Ceny szaleją, jest najgorzej od 20 lat. Ale przynajmniej alkohol mamy najtańszy w Europie
Bijemy kolejny rekord inflacji. W sierpniu ceny skoczyły o 5,4 proc. rok do roku, najwięcej od dwudziestu lat. Polacy tę drożyznę dokładnie odczuwają w portfelach. Ale patrząc na ceny nieco przekornie, można powiedzieć: może i jest drogo, ale alkohol mamy tani, przynajmniej na tle innych krajów europejskich. Że co, mam tego nie mówić głośno, bo jeszcze podsunę jakiś niemądry pomysł rządowi? Za późno.
Z tym alkoholem to jest tak, że wcale nie chodzi o to, że jego ceny nie rosną, chodzi raczej o to, jak wypadamy na tle innych krajów europejskich. A okazuje się, że alkohol tańszy niż w Polsce jest tylko w Bułgarii, Rumunii i na Węgrzech – wynika z danych Eurostatu.
To tylko ciekawostka statystyczna, bo na podstawie tych danych nie da się uznać, że na przykład w Polsce piwo jest tańsze niż w Czechach. Porównanie, którego dokonał Eurostat jest dość ogólne, bo nie porównuje cen w poszczególnych kategoriach alkoholu, ale opiera się na indeksach cen konsumpcyjnych w poszczególnych krajach. A taki indeks budowany jest inaczej w każdym kraju. W jednym w koszyku jest więcej piwa, w innym wina, a w jeszcze innym więcej mocnych alkoholi.
Ale to nadal ciekawe zestawienie, które teoretycznie mogłoby być dobrym pretekstem dla rządu, by dalej podnosić akcyzę na alkohol, skoro u nas tak tanio. A wiadomo, dodatkowe przychody do budżetu się przydadzą.
Bo myślicie, że niby dlaczego władza pozwala inflacji tak rozwijać skrzydła? Wielu krytyków obecnej polityki pieniężnej wskazuje, że to dlatego, że rosnące ceny są rządowi na rękę – wyższe ceny to wyższe wpływy z VAT, niskie stopy procentowe to niższe koszty obsługi krajowego długu.
No i tak na razie próbujemy się przebujać, przynajmniej do jesieni, bo może w listopadzie RPP zdecyduje się w końcu na jakieś pierwsze podwyżki stóp procentowych. Może.
A tymczasem inflacja robi, co jej się podoba. Wzrost cen o 5,4 proc. r/r to więcej niż spodziewali się analitycy, którzy obstawiali odczyt na poziomie 5,2 proc. Tak wysoka inflacja w Polsce ostatni raz była widziana w 2001 r. - w czerwcu 2001 r. wyniosła 6,2 proc., by w lipcu spaść do 5,2 proc.
Boli, co? Dobrze, że niektórym przynajmniej ten Eurostat dziś przyniósł jakieś dobre wieści.