Rośnie gniew związkowców z Turowa. Tysiące ludzi zostaną bez pracy?
Nie milkną echa postanowienia Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie, który uchylił decyzję środowiskową, pozwalającą fedrować kopalni Turów jeszcze przez ćwierć wieku do 2044 r. Ekolodzy z radości otwierają szampany, ale związkowcy boją się o pracę dla tysięcy ludzi. Ci drudzy nie zamierzają czekać na wiążące działania w nieskończoność. Napisali do właściciela kopalni PGE Górnictwo i Energetyka Konwencjonalna (PGE GiEK) i straszą pozwem zbiorowym.
Ekolodzy mogą otwierać szampana. Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie zgodził się z nimi i niemieckim samorządowcami z Zittau i uchylił zaskarżoną przez nich decyzję środowiskową. Postanowienie nie jest prawomocne, a sąd wyraźnie zaakcentował, że to wcale nie oznacza wstrzymanie funkcjonowania kopalni Turów. Bo polityka energetyczna państwa nie była w tym przypadku oceniana.
Co z koncesją dla Turowa? Za dwa tygodnie wyrok. Czesi wydają kasę od Polaków
Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie odroczył o dwa tygodnie ogłoszenie wyroku w sprawie decyzji środowiskowej, na podstawie której wydano koncesję na wydobycie węgla w kopalni Turów do 2044 r. Skargę w tej sprawie złożyły m.in. Fundacja Frank Bold, Greenpeace Polska oraz Stowarzyszenie Ekologiczne EKO-UNIA, a także niemieccy samorządowcy z Zittau. Ekolodzy uważają, że do czasu decyzji WSA rząd powinien rozpocząć dyskusję o powęglowej przyszłości regionu.
Czesi szydzą ze starań Polski. Z hukiem wraca sprawa Turowa
Po dwóch latach od podpisania czesko-polskiej umowy w sprawie kopalni Turów w Warszawie może panować przekonanie, że wszystko jest w jak najlepszym porządku. Tymczasem w Pradze uważają, że jest odwrotnie. Nasi południowi sąsiedzi otwarcie kpią z podpisanego porozumienia w lutym 2022 r. I wskazują, że odkrywka po polskiej stronie granicy w dalszym ciągu wypłukuje im wody gruntowe i niszczy domy.
Nieoczekiwany zwrot ws. kopalni Turów. Wkurzeni Czesi nas rozniosą
Jedną z największych kompromitacji rządów Zjednoczonej Prawicy był spór o kopalnię Turów. Nasi południowi sąsiedzi mieli wielokrotnie alarmować o wypłukiwaniu przez polską odkrywkę wód gruntowych po ich stronie. Warszawa pretensje Pragi ignorowała i w końcu Czesi poskarżyli się do trybunału Sprawiedliwości UE. Dopiero wtedy w rządzie Mateusza Morawieckiego doszli do wniosku, że może faktycznie warto rozmawiać. Koniec końców skończyło się na odszkodowaniu w wysokości 45 mln euro i liście inwestycji po stronie Polski. Ale jeszcze jest możliwe, że ten spór za chwilę wróci ze zdwojoną siłą.