Oh, nein! – Niemcy przerażeni pomysłem Brukseli. A Polska na to: gaz albo przewóz
Bruksela dwoi się i troi, żeby zaprowadzić jakikolwiek porządek na rynku energii, ale o jednomyślność 27 państw członkowskich jest wyjątkowo trudno. O ile w przypadku specjalnego podatku nałożonego na nadzwyczajne zyski spółek energetycznych nie było okazji do międzynarodowej kłótni, to już kwestia ewentualnego unijnego limitu dla ceny gazu jak najbardziej nakłaniała do sporów. Większość krajów unijnych opowiada się za takim rozwiązaniem, które jednak nie jest w smak np. Niemcom.
O superdaninie, która ma z jednej strony ściąć nadmierne zyski spółek energetycznych, puchnące głównie przez kryzys energetyczny, a z drugiej dać pieniądze na osłony socjalne, mówiło się w Europie od co najmniej paru tygodni. Zdaniem Międzynarodowej Agencji Energii dzięki takiemu podatkowi można pozyskać nawet 200 mld euro na walkę z kryzysem energetycznym.
W połowie września Komisja Europejska zaproponowała, żeby danina wyniosła co najmniej 33 proc. i dotyczyła spółek energetycznych, które w 2022 r. mają zyski o 20 proc. i więcej wyższe od średniej za ostatnie trzy lata. Bruksela policzyła, że zyskałaby dodatkowe 25 mld euro. W Polsce rząd też chce iść tą drogą. Ale danina Sasina – jak nazwano nad Wisłą potocznie ten nowy superpodatek – może dotyczyć nie tylko spółek energetycznych. Na razie przez jej zapowiedź z giełdy wyparowały dziesiątki miliardów złotych.
Specjalny podatek kończy erę paliw kopalnych?
W przypadku nowej daniny, skierowanej na rekordowe zyski spółek energetycznych i gazowych, w UE panuje zgoda. Zdaniem wiceprzewodniczącego Komisji Europejskiej Fransa Timmermansa, to kolejny dowód na to, że era paliw kopalnych się kończy.
Ale takiego zrozumienia i zgody nie ma jeżeli chodzi o wprowadzenie unijnego limitu cenowego na gaz, co zdaniem niektórych powinno jeszcze dodatkowo zmącić plany Putina. Zdaniem minister Anny Moskwy wizja wprowadzenia maksymalnego pułapu dla ceny gazu nie może być dalej ignorowana.
Cena gazu z unijnym limitem
Ale zdaniem Czech, którzy do końca roku przewodzą w Radzie UE, specjalna danina od nadmiernych zysków energetyków nie wystarczy i trzeba dodatkowych rozwiązań. Jednym z nich jest wprowadzenie unijnego limitu cen gazu. Ale w tym przypadku o zgodę 27 państw członkowskich może być wyjątkowo trudno.
Za wprowadzeniem maksymalnej ceny gazu w UE jest m.in. Polska, Francja, Włochy, Hiszpania, Portugalia i Belgia. Roberto Cingolani, włoski minister energii, przypomina przy okazji, że są teraz dwa priorytety: obniżenie ceny gazu i uniknięcie niedoborów surowca.
Niemcy: dostawy surowca ważniejsze niż limit cenowy
Pewność szefowej resortu klimatu i środowiska może jednak za chwilę rozbić się w drobny pył o unijną rzeczywistość. Nie wszyscy bowiem chcą limitu cenowego dla gazu. A liderem opozycjonistów w tej mierze w UE wydają się być Niemcy, które wspierają m.in. Austria, Dania i Holandia. Dla niemieckiego ministra gospodarki Roberta Habecka cały czas możliwe jest zdecydowanie lepsze rozwiązanie.
Niemcy i inni przeciwnicy limitu cenowego uważają, że w odpowiedzi Moskwa całkowite zakręci kurek z surowcem i wtedy jakiekolwiek ustalenia ws. maksymalnej ceny nie będą miały żadnego sensu. Taką argumentację podziela też Wiedeń.