenia o 13,71 proc., bo taka właśnie miała być różnica w pensji na rękę.
Wtedy, rok temu eksperci alarmowali, by termin przesunąć na początek 2024 r., bo Polski Ład i tak już uderzył w wynagrodzenia Polaków.
No i mamy przesunięcie. Właśnie zapis o pełnym oskładkowaniu umów zleceń znalazł się w Krajowym Programie Reform na lata 2023-2024, który wskazuje, że reforma ma zostać przeprowadzona w pierwszym kwartale 2024 r.
Co na to eksperci? Mówią, że to znów się nie wydarzy w 2024 r., a prędzej w 2025 r. Tym razem nie chodzi o to, że sami radzą takie przesunięcie, a raczej wydaje im się, że to po prostu nierealne, bo prace nad pełnym ozusowaniem wcale się jeszcze nie rozpoczęły, a to wcale nie jest proste, przed nami kampania wyborcza, a do tego jeszcze potrzebne jest odpowiednio długie vacatio legis.
Więc rzeczywiście może nie przywiązujmy się jeszcze do słów rządu. Na miejscu każdego z 1,2 mln pracujących na umowach zlecenie jeszcze bym nie panikowała.
Dlaczego zlecenia zabiorą 100 zł z każdego tysiąca, a dzieł się nikt nie czepia?
Choć różnica w wynagrodzeniu rzeczywiście będzie znaczna. W przypadku umowy zlecenia na kwotę 1000 zł brutto, pracownik na rękę otrzymuje dziś 910 zł, a po zmianach dostanie tylko 807 zł - ponad 100 zł mniej.
W przypadku 3 tys. zł brutto pełne ozusowanie pomniejszy wynagrodzenie na rękę o 250 zł miesięcznie (z 2730 zł netto do 2422 zł netto).
Zaś w przypadku 5 tys. zł brutto pensja na rękę zmniejszy się o prawie 460 zł (z 4370 zł netto do 3912 zł netto).
Dlaczego politycy dobierają się do umów zleceń, a umów o dzieło nie ruszają, skoro te nie są dziś ozusowane wcale? Głównie dlatego, że jest ich znacznie mniej. Odkąd mamy od kilku lat obowiązek zgłaszania każdej umowy o dzieło do ZUS, wiadomo w końcu, ile ich naprawdę jest. Niedawno ZUS podał najnowsze dane za 2022 r. i okazuje się, że opowieści o milionie czy półtora to bajki.
W ubiegłym roku na umowach o dzieło pracowało 342,6 tys. osób w Polsce. W dodatku ZUS rzadko kiedy ma wątpliwości, co do zasadności użycia tej formy zatrudnienia i wygląda na to, że pracownicy nie uciekają (albo nie są wypychani) na dzieła, choć powinni być zatrudnieni na umowie o pracę - pracują na dziele, bo naprawdę wykonują dzieła. To umowy zlecenia są częściej wykorzystywane do optymalizacji podatkowo-składkowej.