Kolejna firma stwierdziła: „hej, wolimy nie zarobić, niż pobrudzić się polskim węglem!”
Trwa budowa ostatniej elektrowni w Polsce napędzanej węglem kamiennym. Nie dziwi mnie przy tym jakoś specjalnie, że inwestycja ciągle spotyka się z kpinami. Bo właśnie kolejna duża firma ogłosiła "nie chcemy pieniędzy, wolimy się trzymać od waszego czarnego złota jak najdalej".
Polska ma najmniej zróżnicowany miks energetyczny w całej Unii Europejskiej. Około 80 proc. prądu pochodzi z węgla. Niedawno przyznaliśmy się zresztą Komisji Europejskiej, że na osiągnięcie celu 15 proc. udziału OZE do 2020 r. nie mamy szans. Nie powinno to raczej dziwić nikogo, kto wcześniej słyszał o tym, jak rzucamy kłody pod nogi firmom chcącym inwestować w energetykę wiatrową i ignorujemy fotowoltaikę. Od przeszło 7 lat rozmawiamy też o budowie morskich farm wiatrowych, a jeszcze dłużej – o polskiej elektrowni atomowej. No właśnie, rozmawiamy.
W tym czasie z obozu rządzącego dochodzą nas doniesienia, że węgiel powinniśmy jednak chronić, a nawet, że może być on „ekologicznym źródłem energii”. Do 2023 r. w Ostrołęce ma stanąć nowy blok węglowy o mocy brutto 1000 MW. Termin może okazać się trudny do dotrzymania, bo potencjalni inwestorzy nie palą się szczególnie do finansowania. Po 4 miesiącach od wydania pozwolenia na prace wiemy tylko, że środki na ten cel wyłoży Enea i Energa.
O zainteresowaniu banków jest całkowicie cicho.
Taki mBank już wcześniej ogłosił zresztą, że do węgla nie ma zamiaru się dorzucać. I to nawet nie ze względów ideologicznych, co przez zwykły pragmatyzm.
Z tego względu bank zdecydował się nie inwestować w budowę nowych kopalni i bloków opalanych węglem. Nie będzie też nawiązywał relacji z firmami, w których udział energii elektrycznej z węgla wynosi ponad połowę. Do grona firm niezainteresowanych wspieraniem naszego „czarnego złota” dołączyło też Generali.
Ubezpieczyciel podtrzymał w ten sposób swoje wcześniejsze deklaracje, w których mówił, że porzuca ubezpieczanie kopalni węgla brunatnego i kamiennego w Polsce. W podobnym czasie zredukowanie wsparcia ogłaszali też inni ubezpieczyciele: Swiss Re, Zurich, Allianz, AXA i QBE.
Generali poszło jednak w tej polityce najdalej. Firma deklaruje też, że pozbędzie się udziałów w PGE oraz – że nie odnowi ubezpieczeń z dotychczasowymi klientami. A na liście widnieją takie podmioty jak PGE, ZE PAK, Enea, Energa, Tauron i czeski CEZ.
Heroiczna obrona polskiego węgla zaczyna przybierać coraz – nomen omen – czarniejsze barwy. Koszty emisji CO2 rosną w zastraszającym tempie przez co prąd w gniazdkach drożeje. Duże firmy powoli odwracają się od inwestycji związanych z tym surowcem przez co chętnych na wyłożenie pieniędzy trzeba szukać najczęściej wśród państwowych koncernów.
Dobrze, że przynajmniej ratujemy miejsca pracy.
Wróć. W ubiegłym roku pobiliśmy historyczny rekord sprowadzając 19,1 mln ton węgla z zagranicy. Nasz węgiel leży coraz głębiej, więc sprowadzamy go już nie tylko z Rosji, płynie do nas nawet z Indii, Australii i Kolumbii, a i tak wychodzi taniej niż gdyby brać go z Bogdanki albo Halemby.
Jeżeli dodamy do tego fakt, że nie mamy pomysłu, jak wykorzystać pieniądze, które daje nam Unia (dopiero myślimy, co zrobić z 2,5 mld euro, jakie powinniśmy dostać po 2021 r. z Funduszu Modernizacyjnego), dostajemy pełny obraz. Nędzy i rozpaczy.