Czego można spodziewać się w gospodarce? Mamy nową prognozę
Ekonomiści Banku BNP Paribas oceniają, że polska gospodarka stopniowo nabiera rozpędu, lecz skala ożywienia pozostaje umiarkowana. Ich zdaniem PKB Polski w tym roku zwiększy się o 3 proc. a w przyszłym roku o 3,8 proc. Ekonomiści uważają, że Rada Polityki Pieniężnej wznowi cykl obniżek stóp procentowych w marcu 2025 r.
Według zaktualizowanych prognoz ekonomistów Banku BNP Paribas krajowa gospodarka będzie w nadchodzących kwartałach rozwijać się w szybszym tempie, jednak skala ożywienia pozostanie ograniczona. Po wzroście o 3 proc. w tym roku, w przyszłym Produkt Krajowy Brutto Polski ma zwiększyć się o 3,8 proc.
Choć naszym zdaniem w przyszłym roku dynamika PKB przyspieszy, to nie spodziewamy się boomu, który groziłby przegrzaniem gospodarki. Nie najlepsza kondycja europejskiego przemysłu, która rzutuje na krajowy eksport i restrykcyjna - przynajmniej na początku roku - polityka pieniężna sprawią, że przy ograniczonej skali luzowania fiskalnego ożywienie nie będzie rozbuchane - mówi Michał Dybuła, główny ekonomista Banku BNP Paribas.
Przyczyna słabszego wzrostu gospodarczego w Polsce
Analitycy zaznaczają, że słaba koniunktura zagraniczna, przede wszystkim w Europie Zachodniej pozostaje głównym czynnikiem przeciwdziałającym szybszemu wzrostowi gospodarczemu w Polsce. Według Eurostatu, w pierwszych 5 mies. roku sprzedaż zagraniczna towarów z Polski spadła w ujęciu wolumenowym o 1,6 proc. r./r.
Nasze bardziej optymistyczne nastawienie co do perspektyw wzrostu gospodarczego w Polsce, które prezentowaliśmy na początku roku, oparte było na założeniu postępującego odbicia aktywności gospodarczej w strefie euro. O ile PKB w regionie dość solidne się zwiększył w okresie styczeń-czerwiec, wzrost dotyczył przede wszystkim sektora usług, a nie przemysłu, który w dużo większym stopniu rzutuje na koniunkturę w Polsce – tłumaczy Marcin Kujawski, starszy ekonomista Banku BNP Paribas.
W jego ocenie jaskrawo widoczne były także różnice w ujęciu regionalnym. Podczas gdy wiosną PKB w Hiszpanii zwiększył się o 0,8 proc. kw./kw., w Niemczech, z którymi Polska jest dużo bliżej związana, jeśli chodzi o wymianę handlową, gospodarka skurczyła się o 0,1 proc. kw./kw. Choć można liczyć, że z biegiem czasu popyt w Europie odbije, napływające dane, póki co nie zwiastują znaczącej poprawy sytuacji, zwłaszcza jeśli chodzi o niemiecki przemysł.
Wśród przyczyn słabości branż przemysłowych w strefie euro ekonomiści wskazują m.in. na rosnącą stopę oszczędności gospodarstw domowych, stosunkowo restrykcyjną politykę pieniężną Europejskiego Banku Centralnego, a także mniejszą konkurencyjność europejskich towarów na globalnym rynku.
W przypadku Europy Zachodniej gdzie płace są stosunkowo wysokie, konkurencyjność zapewniona jest przede wszystkim przez dostęp do bardziej rozwiniętej technologii. Na przestrzeni ostatnich lat ta przewaga Europy jednak mocno się zatarła. W 2022 r. Chiny wydały na badania i rozwój (R&D) blisko cztery razy więcej niż Niemcy, podczas gdy jeszcze w 2009 r. to niemieckie nakłady na R&D były większe – dodaje Marcin Kujawski.
I dodaje, że w efekcie udział UE w globalnym eksporcie towarów zaawansowanych technologicznie czy ICT od kilku lat systematyczne spada.
Wydatki na armię będą prawdopodobnie podwyższać dynamikę inwestycji
O ile do końca br. głównym czynnikiem napędzającym gospodarkę powinny pozostać wydatki konsumpcyjne zarówno gospodarstw domowych, jak i sektora rządowego – w przyszłym roku wiodącą rolę w napędzaniu koniunktury przejąć powinny nakłady inwestycyjne.
Ekonomiści Banku BNP Paribas szacują, że dzięki nakładom na zbrojenia i zwiększonemu wydatkowaniu środków unijnych z Krajowego Planu Odbudowy i regularnej perspektywy finansowej na lata 2021–2027, wydatki kapitałowe w 2025 r. zwiększą się w ujęciu realnym o 10 proc. r./r.
W tym roku dynamika inwestycji tąpnęła po spektakularnym wzroście o 13,1 proc. w ub.r. Jednak po spadku inwestycji o 1,8 proc. r./r. w pierwszym kwartale, wiosną nakłady na środki trwałe wzrosły o 2,7 proc. Wydaje się, że czynnikiem, który mocno podbił statystyki inwestycyjne w okresie kwiecień - czerwiec były zwiększone środki przeznaczane przez rząd na zbrojenia - wyjaśnia Tomasz Tyc, ekonomista Banku BNP Paribas
Ekspert przewiduje, że wydatki na armię będą najprawdopodobniej podwyższać dynamikę inwestycji także w kolejnych kwartałach, choć z perspektywy wzrostu PKB należy pamiętać, iż wydatki militarne mają charakter silnie importochłonny.
Jednocześnie ekspert zwraca uwagę, że najbliższe dwa lata to okres kumulacji wypłat środków w ramach tradycyjnego budżetu UE oraz Krajowego Programu Odbudowy.
Zamiast zwyczajowych 11-13 mld euro rocznie otrzymywanych przez Polskę w ramach funduszy strukturalnych, napływ środków wzrośnie w bieżącym roku do 20 mld euro, a w kolejnym roku nawet do ok. 30 mld euro. Podkreślamy jednak, iż między transferem środków na rachunki polskiego Ministerstwa Finansów, a ich bezpośrednią wypłatą beneficjentom może upłynąć nawet kilka miesięcy. Może to oznaczać, że ich faktyczny wpływ na inwestycje w poszczególnych latach może być nieco inny, niż wynika to z harmonogramu napływu środków – wyjaśnia Tomasz Tyc.
Inflacja w drugiej połowie przyszłego roku
Według prognoz Banku BNP Paribas inflacja CPI do końca roku oscylować będzie w przedziale 4-5 proc. r./r. W przyszłym roku dynamika cen konsumpcyjnych w istotnym stopniu zależna będzie natomiast od czynników administracyjno-podatkowych w tym m.in. opłat za prąd czy wysokości akcyzy na wyroby tytoniowe.
Analitycy Banku przewidują, że inflacja w przyszłym roku średnio wynosić będzie 3,8 proc. W drugiej połowie 2025 r. roczne tempo wzrostu cen powinno spaść jednak w okolice 3 proc.
Nieodbiegająca znacząco od potencjału polskiej gospodarki dynamika PKB pozwoli także na systematyczne, choć relatywnie spokojne, wyhamowanie inflacji bazowej (z wyłączeniem energii, paliw i żywności). Sprzyjać temu będzie też wytracająca impet dynamika płac. Po wzroście o 13,5 proc. w tym roku, ekonomiści Banku BNP Paribas zakładają, że średnie wynagrodzenie w gospodarce narodowej zwiększy się w przyszłym roku o 8 proc., do czego przyczyni się m.in. mniejsza niż w ubiegłych latach skala podwyżki płacy minimalnej.
Więcej wiadomości na temat gospodarki można przeczytać poniżej:
Prognoza stóp procentowych i efekt wzmocnienia złotego
Eksperci podtrzymują swoją prognozę stóp procentowych Narodowego Banku Polskiego i uważają, że Rada Polityki Pieniężnej rozpocznie cykl obniżek stóp procentowych w marcu przyszłego roku.
Spodziewamy się, że w warunkach zwalniającej na przestrzeni przyszłego roku inflacji (z perspektywą jej dalszego obniżenia w 2026 r.) i solidnego, ale nie przesadnego wzrostu PKB, Rada Polityki Pieniężnej wznowi cykl obniżek stóp procentowych w marcu 2025 r. Przemawiać za tym będzie przede wszystkim znacząca – wyjściowo – restrykcyjność polityki pieniężnej, odzwierciedlona zwłaszcza w wysokiej realnej stopie procentowej - wskazuje Michał Dybuła.
Twierdzi on, że skłaniać Radę do takiej decyzji powinny też działania głównych globalnych banków centralnych tj. Rezerwy Federalnej i Europejskiego Banku Centralnego. Rynek spodziewa się, że do końca pierwszego kwartału przyszłego roku stopy procentowe w USA i strefie euro spadną odpowiednio o 175pb i 100-125 pb.
Zdaniem ekonomistów Banku BNP Paribas, na koniec przyszłego roku stopa referencyjna NBP spadnie do poziomu 4 proc., co jak zaznaczają, będzie jednym z czynników pozwalających utrzymać relatywnie wysokie tempo wzrostu PKB w 2026 r. (+3,7 proc.).
Prognozowana ścieżka stóp procentowych może według analityków sprzyjać aprecjacji złotego w nadchodzących miesiącach.
Zakładając, że wyceny rynkowe dotyczące przyszłych ścieżek stóp procentowych w Polsce i strefie euro są prawidłowe, sądzimy, że złoty może wykazywać tendencję do umocnienia w nadchodzących miesiącach, a na koniec roku notowania pary euro/zł mogą spaść w okolice poziomu 4,20. Na korzyść złotego przemawia też lepsza sytuacja gospodarcza w Polsce niż w strefie euro - podsumowuje Marcin Kujawski.
Ekspert, biorąc pod uwagę, że dynamika PKB nieco przyspieszy w kolejnych kwartałach sądzi, że może być to czynnik wspomagający krajową walutę. W dłuższym horyzoncie uważa on, że para euro/zł będzie poruszać się w przedziale 4,20–4,30.