REKLAMA

Bank, który sprzedaje marchewkę i pralki? Taki właśnie powstaje na zgliszczach Getinu

Leszek Czarnecki pewnie się na swoim leżaku w ciepłych krajach przewraca. Oto jego wielkie dziedzictwo, które zostało przymusowo zrestrukturyzowane w ubiegłym roku, przeistacza się w sklep z żywnością, artykułami dekoracyjnymi, a i fotowoltaikę można będzie kupić. To się nazywa myślenie out of the box!

Bank, który sprzedaje marchewkę i pralki? Taki właśnie powstaje na zgliszczach Getinu
REKLAMA

Trochę kpię, ale wcale nie żartuje. VeloBank to nowy bank, który powstał po przymusowej restrukturyzacji Getin Banku - zdrowe aktywa z Getinu zostały przeniesione do Velo, chwilowo zarządza nimi Bankowy Fundusz Gwarancyjny wspólnie z Systemem Ochrony Banków Komercyjnych. 

REKLAMA

Chwilowo, bo wiadomo, że po ustabilizowaniu sytuacji, VeloBank zostanie sprzedany. Wybrano już nawet JP Morgan jako doradcę wspierającego proces sprzedaży banku. A tymczasem VeloBank jest dziesiątym największym bankiem w Polsce, a jego plan na przyszłość jest taki: 400 tys. nowych aktywnych klientów do końca 2025 r. i skumulowany zysk w wysokości 1,5 mld zł.

Za kilka dni startuje VeloMarket

I nagle okazuje się, że aby to robić, planuje sięgnąć po marchewkę - dosłownie. Ale nie taką zwykłą, musi być zapewne eko. Do tego sprzęt AGD, RTV, sprzęt sportowy, a nawet artykuły dekoracyjne i fotowoltaika.

W sumie VeloBank ma zamiar sprzedawać ok. 10-15 tys. produktów w ramach platformy zakupowej VeloMarket, byleby artykuły związane były ze zdrowym, "zielonym" trybem życia, o czym informuje bankier.pl. I to wszystko już w najbliższych dniach.

Bankowość się zmienia - to fakt. Banki próbują wychodzić poza swoje tradycyjne role, ale ten pomysł jest szalony. Agata Strzelecka, dyrektor zarządzająca VeloBanku, jednak nie waha się, bo uważa, że cały sektor bankowy powinien wyjść ze swojej strefy komfortu i oferować klientom inne produkty niż finansowe.

Allegro znowu ma pod górkę

Jak się uda, Velo pewnie wystrzeli na pierwszego dystrybutora w Polsce i zgarnie premię za ryzyko. I ładnie się komuś sprzeda, bo przecież taki jest cel, żeby skóry nie oddać za tanio. 

Żeby się udało, bank chce być konkurencją m.in. dla sklepów z elektroniką. Czyżby to oznaczało, że można liczyć na niezłe promocje, szczególnie na starcie? Obserwujcie, bo zakupy na platformie VeloMarket będą mogli robić wszyscy, nie tylko klienci banku.

Swoją drogą to ciekawe, jak różne podmioty z innych branż stawiają właśnie teraz na handel internetowy. W czerwcu ma bowiem wystartować inna platforma zakupowa - wszystko.pl, za którą stoi Janusz Filipiak, jeden z najbogatszych Polaków, twórca Comarchu, imperium specjalizującym się w projektowaniu i wdrażaniu zaawansowanych systemów informatycznych. Zupełnie inna bajka.

REKLAMA

A Allegro pewnie już myślało, że może spać spokojnie po tym, jak singapurski startup Shopee nieoczekiwanie ogłosił w styczniu tego roku, że wycofuje się z Polski.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA