REKLAMA

Zuckerberg oficjalnie zdziadział. TikTok zabiera mu nastolatków

Imperium Marka Zuckerberga wreszcie trafiło na godnego siebie rywala. TikTok po zbudowaniu globalnej rozpoznawalności i dużej bazy użytkowników przechodzi do agresywnej monetyzacji. Dodajmy, że przy bezradnej postawie twórcy Facebooka.

Zuckerberg oficjalnie zdziadział. TikTok zabiera mu nastolatków
REKLAMA

fot: YouTube/CBS This Morning

REKLAMA

TikTok stoi Zuckerbergowi ością w gardle praktycznie od samego początku. Czyli mniej więcej od momentu, w którym nie udało mu się kupić aplikacji od jej właściciela, chińskiej firmy Bytedance. Kilka lat temu dla przyzwyczajonego do przejmowania konkurencji miliardera był to co najwyżej prestiżowy policzek. Dzisiaj widać już, że fiasko rozmów z Chińczykami może go też dużo kosztować.

Najjaśniej świecąca gwiazda w portfolio ByteDance latami dobierała się do umysłów młodych ludzi. Kusiła ich świeżą formą i obiecywała szybką drogę do sławy.

A co najważniejsze, stanowiła dla nastolatków social mediową enklawę. TikTok stał się miejscem dla młodych tworzonym przez młodych. Nie był tak dziaderski jak Facebook, na którym można dostać zaproszenie do znajomych nawet od własnej babci. Nie odpychał też blichtrem Instagrama, który większość młodych ludzi na dorobku (albo nawet utrzymywanych przez rodziców) może wpędzać w spore zakłopotanie.  

TikTok dawał co innego. Poruszaj się w rytm muzyki, jeżeli wyjdzie fajnie algorytmy wystrzelą cię w górę jak rakietę – obiecywał. I rzeczywiście tak się działo. Nastolatkowie nie musieli się już krępować, że bacznie obserwują ich oczy rodziców. Nie zawstydzał ich brak drogich aparatów, egzotycznej scenerii w tle, ani figury modelek.

Obraz sukcesu mącił tylko jeden fakt. Rosnąca liczba użytkowników nie przekładała się na przychody. TikTok jechał na ciągłych stratach. Tu dochodzimy wreszcie do nowego rozdziału tej historii.

Telezakupy wracają!

Platforma ogłosiła niedawno partnerstwo z platformą e-commerce Shopify i zamierza agresywnie wejść w amerykański rynek. Mówi się nawet o odświeżeniu swojskiego formatu, który u nas robił karierę pod nazwą telezakupów Mango.

Użytkownicy oglądaliby filmiki, na których towary są zachwalane przez tiktokowych influencerów, a potem za pomocą kilku kliknięć mogliby sfinalizować transakcję. Droga od decyzji do zakupu staje się tak szybka, że nie ma nawet czasu zastanowić się nad sensem wydatków.

Financial Times” dowiedział się też, że TikTok chce rozwijać własną samoobsługową platformę reklamową. Mówiąc ludzkim językiem – marki będą mogły w łatwy i automatyczny sposób umieszczać swoje reklamy bez kontaktu z pośrednikami, a ich komunikaty będą precyzyjniej docierać do określonych grup odbiorców.  

Zuckerberg musi patrzeć na tę ekspansję z lekkim niedowierzaniem. Dopiero co niepodzielnie władał wyobraźnia miliardów ludzi. Teraz musi pogodzić się z tym, że uwaga nastolatków kieruje się w stronę konkurencji.

I to na wyłączność, bo ByteDance przedstawia takie dane: 40 proc. tiktokerów nie ma konta na Facebooku. Sześciu na dziesięciu nie jest obecnych na Twitterze.

Zuckerberg nie walczy dzisiaj z TikTokiem o najmłodszych konsumentów. On ich stracił, a teraz, rzucając się na oślep, próbuje ich odzyskać. Jeszcze w 2015 r. z Facebooka korzystało z 60 proc. osób w wieku 12-17 lat. Teraz odsetek spadł już poniżej 40 proc.

Na panewce spalił też plan przymusowej sprzedaży amerykańskiej części TikToka grupie obejmującej Oracle i Walmart. Joe Biden zaczyna swoją kadencję od przeglądu decyzji Trumpa i jak widać w kwestii chińskich firm technologicznych nie ma zamiaru się spieszyć.

Hello fellow kids

Metody Zuckerberga są przy tym dość hmm… schematyczne. Eksperci twierdzą, że miliarder po prostu nie rozumie fenomenu TikToka. To można w sumie zrozumieć. Złote dziecko mediów społecznościowych dawno temu wyrosło z pieluch. Niedługo będzie obchodził 37. urodziny.

Zuckerberg próbował już skopiować TikToka, tworząc apkę Lasso. Po całkowitym fiasku tego pomysłu, odpalił więc aplikację Collab, która pozwala tworzyć muzykę i scalać ją w większe fragmenty we współpracy z innymi internautami. Wygląda to mocno niezdarnie.

REKLAMA

O skali porażki serwisów Zuckerberga najlepiej świadczy fakt, że Instagram postanowił ucinać zasięgi twórcom wrzucającym na Reels klipy z TikToka. Serwis tłumaczy się wprawdzie, że użytkownicy nie lubią, gdy w oglądaniu przeszkadza im znak wodny albo logo, ale motyw działania wydaje się dość prosty do odczytania. Instagram boi się, że TikTok będzie reklamował się na jego platformie.

Gdyby chodziło o jakiś nic nie znaczący projekt, Instagram puściłby pewnie taką praktykę płazem. Ale TikTok wyrasta dzisiaj na potężnego konkurenta. Markowi pozostało bezsilne zaciskanie pięści. Odpowiedzi na trwającą od lat ekspansję TikToka twórca Facebooka wciąż jeszcze nie znalazł.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA