REKLAMA

Najwięksi w końcu się dogadali, ale ta głupia ropa dalej nie chce zdrożeć

Boisz się, że na stacjach ceny paliw mogą zacząć iść w górę po ustaleniu historycznie głębokich ograniczeń w produkcji ropy? Całkiem niepotrzebnie, bo popyt w tym względzie ma cały czas większe ograniczenia niż podaż.

Najwięksi w końcu się dogadali, ale ta głupia ropa dalej nie chce zdrożeć
REKLAMA

Jeszcze przed porozumieniem dotyczącym ograniczenia światowej produkcji ropy, jak wskazują to dane BM Refleks, w Polsce najtańsza benzyna była w województwie świętokrzyskim (4,02 zł za litr) oraz śląskim (4,03 zł) oraz dolnośląskim i lubuskim (4,04 zł). W przypadku oleju napędowego prym wiedzie łódzkie - 4,12 zł za litr. Z kolei za LPG najmniej zapłacimy w opolskim: 1,71 zł. 

REKLAMA

Ale za chwilę cenowe eldorado ma umrzeć śmiercią naturalną. Najwięksi producenci ropy wreszcie się dogadali co do koniecznych ograniczeń w produkcji. Stany Zjednoczone, Rosja i Arabia Saudyjska pierwszy raz w historii tak naprawdę stanęły po jednej stronie i ustaliły pierwszy rzut cięć w wysokości 9,7 mln baryłek dziennie. Ograniczenia mają wejść w życie od 1 maja. Nie do końca zadowolony był Meksyk, ale koniec końców podpisano stosowne porozumienie. Ale na tym nie koniec. Jak donosi Reuters, całkowite ograniczenia mają dotyczyć nawet 20 mln baryłek dziennie. Takie kroki zresztą są oczekiwane przez ekspertów i polityków.

Mamy nadzieję, że OPEC+ będzie kontynuował rozmowy w celu ustabilizowania rynków naftowych

– uważa Takashi Tsukioka, prezes Japońskiego Stowarzyszenia Naftowego.

Ceny paliw w dół lecą w dół. Potrzebne koło ratunkowe

Konieczność podjęcia takich kroków wydaje się bezdyskusyjna. Ze względu na obostrzenia dotyczące poruszania się i przemieszczania - podjęte z powodu pandemii koronawirusa - cena ropy znalazła się na najniższych od 17 lat poziomach. I na polskich stacjach paliw też dało się to odczuć.

Ceny benzyn są najniższe od sierpnia 2017 roku, oleju napędowego od marca 2018, autogazu od listopada 2019 roku

- wyliczali w drugiej połowie marca analitycy BM Reflex.

Trudno się temu dziwić skoro najnowsze wyliczenia mówią o spadku popytu na ropę w kwietniu w granicach nawet 30 proc. To, przy dziennej produkcji oscylującej wokół 100 mln baryłek każdego dnia, daje zawrotną sumę 30 mln baryłek. 

Ekonomia w czasach pandemii: cena stoi w miejscu, bo rosną zapasy

Ograniczenia dotyczące 9,7 mln baryłek dziennie to dopiero początek drogi podjętej przez paliwowe mocarstwa w kierunku obrony cen ropy. Docelowo, o czym zresztą mówi się coraz głośniej, mowa jest o cięciach na poziomie nawet 20 mln baryłek każdego dnia. Ale nawet tak drastyczne kroki mogą niewiele zmienić. Widać to zresztą doskonale teraz, kiedy mowa jest o historycznych cięciach w produkcji, a w reakcji na te zapowiedzi cena ropy raptem lekko podskoczyła. I żadne wyraźne odbicie w górę nie ma miejsca.

Dlaczego tak się dzieje? Bo podjęte ograniczenia w produkcji są ciągle mniejsze niż te dotyczące popytu. Do tego dochodzi jeszcze jeden element: skoro na świecie przez pandemię koronawirusa potrzeba znacznie mniej ropy niż wcześniej, to w takim razie zaczynają puchnąć zapasy tego surowca. W przypadku grupy G20 za kilka miesięcy to może być nawet 200 mln baryłek. 

Obniżki produkcji ropy na zaproponowanym poziomie nie wpłyną znacząco na poziom cen, biorąc pod uwagę rosnące zapasy

– zauważa Virendra Chauhan, analityk Energy Aspects.

W poszukiwaniu trójki z przodu na polskich stacjach

REKLAMA

Na razie ceny i te giełdowe, i te na stacjach paliw nie zareagowały. Czy to oznacza, że przy polskich dystrybutorach benzyny można zacząć wypatrywać cen poniżej 4 zł? To też jest wątpliwe.

Na razie nie spodziewam się istotnego odbicia się na polskich stacjach, a to za sprawą dramatycznie osłabionej konsumpcji, który jednoznacznie tłumaczy się pandemią. Podsumowując – raczej mamy argument dla zatrzymania spadków, ale wzrosty chyba będą mniejsze niż można było oczekiwać na rynku międzynarodowym. Natomiast w cenach paliw na polskim rynku raczej nie zobaczymy rewolucji

– mówi w rozmowie z Bizblog.pl dr Jakub Rogucki, analityk rynku paliw z serwisu e-patrol.pl.
REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA