Kupujemy używane rzeczy od osób prywatnych za gotówkę i nie zgłaszamy tego skarbówce. Mało kto wie lub przejmuje się tym, że trzeba zapłacić podatek PCC, jeśli wartość rynkowa przedmiotu sprzedaży przekracza 1000 zł. To, że transakcja odbywa się w realu i gotówkowo nie oznacza jednak, że wszystko jest w porządku. To wykroczenie skarbowe, za które możemy słono zapłacić, jeśli skarbówka się o tej transakcji dowie.

Coraz więcej Polaków kupuje używane rzeczy przez internet – rowery, telewizory, meble czy smartfony. Transakcje często zaczynają się na popularnych platformach jak OLX czy Facebook Marketplace, ale finalizowane są już osobiście, z gotówką wędrującą z ręki do ręki. Większość kupujących nawet nie wie, że w takiej sytuacji mogą mieć obowiązek podatkowy wobec fiskusa. Z kolei nieliczni, którzy wiedzą, myślą, że transakcja gotówkowa działa jak fiskalna czapka-niewidka.
Płacisz gotówką i nie płacisz podatku
Chodzi o podatek od czynności cywilnoprawnych, czyli PCC. Dotyczy on m.in. umów sprzedaży rzeczy ruchomych między osobami prywatnymi. Jeśli przedmiot kosztuje więcej niż 1000 zł, kupujący musi zapłacić 2 proc. jego wartości w ciągu 14 dni, składając przy tym deklarację PCC-3.
Co ważne, platformy sprzedażowe nie są stroną takiej transakcji – jeśli nie obsługują płatności i nie pośredniczą w przekazaniu towaru, nie przekazują danych do fiskusa. To jednak nie oznacza, że transakcja w ogóle nie istnieje z punktu widzenia urzędu skarbowego. Wciąż obowiązują przepisy, które nakładają na kupującego obowiązek zgłoszenia zakupu.
Więcej porad podatkowych znajdziesz na Bizblog.pl:
Wiele osób nieświadomie pomija ten krok – albo udaje, że nic nie wiedziało o podatku. Tymczasem fiskus może dowiedzieć się o transakcji z różnych źródeł: z kontroli krzyżowych, analiz danych z platform czy po prostu z donosów. Brak deklaracji i zapłaty podatku to wykroczenie skarbowe, za które można zapłacić nawet kilkadziesiąt tysięcy zł.
1 lipca 2024 r. weszła w życie unijna dyrektywa DAC7, która zobowiązuje platformy sprzedażowe do raportowania danych o sprzedawcach i ich transakcjach. Choć nie obejmuje to płatności gotówkowych realizowanych poza platformą, daje skarbówce cenne wskazówki – kto co sprzedaje i z kim zawiera transakcje. To zwiększa ryzyko wykrycia i może prowadzić do weryfikacji także tych operacji, które nie były rejestrowane.
Skarbówka może ci zrobić niespodziankę
Podatek PCC płaci się od wartości rynkowej przedmiotu, a nie od tego, co wpiszemy w umowie. Jeśli kupimy rower za 1500 zł, ale w umowie wpiszemy 800 zł, urząd może to zakwestionować. W razie wątpliwości skarbówka może powołać rzeczoznawcę – a koszt opinii ponosi podatnik, jeśli różnica przekracza 33 proc.
W praktyce oznacza to, że ukrycie transakcji nie zawsze się opłaca. Zwłaszcza że w razie ujawnienia zaległości fiskus może doliczyć nie tylko podatek i odsetki, ale też karę grzywny. Najczęściej można jeszcze wyjść z sytuacji obronną ręką – wystarczy złożyć tzw. czynny żal, zapłacić należny podatek i samemu zgłosić uchybienie.
Trzeba też pamiętać, że próg 1000 zł nie zmienił się od ponad dwóch dekad, mimo inflacji i wzrostu cen. W efekcie obejmuje coraz więcej zwykłych przedmiotów – telefonów, rowerów czy konsol do gier. To, co kiedyś było wyjątkiem, dziś stało się normą. Dlatego warto mieć świadomość, że prywatny zakup poza platformą – nawet za gotówkę – wcale nie jest niewidzialny dla skarbówki. A 30 zł podatku od roweru za 1500 zł to znacznie mniej niż kara, jaką można dostać za jego ukrycie.