Kolejny cios w Turów. Tym razem nie przyszedł z zagranicy, lecz z serca Polski
Zagęszcza się atmosfera wokół kopalni Turów. Za chwilę rząd dostanie rachunek od Komisji Europejskiej za niewykonywanie postanowień TSUE, swoją opinię przedstawi też rzecznik generalny unijnego Trybunału. A teraz jeszcze na dodatek Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie mocno skomplikował proces przedłużania koncesji dla polskiej kopalni do 2044 r.
To niespodziewany cios w kopalnie Turów. Do tej pory mogliśmy przekonywać, że w tej sprawie cały świat się na nas uparł i przy okazji wytykając nam niewielkie źdźbło - u siebie nie dostrzega ogromnej belki. Wpisywała się w to też narzucona miesiące temu narracja, jakoby pretensje Pragi były związane wyłącznie z zorganizowanymi na początku października 2021 r. w Czechach wyborami parlamentarnymi. Mimo że przedstawiciele PGE (właściciela kopalni Turów) z mieszkańcami przygranicznych miejscowości po stronie czeskiej spotykali się już w 2019 r. I już wtedy usłyszeli pretensje dotyczące wypłukiwania przez polską odkrywkę wody pitnej u Czechów.
Ten sklejany na siłę obraz zaczął kompletnie rozpadać się, gdy wyszło na jaw, że negocjacje z nowym rządem w Pradze, który stworzyła prawicowo-konserwatywna Obywatelska Partia Demokratyczna - sojusznik PiS w Parlamencie Europejskim - wcale nie będą łatwiejsze od poprzednich. Potwierdzeniem było przesłanie do Warszawy propozycji naszych południowych sąsiadów, którzy powtarzają w niej te same żądania co miesiące temu: chcą 50 mln euro odszkodowania i 10-letniej pieczy nad porozumieniem przez TSUE. Teraz zaś wizerunek niewinnej Polski, nagabywanej nie wiadomo do końca dlaczego przez wszystkich za Turów, ostatecznie legł w gruzach. Bo polskiej kopalni cios zadał właśnie Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie.
Turów: koncesja do 2044 r. pod znakiem zapytania
WSA w Warszawie przychylił się do skargi wystosowanej przez Fundację Frank Bold, Greenpeace Polska i stowarzyszenie EKO-UNIA i tym samym uchylił rygor natychmiastowej wykonalności dla decyzji środowiskowej wydanej spółce PGE GiEK dla kopalni odkrywkowej Turów. Ekolodzy z takiego obrotu sprawy się cieszą i podkreślają, że teraz ta decyzja środowiskowa nie będzie mogła posłużyć do wydania ostatecznej koncesji na wydobycie węgla w Turowie do 2044 r.
Przypomnijmy: zaskarżoną decyzję środowiskową wydał w 2020 r. Regionalny Dyrektor Ochrony Środowiska. Ta umożliwiała wstępne przedłużenie koncesji na wydobycie węgla w tej kopalni do 2044 r. Ale organizacje ekologiczne zrobiły rządowi psikusa i ową decyzję zaskarżyli. Takie stanowisko WSA w Warszawie oznacza, że na razie fedrowanie węgla w Turowie będzie odbywać się na podstawie koncesji do 2026 r.
Zdaniem ekologów sąd nie mógł inaczej postąpić
Anna Meres, koordynatorka kampanii klimatycznych w Greenpeace Polska, przekonuje, że jeżeli Generalna Dyrekcja Ochrony Środowiska ostatecznie uchyli zaskarżoną decyzję środowiskową, to nie będzie już można wydać koncesji na wydobycie węgla w tym miejscu do 2044 r.
Proces oceny oddziaływania na środowisko będzie musiał rozpocząć się od początku
– twierdzi.
Zdaniem ekologów dla rządu powinna być to furtka do opracowania sprawiedliwej transformacji regionu i przyspieszenia dekarbonizacji. Uważają, że datą graniczną odejścia Polski od węgla powinien być 2030 r. Z kolei Tomasz Waśniewski, prezes Fundacji „Rozwój TAK – Odkrywki NIE”, ocenia że sąd nie mógł postąpić inaczej. Jego zdaniem bowiem ta decyzja środowiskowa łamała obowiązujące prawo i międzynarodowe konwencje.
Jaki jest komentarz Ministerstwa Klimatu i Środowiska? Kopalnia funkcjonuje na podstawie ważnej decyzji środowiskowej, jak i koncesji - wydanych w 2020 r. Wraz z Elektrownią Turów jest istotnym elementem bezpieczeństwa energetycznego Polski - twierdzi na Twitterze Aleksander Brzózka, rzecznik prasowy resortu.
Ciężki tydzień dla polskiej kopalni
Za chwilę czesko-polski spór o przyszłość kopalni Turów może wejść na zupełnie inny poziom. W tym tygodniu rząd ma otrzymać rachunek za niewykonywanie postanowienia TSUE o zaprzestaniu wydobycia węgla w Turowie do czasu rozstrzygnięcia kłótni z Czechami. 20 września 2021 r. Trybunał UE nałożył na nasz kraj karę w wysokości 500 tys. euro za każdy dzień zwłoki. Do 2 lutego uzbierało się tego w sumie na 68 mln euro, czyli znacznie więcej niż nasi południowi sąsiedzi wyliczają odszkodowanie dla siebie (50 mln euro). Z kolei w najbliższy czwartek, 3 lutego, poznamy opinię na temat tego sporu Rzecznika Generalnego TSUE. Zwykle, ale nie zawsze, dzieje się tak, że późniejszy wyrok Trybunału jest tożsamy z tą opinią. Sama rozprawa w sprawie tego czesko-polskiego sporu o Turów odbyła się już 9 listopada 2021 r.