Albo i nie spadnie, ale ciekawe, że zza węgła wychylają się już najwięksi optymiści, którzy uważają, że spadek inflacji do 3,5 proc. za kilka miesięcy jest jak najbardziej realny. A to przełomowy poziom, bo 3,5 proc. to dopuszczalne odchylenie celu inflacyjnego Polski. Jak ktoś lubi uczepić się promyka nadziei – oto jest. Dla reszty realistów, a nawet pesymistów, co lubią ponarzekać, też coś mam.
„Dziennik Gazeta Prawna” przepytał 18 instytucji, głównie bankowych, ale w tej grupie znalazły się też ZUS i Krajowa Izba Gospodarcza, żeby dowiedzieć się, jakiego tempa spadku inflacji oczekują ekonomiści, skoro już wiadomo, że w najbliższych miesiącach będzie coraz lepiej.
Inflacja w celu już za kilka miesięcy
Zacznę od dobry wiadomości: najwięksi optymiści w tej grupie wskazali, że już na początku 2024 r. inflacja może spowolnić do ok. 3,5 proc., a to byłby prawdziwy hit! Przypominam, że to nasz cel inflacyjny, który wynosi 2,5 proc. +/- 1 pkt proc. A musicie wiedzieć, że oficjalnie panuje przekonanie, że do celu inflacyjnego zbliżymy się w Polsce dopiero w 2025 roku, a są i tacy, którzy straszą, że będzie to dopiero 2026 r. Ba! Międzynarodowy Fundusz Walutowy opublikował prognozy, z których wynika, że cel na poziomie 2,5 proc. Polska osiągnie dopiero w 2028 r.
Więcej na temat rat kredytów przeczytacie tu:
Co prawda optymiści, którzy mówią o muśnięciu akceptowalnego odchylenia od celu już na początku przyszłego roku też mają na myśli raczej chwilowe zetknięcie z tym poziomem, a potem powrót na wyższe poziomy, ale gdyby ich prognozy się sprawdziły, i tak byłoby wielkie wow!
I to tyle, jeśli chodzi o miód na wasze skołatane serca. Jak ktoś bardzo potrzebuje, może się przyczepić tej myśli i nie czytać dalej.
W połowie roku odwrót w złym kierunku
Wróćmy do całego przepytanego przez „DGP” grona ekspertów. Jeśli wyciągnąć średnią z ich przewidywań, wyjdzie, że nie uda nam się zejść z inflacją poniżej 5 proc. Ani oczywiście w tym roku, ani na koniec żadnego z czterech kwartałów przyszłego roku. Najwięksi pesymiści twierdzą, że inflacja do końca przyszłego roku nie spadnie poniżej 6,5 proc.
Gotowi na kolejną złą informację? Niezależnie, czy optymistą czy pesymista, wszyscy obstawiają, że inflacja będzie spadać tylko do połowy przyszłego roku, kiedy trend się odwróci i inflacja ponownie zacznie nam rosnąć. Optymista zakłada, że z tych 3,5 proc. wskoczymy na poziom powyżej 4 proc., ale pesymista mówi, że z 6,5 proc. wejdziemy aż na 8,5-9 proc., a to przecież więcej niż obecnie! Teraz, w październiku prawdopodobnie zejdziemy do ok. 7 proc., a nawet we wrześniu, z którego znamy już dane, mieliśmy CPI na poziomie 8,2 proc.
To jeszcze trzecie uderzenie w obuchem w głowę optymisty, jeśli nadal jeszcze to czyta: MFW twierdzi, że inflacja będzie znacznie bardziej uciążliwa, niż chcemy dziś myśleć i niż Fundusz sam myślał jeszcze w kwietniu, bo ścieżka inflacji została podniesiona. Osiągnięcie celu jest bez zmian - to dopiero 2028 r., ale w 2024 r. średnioroczna inflacja ma wynieść 6,4 proc.
Co ze stopami procentowymi?
Dla spłacających kredyty hipoteczne mam znowu najpierw dobre wieści: średnia prognoz analityków wskazuje, że wolniejszy spadek inflacji wcale nie przeszkodzi RPP w dalszym obniżaniu stóp. Dziś, po dwóch obniżkach główna stopa wynosi 5,75 proc. i zdaniem analityków za rok dojdzie do 4,5 proc. Ale różnice zdań są spore, bo Deutsche Bank Polska i Krajowa Izba Gospodarcza uważają, że na koniec 2024 r. stopy spadną aż do 3,5 proc., ale z drugiej strony analitycy mBanku wieszczą powrót do podwyżek i to znów do 6 proc.