W sierpniu zacznie się nowa rewolucja w podatkach na miarę Polskiego Ładu. Zapowiada ją prezydent elekt Karol Nawrocki, który chce dać Polakom 5,8 tys. zł w ramach zwolnienia z podatku PIT, podniesienia drugiego progu podatkowego i podwojenia kwoty wolnej.

Obietnice Karola Nawrockiego brzmią jak wielka rewolucja podatkowa, a właściwie raj podatkowy dla rodzin. Kampania się skończyła, a prezydent elekt ze swoich obietnic się nie wycofuje. Przeciwnie, zapowiada, że zabierze się za ich realizację po zaprzysiężeniu 6 sierpnia. Skala tej rewolucji przekracza to, co PiS kilka lat temu zrobił Polskim Ładem. I wcale nie przesadzam. Koszt propozycji podatkowych Karola Nawrockiego to 19 mld zł, a pierwsze szacunki dotyczące Polskiego Ładu mówiły o 16,5 mld zł.
Pisząc koszt, mam na myśli straty budżetu państwa. Ale straty budżetu, to zyski w kieszeniach Polaków. Kto skorzysta najwięcej?
5,8 tys. zł miesięcznie więcej w kieszeni niektórych Polaków
Karol Nawrocki chce przede wszystkim zająć się rodzinami z dziećmi od strony podatkowej. Jak? Tak, by rodziny z przynajmniej dwójką dzieci nie płaciły podatku PIT. Do szczegółów zaraz przejdę, ale najpierw spójrzcie, gdzie dziś jesteśmy. Otóż już obecnie rodziny, tyle że większe, przynajmniej z czwórką dzieci, płacą zerowy PIT, co oznacza, że do kwoty 85 528 zł zwolnione są z podatku.
Prezydent elekt chce po pierwsze podnieść tę kwotę do 140 tys. zł, a po drugie objąć zerowym PIT rodziny już nawet z dwójką dzieci, a to rozszerza krąg beneficjentów nawet do 2,6 mln rodzin. To byłaby rzeczywiście rewolucja.
Ile skorzystają na tym rodzice? Skoro każde z nich zwolnione byłoby z podatku do kwoty 140 tys. zł, cała rodzica miałaby limit dochodu bez podatku na poziomie 280 tys. zł rocznie. Bez dalszych kalkulacji widać doskonale, że zyskałyby całkiem zamożne rodziny. Ile? Małgorzata Samborska, doradca podatkowy z Grant Thornton wskazuje, że zysk to 35,2 tys. zł rocznie na jednego rodzica. Dla dwojga rodziców to już zysk 70,4 tys. zł rocznie, a więc aż 5,8 tys. zł miesięcznie więcej w kieszeni. Brzmi niewiarygodnie, ale tak właśnie wygląda propozycja prezydenta elekta.
Jedni nazwą to rajem podatkowym, inni podatkową bombą.
Czytaj więcej o podatkach:
Raj tylko dla najbogatszych
Warto jednak zrozumieć, jak taki raj działa, bo jest to raj dla najbogatszych rodzin. Think Tank CenEA już kilka miesięcy temu, w czasie kampanii wyborczej, policzył, że efekt podatkowy byłby taki, że:
- rodzina z dwóją dzieci, w której oboje rodzice zarabiają po 20 tys. zł brutto miesięcznie, zyska 5220 zł miesięcznie;
- tymczasem rodzina z dwójką dzieci, w której oboje rodziców zarabia pensję minimalną, zyska 314 zł miesięcznie.
Albo tak: jeśli w rodzinie pracuje tylko jeden rodzic i zarabia on 20 tys. zł brutto miesięcznie, a drugi nie pracuje i zajmuje się domem, zysk jest czterokrotnie wyższy niż w rodzinie, gdzie pracują oboje rodzice, ale oboje na pensji minimalnej.
Europejska sieć Przeciwdziałania Ubóstwu - EAPN Polska te propozycje Karola Nawrockiego skomentowała na swoim Facebooku tak:
„To wstyd proponować wsparcie dla bogatych i ochłapy dla biednych!”
Z tą perspektywą warto zostać, myśląc o wielkiej rewolucji podatkowej, która może zacząć się materializować w sierpniu.
Kwota wolna i próg podatkowy Nawrockiego
Pisałam niedawno w Bizblog, że choć nie było tego w programie wyborczym, to Karol Nawrocki popiera podwojenie kwoty wolnej od podatku z 30 tys. do 60 tys. zł i jeśli rząd tego nie zrobi, to on sam złoży taki projekt ustawy.
I jeszcze podniesienie drugiego progu podatkowego ze 120 tys. do 140 tys. zł, które już w programie wyborczym prezydenta elekta było. Tak, to też prezent dla tych najlepiej zarabiających Polaków, bo zyskają ci, którzy dziś muszą płacić 32 proc. podatku zamiast 12 proc. od zarobków przekraczających 120 tys. zł rocznie. Podniesienie tego progu zostawi podatnikom im w kieszeni 6,4 tys. zł rocznie.
Zostawi, a raczej „zostawiłoby”, gdyby te plany Karola Nawrockiego weszły w życie. Ale prezydent w Polsce to nie car, który może dekretem wprowadzać każde prawo, jakie mu się spodoba. Prezydent ma inicjatywę ustawodawczą, ale poprzeć musi ją Sejm i Senat, żeby naprawdę weszła w życie.
Ta rewolucja podatkowa zatem w takim kształcie na pewno się nie odbędzie. Ale fakt, że prezydent będzie pokazywał swoimi inicjatywami społeczeństwu, co mogłoby dostać, nie pozostanie bez wpływu na działania i pomysły rządu.
Fot. KSikorski / Shutterstock.com