REKLAMA

Takiego strajku jeszcze w Polsce nie było. W stolicy może pojawić się pół miliona kredytobiorców. Albo niespełna 200…

Mówią, że już nie dają rady spłacać kredytów hipotecznych, a do zadłużania się zachęcał ich rząd, więc teraz powinien im pomóc. Natychmiast. Wszystkim. I idą protestować przed Kancelarię Premiera.

Fundusz_Wsparcia_Kredytobiorców
REKLAMA

Czego chcą organizatorzy Ogólnopolskiego Protestu Kredytobiorców? Mają dwie grupy żądań. Pierwsza dotyczy oczywiście kredytów.

REKLAMA

Po pierwsze, chcą likwidacji WIBOR-u z ich umów i zastąpienia ich czymś innym. Ale wcale nie tym, nad czym pracuje dziś GPW Benchmark, a więc wskaźnikiem WIRD, który wcale ostatecznie prawdopodobnie od WIBOR-u różnił się nie będzie, jeśli chodzi o wartość. Żądają zastąpienia WIBOR-u Wskaźnikiem Kosztu Finansowania.

Wiecie co to? Już kilka miesięcy temu o nim pisałam, to wskaźnik stworzony przez Instytut Rynku Finansowego, który opiera się na koszcie pozyskania pieniądza w małych bankach spółdzielczych.

A teraz najlepsze: WKF 3 M wynosi dziś 3,28 proc., a WKF 6M 3,9 proc., podczas gdy WIBOR 3M 6,74 proc., a WIBOR 6M 6,99 proc., jest więc niemal dwukrotnie niższy. 

Niech bank zabiera mieszkanie i da mi święty spokój

Żądanie numer dwa? Wdrożenie kredytów ze stałym oprocentowaniem na pełną skalę, tak ja to jest w innych krajach Unii Europejskiej. Jak?

Na warunkach korzystnych dla obu stron, a nie Lichwie Bankowej

– piszą organizatorzy protestu.

Mam wrażenie, że to jednak oznacza „na warunkach korzystnych dla kredytobiorców”, bo w okresie wysokich już stóp procentowych obu stron raczej nie da się dziś zadowolić.

Żądanie numer trzy: jak już ktoś wziął kredyt, powinien mieć możliwość łatwego przejścia na stałą stopę procentową i uwolnienia się od WIBOR-u. Tego za bardzo nie rozumiem, bo procedury już dziś wcale nie są trudne. Tyle że warunki dla kredytobiorców nie są najkorzystniejsze na świecie, bo dziś przejście na stałą stopę oznacza oprocentowanie kredytu na poziomie 8-9 proc. Nie sądzę, żeby to ucieszyło protestujących. A więc wracamy do żądania numer dwa.

Ale jest jeszcze postulat numer cztery: klucz za dług. Chodzi o to, by kredyty hipoteczne, zabezpieczone były jedynie nieruchomością, na którą zostały zaciągnięte, by w razie problemów ze spłatą kredytobiorca mógł powiedzieć bankowi: oto moje klucze, bierz mieszkanie i nie jestem ci już nic winien.

Mieliśmy w Polsce nawet już taką szeroką dyskusję po kryzysie w 2008 roku, a nawet trochę później, kiedy wybuchł problem frankowiczów. Polacy chcieli mieć jak w Ameryce, gdzie uwolnić od kredytu można się, oddając mieszkanie. Ale nic z tego. Do dziś żaden z banków w Polsce nie zdecydował się wprowadzić takiej opcji do oferty.

Zlikwidować 500+, bo inflacja jest za wysoka

Organizatorzy protestu rozumieją jednak, czym jest rynek i że stopy procentowe, które teraz ich uciskają, to pochodna wysokiej inflacji, dlatego oczekują też działań wprost z nią związanych. 

Czy to znaczy, że żądają cięć w programach socjalnych? Likwidacji 500+? Rezygnacji z wypłacania 13. i 14. emerytury i porzucenia pomysłu obniżki stawki PIT z 17 do 12 proc. od lipca tego roku? Tak mi wychodzi, ale szczegółów brak. Może nie zmieściłoby się na transparentach.

Drugi antyinflacyjny postulat to stop zwiększaniu obciążeń podatkowych dla przedsiębiorców i pracowników. Bo wyższe koszty prowadzenia firmy to wyższe ceny usług, a w efekcie wyższa inflacja.

Trzeci pomysł na walkę z inflacją to powstrzymanie spekulacji nośnikami energii, w tym przede wszystkim węglem, ale także żywności. Bo to wszystko przez nieuczciwych pośredników. Z węglem, to ja nawet rozumiem. I rząd rozumie. I nawet zabrał się już za próbę walki z tymi pośrednikami. Ale że na żywności też mamy spekulację?

No, w każdym razie, te siedem postulatów będzie wykrzykiwane 25 czerwca od godz. 12.00 przed Kancelarią Prezesa Rady Ministrów przy al. Ujazdowskich w Warszawie. Protest, jak nazwa wskazuje, ma być ogólnopolski. 

Ale głośno chyba nie będzie, bo na razie w ramach wydarzenia na Facebooku zapowiedziało się 180 osób. No chyba, że politycy pomogą. 

Wysokie stopy procentowe uderzają w 545 tys. Polaków

W grupie Ogólnopolskiego Protestu Kredytobiorców zaktywizowała się już posłanka Lewicy Daria Gosek-Popiołek. Lewica od tygodni postuluje zamrożenie rat kredytów hipotecznych na poziomie z grudnia 2019 r. Tylko nikt jej nie słucha.

Równie absurdalny pomysł miała Platforma Obywatelska, która zarzekała się, że mrożenia WIBOR-u wcale nie chce, ale chce za to, by oprocentowanie raty nie było wyższe niż WIBOR + marża z dnia podpisywania umowy kredytowej + maksymalnie 2 pkt proc. A to właśnie zamrożenie WIBOR.

Jakby tak uznać, że wśród kredytobiorców hipotecznych, których jest dziś ok. 4 mln (aktywnych kredytów w złotym jest ok 2,5 mln, ale jeden kredyt nie równa się jeden zadłużony, bo zobowiązania najczęściej zaciągają pary lub małżeństwa) rozkład preferencji politycznych jest podobny jak w całej populacji? 

Ostatnie sondaże partyjne wskazują, że Koalicja Obywatelska ma 25 proc. poparcia w społeczeństwie, a Lewica 8 proc. To łącznie 33 proc. 33 proc. z 4 mln kredytobiorców to jakieś 1,2 mln Polaków. Nie wszyscy muszą popierać pomysły swoich partii na ratowanie kredytobiorców, niech będzie, że popiera tylko połowa. To dalej 600 tys. osób. No dobrze, nie ma szans, żeby tyle pojawiło się na proteście.

REKLAMA

W dodatku to manipulacja, bo po pierwsze, wielu wyborców PiS też oczekuje pomocy, a po drugie, silny wzrost raty nie dotyczy wcale wszystkich aktywnych kredytów, a głównie tych zaciągniętych w okresie historycznie niskich stóp procentowych. A wtedy mowa 545 tys. osób. Potencjał, żeby zrobić tłok w Alejach Ujazdowskich jednak jakiś jest,

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA