REKLAMA

Zapadł wyrok w sprawie Amber Gold. Ale jak tu się cieszyć z takiej szopki?

Winni – tak brzmi wyrok gdańskiego sądu w sprawie twórców Amber Gold – Katarzyny i Marcina P. I o ile to, że po ciągnącym się od lat procesie, winowajcy jednego z największych przekrętów w historii III RP zostali ukarani powinno cieszyć, o tyle data tego rozstrzygnięcia już nie bardzo. Przypadkiem bowiem wyszło, że zbiegła się ona z wyborami do Parlamentu Europejskiego.

Znamy wyrok w sprawie Amber Gold. Ale nie potrafię się z tego cieszyć
REKLAMA

Fot. Patryk Matyjaszczyk/Wikipedia.org/ CC BY-SA 3.0

REKLAMA

Niemal 20 tys. poszkodowanych, 850 mln zł strat – tak wygląda bilans beztroskich harców państwa P. po polskim rynku finansowym. O tym, że to może być piramida finansowa, ostrzegała KNF i cała rzesza ekspertów. Jak widać bezskutecznie. Wizja zysków ze zwykłej lokaty, przekraczających 10 proc., okazała się silniejsza.

Dzisiaj wiadomo już, że ofiary zamiast krociowych zysków zobaczą okruchy po swoich dawnych oszczędnościach. Syndyk masy upadłościowej mówi o jakiś 12 proc. od kwot wpłacanych do AG.

Mimo to, słysząc o tym, że pierwsi poszkodowani dostają już przelewy, a Katarzyna i Marcin P. zostali uznani za winnych wprowadzenia klientów w błąd i prowadzenia działalności parabankowej bez zezwolenia (na ile lat więzienia – tego jeszcze nie wiemy, podczas mów końcowych prokuratura zawnioskowała o wymierzenie 25 lat), mam dość mieszane odczucia.

Całej sprawie dużo lepiej zrobiłoby, gdyby udało się ją oderwać od polityki.

A to już na samym początku okazało się bardzo trudne, bo OLT Express, czyli spółkę należącą do Amber Gold wplątał się syn premiera Michał Tusk.

Po zmianie władzy szybko stało się to tematem numer jeden. Zamiast zastanawiać się nad tym, w jaki sposób taki twór jak Amber Gold mógł miesiącami pozyskiwać klientów, reklamować się na dużych portalach internetowych i w gazetach nieniepokojony przez nikogo, skupiliśmy się więc na odpowiedzialności Donalda Tuska i „państwu z dykty” Platformy Obywatelskiej

Dzisiejszy wyrok stanowi niestety kontynuację tego sposobu myślenia. Trudno nie oprzeć się wrażeniu, że kolejne elementy śledztwa są ze sobą zgrane. Wcześniej mieliśmy przecież próbę zgrillowania Tuska na przesłuchaniu sejmowej komisji śledczej.

Teraz, na niespełna tydzień przed eurowyborami Polacy dostają jasny komunikat – PO zawaliło, PiS naprawia szkody i sądzi winnych. Tyle, że ani jedno ani drugie nie jest prawdą, bo już po 2016 wybuchły nam dwie kolejne wielkie afery – piramida związana z GetBack i masowe bankructwa SKOK-ów.

Obie te historie mocno podważyły narracje o naprawie państwa przez polityków obozu rządzącego. A teraz, tuż przed pójściem Polaków do urn, lider PiS Jarosław Kaczyński musi się jeszcze na dokładkę zmagać z afera pedofilską w Kościele, który przecież sam na każdym kroku gorąco wspiera.

Data ogłoszenia wyroku wydaje się więc nie tyle zwieńczeniem wieloletnich wysiłków prokuratury, co kolejną przykrywką.

REKLAMA

Czas leci, pomysły na okradanie Polaków się zmieniają, niezmienne pozostają dwie kwestie – jak dawaliśmy się nabierać, tak wciąż dajemy się wciąż, a politykom w to graj, bo dostają potężną amunicję do ostrzeliwania przeciwników.


REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA