Drożyzna w sklepach dopiero nadchodzi. Ceny prądu wystrzeliły tak, że Polacy będą w szoku
Właściciele sklepów szykują się na ciężkie czasy. Ceny energii elektrycznej dla przedsiębiorstw nie są regulowane przez urzędników i rosną w zawrotnym tempie. Do marketów trafiają właśnie pisma od dostawców prądu, które na jesieni mogą zwiastować potężne podwyżki, ale dla... konsumentów.
Mężczyzna dowiedział się o podwyżce z pisma, które Tauron rozsyła do swoich odbiorców. Spółka pisze, że od września zmienne stawki energii elektrycznej w strefie I w taryfie C11 wzrosną z 37 groszy za kWh do 2,18 zł. To prawie sześciokrotny wzrost.
Późną jesienią przedsiębiorcy mogą jednak zapłacić jeszcze więcej. Tauron ostrzega, że nowe stawki uwzględniają tarczę antyinflacyjną. Wraz z początkiem listopada ceny prądu mogą poszybować do 3 zł za kWh.
Wiele wskazuje na to, że nie będzie to koniec podwyżek cen energii
Na Towarowej Giełdzie Energii ceny skoczyły w ciągu ostatnich trzech miesięcy z 1000 zł za MWh do 1700 zł za MWh. Mowa tu jednak o dostawach na ostatni kwartał bieżącego roku. W przypadku dostaw na początek 2023 r. ceny zbliżają się do 2 tys. zł za MWh.
Dzieje się tak, ponieważ Urząd Regulacji Energetyki chroni przed drastycznymi podwyżkami cen prądu wyłącznie gospodarstwa domowe. Tym ostatnim prąd jest dostarczany po cenach w granicach 400 zł za MWh. Dysproporcja jest ogromna.
Prezes URE Rafał Gawin nie ukrywa jednak, że zwykłych Polaków również czeka szok. Odbiorcy indywidualni mają się jednak liczyć w przyszłym roku ze wzrostami rzędu ledwie kilkudziesięciu procent.
W obronie przedsiębiorców stanęli więc posłowie
W Sejmie wylądował projekt nowelizacji prawa energetycznego, który zakłada zamrożenie cen energii elektrycznej dla mikro i małych przedsiębiorstw,