REKLAMA

W 4,5 godziny z Warszawy do Paryża? Tak, te pociągi mają mknąć 350 km/h…

Wiedeński Instytut Międzynarodowych Badań Gospodarczych przedstawił pokoronawirusowy plan naprawczy, a w nim pomysł na sieć ultraszybkiej kolei przechodzącą centralnie przez Polskę. Jej koszt to 1,1 bln euro, a dla naszego kraju oznaczałoby poświęcenie 8,1 proc. PKB.

W 4,5 godziny z Warszawy do Paryża? Tak, te pociągi mają mknąć 350 km/h… Ci Austriacy chyba oszaleli
REKLAMA

Gdyby plan Austriaków został zrealizowany, to poruszający się ze średnią prędkością 300 km/h pociąg pokonałby trasę Warszawa – Paryż w 4,5 h, niespełna pół godziny dłużej niż trwa teraz podróż Pendolino ze stolicy do Bielska Białej albo do Wrocławia...

REKLAMA

Wystarczy „tylko” 170 mld zł

Pomysł o sieci ultraszybkich kolei zrodził się z rozważań na temat sposobów walki z koronakryzysem. Jej zadaniem nie byłoby tylko podniesienie całej europejskiej gospodarki, ale i zrewolucjonizowanie infrastruktury na kontynencie. Instytut wyliczył, że budowa szybkich połączeń kolejowych kosztowałaby 1,1 bln euro. Polska na ten cel musiałaby wysupłać ok. 43 mld euro, ponad 8 proc naszego PKB...

Według pomysłodawców powinny powstać cztery linie superszybkich pociągów URT (ang. Ultra-Rapid-Train):

  • Paryż - Dublin - przez Brest i Cork (z wykorzystaniem promu)
  • Lizbona - Helsinki - przez Hiszpanię, Francję, Niemcy, Polskę, kraje bałtyckie, Danię, Szwecję do Helsinek.
  • Bruksela - Valetta - przez Niemcy, Szwajcarię, Włochy oraz promem na Maltę.
  • Berlin - Nikozja - przez Czechy, Austrię, Węgry i Grecję.

Zdaniem Austriaków, powinien być to całkiem nowy, dwutorowy system kolei dużych prędkości, który tylko czasem korzystałby z już istniejącego torowiska. Musiałoby ono bowiem dawać możliwość przejazdu pociągów z prędkością 250-350 km/h.

Pociąg z Warszawy do Paryża opóźniony o 100 lat

W tej chwili jedyną trasą, gdzie Pendolino mogą mknąć 200 km/h, jest Centralna Magistra Kolejowa. Kilka lub kilkunastokrotnie na polskiej scenie politycznej mówiło się o konieczności rozbudowy szybkiej kolei w naszym kraju, gdzie dopuszczałoby się maksymalną prędkość 250 km/h.

Jeszcze 10 lat temu pojawiła się koncepcja budowy tzw. linii Y - kolei łączącej Warszawę z Poznaniem oraz Wrocławiem. Pociągi miałyby poruszać się po niej z prędkością nawet 350 km/h. Nic jednak z tego nie wyszło.

Prace nad Centralnym Portem Komunikacyjnym wskrzesiły myśl o szybkiej kolei w Polsce. Te jednak zarówno jako CPK, jak i linia „Y” pozostały w fazie koncepcji.

Co by nie mówić, tegoroczna zima mocno przyczyniła się do postępów na trakcjach kolejowych, gdzie inwestycje ruszyły z kopyta. Ponadto już w czasie pandemii Prezydent Andrzej Duda stwierdził, że najwyższy czas zainwestować w polską kolej.

REKLAMA

Ciężko stwierdzić, co z tego wyjdzie, ale obserwując historię rozwoju szybkich połączeń kolejowych w Polsce, najlepiej nie robić sobie żadnych szczególnych nadziei związanych z rychłym pojawieniem się URT w naszym kraju.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA