Przerażająca cena gazu. Zostanie nam tylko płacz i zgrzytanie zębami
W czasie kiedy unijni przywódcy kłócą się z aktywistami klimatycznymi w sprawie ostatecznego kształtu taksonomii UE i tego, czy jedno z paliw kopalnych, czyli gaz ziemny, rzeczywiście jest zrównoważonym i zielonym źródłem energii, czy może tak nakazuje definiować je polityka międzynarodowa - na holenderskiej giełdzie surowcowej znowu jesteśmy świadkami pochodu w górę. Cena gazu tym samym zbliża się do rekordowych poziomów, a wartość kontraktów na przyszłe miesiące przeraża. To bardzo źle wróży dla naszych rachunków.
Dołącz do Amazon Prime z tego linku, skorzystaj z promocji (30 dni za darmo) i kupuj taniej podczas pierwszego Amazon Prime Day w Polsce.
Najpierw Gazprom zakręcił całkowicie kurek z gazem dla Polski, Bułgarii, Danii, Finlandii, Francji i Holandii. Później Moskwa postanowiła zredukować tranzyt gazu do Austrii, Czech i Słowacji. W końcu Putin nakazał ograniczyć aż o 60 proc. dostawy surowca przez Nord Stream 1 do Niemiec. Tymczasem Komisja Europejska chce, żeby każdy kraj UE miał wypełnione magazyny gazu w 80 proc. do 1 listopada. Berlin idzie nawet krok dalej i taki poziom gazowych zapasów chce osiągnąć do 1 października, a do 1 listopada nasi zachodni sąsiedzi planują mieć swoje magazyny wypełnione w 90 proc.
Jak ta sytuacja ma się dzisiaj? Unijna średnia (stan na 6 lipca) to 59,8 proc. Ale poziom wypełnienia magazynów gazu w co najmniej 80 proc. do tej pory osiągnęły tylko trzy kraje: Portugalia (100 proc.), Polska (ponad 97 proc.) i Dania (80,7 proc.). Reszta w ciągu 3,5 miesiąca musi się bardziej postarać. Warto też zauważyć, że ukraińskie magazyny są obecnie wypełnione tylko w ok. 20 proc.
Cena gazu znowu idzie na rekord
Te uwarunkowania, a do tego jeszcze kłótnie wokół taksonomii UE, która pod naporem głównie Niemiec i Francji ma traktować gaz ziemny jako paliwo zrównoważone (tym samym inwestycje gazowe będą mogły być opłacane z funduszy unijnych) tworzą bardzo skuteczną presję cenową. I przez to krok po kroku na giełdzie Dutch TTF Gas Futures zbliżamy się do rekordu wszech czasów z 7 marca 2022 r., kiedy za 1 MWh gazu przyszło płacić ponad 200 euro. Teraz 1 MWh gazu ziemnego kosztuje ponad 183 euro. A jeszcze prawie miesiąc temu, 10 czerwca to było ok. 84 euro. To wzrost o 117 proc. A rok temu o tej porze 1 MWh gazu kosztowała w granicach raptem 21-21 euro.
Tak wygórowana cena gazu ziemnego decyduje również o wartości przyszłych kontraktów. I tutaj też niestety nie ma powodów do optymizmu. Te na październik 2022 r. są już szacowane na ponad 187 euro, a na listopad br. - na przeszło 189 euro. Kontrakt na czwarty kwartał roku wart jest zaś obecnie więcej niż 188 euro. Giełdowe wskaźniki pokazują, że poniżej 180 euro za 1 MWh gazu będzie najwcześniej dopiero w marcu 2023 r.
Rachunki za gaz pójdą ostro w górę
Bardzo drogi gaz i równie mocno wyceniany węgiel (w portach ARA za tonę węgla trzeba obecnie płacić ponad 327 dol., a rok temu o tej porze to było ok. 114 dol.) muszą wpłynąć na rachunki Polaków zimą. I w tym przypadku też prognozy nie są najweselsze.
W takim scenariuszu jedyną ochroną byłby prezes URE. Ale co się stanie, jak zapadnie jednak decyzja o przerzuceniu tych wszyskich kosztów na konsumentów?
W przeciwnym razie, jeżeli prezes URE chciałby uchronić odbiorców przed takim podwyżkami, straty spółek obrotu wyniosłyby rzędu 20 mld zł dla energii elektrycznej i 10 mld zł dla gazu.
Czytaj także: Hipokryzja Brukseli ws. gazu. Ekolodzy krzyczą: skandal!
Publikacja zawiera linki afiliacyjne Grupy Spider's Web.