Średnio 1700 zł podwyżki dla każdego Polaka – zapowiada rząd. A teraz najlepsze: co z 500+?
Te 7 tys. zł to prognozy Ministerstwa Finansów, ale to nie gruszki na wierzbie, ekonomiści są przekonani, że to bardzo prawdopodobne, żeby tyle wynosiła średnia płaca już w 2025 r., bo wystarczy, że wynagrodzenia będą rosły w tempie 6-7 proc. Pytanie tylko, co wtedy będzie można kupić za 500+, waciki?
7542 zł – tyle dokładnie ma wynosić średnie wynagrodzenie w 2025 r. w sektorze przedsiębiorstw, czyli firm zatrudniających co najmniej 10 pracowników. W lipcu przeciętne wynagrodzenie wyniosło 5851,87 zł.
To by oznaczało, że już za cztery lata Polacy będą zarabiać średnio o 1700 zł więcej niż dziś. Tylko mnie nie bijcie, oczywiście mówię o średniej i oczywiście brutto.
Skąd te prognozy na 2025 r.? Z projektu budżetu na przyszły rok. Wynika z niego, że przeciętne wynagrodzenie w Polsce już w 2023 r. przekroczy 6 tys. zł, a w 2025 r. wyniesie 7111 zł. W sektorze przedsiębiorstw, jak wspominałam, będzie nieco wyższe – 7542 zł.
Szykuje się gorąca jesień…
Tempo wzrostu wynagrodzeń mamy obecnie bardzo wysokie, a nawet jeśli osłabnie, to zdaniem Ministerstwa Finansów w kolejnych lata utrzyma się na poziomie 6-7 proc.
Świetne wiadomości, prawda? Tylko patrząc na kalendarz planowanych jesienią protestów różnych grup zawodowych w Polsce mam nadzieję, że lekarze, nauczyciele, prokuratorzy i wszyscy inni opłacani z budżetu państwa nie czytali projektu tego budżetu na przyszły rok.
Powiedzmy sobie szczerze - budżetówka na takie podwyżki płac rzędu 6-7 proc. liczyć nie może. Trudno spodziewać się, że co roku rząd sypnie po 6-7 proc. podwyżki, czyli tyle, o ile będą rosły pensje pozostałych pracowników, skoro dziś wynagrodzenia rosną w tempie ok. 8-10 proc., a budżetówka, która we wrześniu chce wyjść na ulice, ma zadowolić się 4 proc. – i to oczywiście nie co roku przecież. Obawiam się, że ta jesień będzie gorąca.
Wojna o 500+ nie do uniknięcia
Ale o ile teraz skacze ciśnienie pracownikom sektora budżetowego, o tyle za kilka lat może podskoczyć ciśnienie ministrowi finansów i premierowi, kimkolwiek to wówczas będzie. Bo nie będzie się dało uciekać dłużej od tego, że świadczenie 500+ bardzo straci na wartości. A rodzice zrobią bardziej roszczeniowi też zaczną mówić stanowczo: „dej!”.
Rosnące płace to presja inflacyjna. A jak ceny rosną, to te same 500 zł jest mniej warte niż było rok czy dwa lata wcześniej. „Rzeczpospolita” podkreśla, że w 2025 r. 500+ będzie stanowić już tylko 7 proc. średniego wynagrodzenia, podczas gdy w 2016 r., kiedy program został wprowadzony, było to 12 proc. średniej płacy.
Myślicie, że rodzice naprawdę będą siedzieć cicho?