REKLAMA
  1. bizblog
  2. Samorządy

Co trzeba mieć w głowie, by wyciąć 3 mln Polakom taki numer, a sobie wypłacić za to kasę

PiS chyba uznał, że lepiej zarabiający cierpią z powodu inflacji bardziej niż ci z marnymi zarobkami. Ewentualnie uznał, że taki zwykły urzędnik albo nauczyciel przejedzą wszystko natychmiast, a poseł czy marszałek na pewno zachowają się odpowiedzialnie i dodatkowe pieniądze zainwestują w obligacje rządowe. Innego wyjaśnienia nie ma na to, że jak Tusk obiecuje podwyżki dla budżetówki, to PiS nazywa się go wilkiem w owczej skórze, który realizuje antypolski plan i chce doprowadzić inflację w Polsce do poziomu tureckiego, a sam rozdaje podwyżki posłom.

26.07.2022
5:57
Co trzeba mieć w głowie, by wyciąć 3 mln Polakom taki numer, a sobie wypłacić za to kasę
REKLAMA

Posłowie i najwyżsi urzędnicy w Polsce dostaną od przyszłego roku podwyżki pensji. Znowu, bo przecież zaledwie rok temu ich wynagrodzenie wzrosło z 8 tys. do 12,8 tys. zł brutto. Podwyżkę wówczas dostali też senatorowie, członkowie rządu, prezydent i reszta najwyższych urzędników. Wynagrodzenia ministrów i wiceministrów wzrosły o 6 tys. zł brutto, a marszałków Sejmu i Senatu - o 9 tys. zł.

REKLAMA

W trakcie ówczesnej debaty w sejmowej komisji Lewica zaproponowała 12-proc. podwyżkę płac dla całej budżetówki, ale ta poprawka przepadła. Więcej dostali więc tylko ci i tak nieźle zarabiający.

Donald Tusk to wilk, chce zniszczyć Polskę wysokimi cenami

Od kilku miesięcy Donald Tusk (oczywiście populistycznie) obiecuje 20 proc. podwyżki dla sfery budżetowej. PiS krzyczy, że to nieodpowiedzialne, a ostatnio premier Morawiecki nazwał go nawet, zapewne właśnie z tego powodu, wilkiem w owczej skórze.

Powiedział tak podczas spotkania z mieszkańcami Wejherowa pytany o walkę rządu z inflacją. Przy tej okazji oczywiście natychmiast przywołał lidera PO, który według premiera chce, by w Polsce został wprowadzony scenariusz turecki, gdzie inflacja wynosi już 80 proc.

Nie słuchamy fałszywych proroctw, złych rad, które płyną z tamtej strony, bo to są rady, które mają doprowadzić do zapaści. To są rady Tuska. To wilk w owczej skórze

mówił premier w Wejherowie.

Cóż, najbardziej proinflacyjna propozycja Donalda Tuska to właśnie podwyżki dla budżetówki, wygląda więc na to, że według PiS podwyżki dla urzędników zarabiających niejednokrotnie pensję minimalną podbijają inflację, a podwyżki dla zarabiających 12 tys. zł już nie.

Taki jest kontekst. A teraz wróćmy do newsa. O tych planach kolejnych podwyżek od 2023 r. dla najwyższych urzędników w państwie, w tym posłów, senatorów, marszałków – podał „Fakt”. Informacja wypłynęła stąd, że szefowa Kancelarii Sejmu Agnieszka Kaczmarska na posiedzeniu komisji sejmowej tłumaczyła, że budżet jej kancelarii w przyszłym roku wzrośnie o 23 proc.

Tak, tak, wiem, ceny energii rosną, ceny wody też, i ogrzewania, a Kancelaria Sejmu płaci przecież takie rachunki jak każdy inny. Ale wzrost wydatków kancelarii nie wynika wyłącznie z tego.

13 lipca dostaliśmy pismo z Ministerstwa Finansów zawierające wskaźniki i informację, że mam zaplanować 7,8-proc. podwyżki

– przyznała Agnieszka Kaczmarska.

Dla kogo? Dla wszystkich pracowników - i parlamentarzystów i choćby Straży Marszałkowskiej. Zarobki posłów wzrosną znowu średnio o 1,3 tys. zł. 1 tys. zł to podniesienie uposażenia, a kolejne 300 zł brutto to wyższa dieta poselska. 

A ponieważ ta podwyżka odbędzie się poprzez podniesienie tzw. kwoty bazowej, to oznacza, że większe wynagrodzenia w przyszłym roku otrzymają nie tylko pracownicy Sejmu, ale też senatorowie, ministrowie i prezydent, bo ich wynagrodzenia opierają się na tej samej kwocie bazowej, która dziś wynosi 1789,42 zł, a waloryzacja o 7,8 proc. podniosłaby ją do 1928,99 zł.

Hiperinflacja Tuska kontra PiS

Ciekawe, że zdaniem PiS, Tusk, który chce podnosić pensje gorzej zarabiającym, realizuje antypolski scenariusz (pewnie niemiecki, bo jak wiadomo, Niemcy chcą zniszczyć Polskę przez rozbujanie hiperinflacji), ale PiS podnosząc pensje swoim, z inflacją oczywiście walczy.

REKLAMA

Dobra, oczywiście wiem, że inny wpływ na inflację mają podwyżki dla grupy 1-2 tys. pracowników, a inny dla ponad 3 mln pracowników, bo tyle pracuje w budżetówce. Ale co trzeba mieć w głowie, żeby w tym samym czasie odmawiać budżetówce podwyżek, a sobie po raz kolejny dorzucać kasę.

Skoro – stosując język polityków – Donald Tusk ze swoją propozycją podwyżek dla budżetówki jest wilkiem w owczej skórze, to PiS z propozycją kolejnych już podwyżek dla polityków, czym jest?

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja:
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA