Microsoft, Twitter czy może Oracle? Kolejni amerykańscy giganci mają chrapkę na TikToka

Amerykańska administracja już od dawna przyglądała się TikTokowi i jego poczynaniom na terenie Stanów Zjednoczonych. Politycy kierowali zastrzeżenia pod kątem przechowywania danych użytkowników, a zwłaszcza gromadzenia informacji o dzieciach (za co ByteDance zapłacił grzywnę w wysokości 5,7 miliona dolarów). Teraz sprawa nabrała większego kalibru.

Jeszcze pod koniec lipca, Mike Pompeo, zapowiedział, że sankcje zapewne dotkną najpopularniejszą chińską aplikację, o ile nie zmieni ona sposobu zarządzania danymi Amerykanów.

Choć TikTok przeniósł swoją główną siedzibę do Los Angeles i nie miał sobie nic do zarzucania, to niespełna dwa tygodnie temu Trump zapowiedział, że aplikacja w obecnym kształcie będzie mogła funkcjonować za Oceanem jeszcze przez zaledwie 1,5 miesiąca. 14 sierpnia zadecydował, że TikTok dostanie jeszcze dodatkowe 45 dni sprzedaż biznesu amerykańskiej korporacji.

Jak podaje „Financial Times”, numerem trzy jest obecnie Oracle, który wyraził chęć przejęcia biznesu TikToka w Stanach Zjednoczonych, Kanadzie, Australii i Nowej Zelandii (obok Wielkiej Brytanii są to kraje Five Eyes - porozumienia szpiegowskiego, dotyczącego nasłuchu elektronicznego).

Oracle miało już nawet rozmawiać z General Atlantic i Sequoia Capital, funduszami posiadającymi udziały w TikToku. Ich przedstawiciele nie potwierdzili jednak rewelacji gazety. Nie jest również jeszcze do końca jasne, jak dokładnie przebiegać ma wyłączenie amerykańskiego biznesu TikToka chińskiego zarządu.

Apetyt Oracle jest jednak nieco mniejszy, niż Microsoftu, który celuje w przejęcie biznesu chińskiego giganta również w Europie i Indiach. To właśnie w tym ostatnim kraju TikTok i 59 innych aplikacji zostały niedawno zbanowane, jako pokłosie ochłodzenia relacji na linii Indie - Chiny.