Wyniki policyjnej akcji Smog. Właścicielom kopcących aut odebrano dowody rejestracyjne
Policja chwali się pierwszymi efektami kolejnej akcji "Smog". Funkcjonariusze sprawdzali stan techniczny pojazdów poruszających się po polskich drogach. Posypały się mandaty, kilka razy trzeba było wzywać lawetę. Skala tych działań jednak nie poraża.
Fot. Śląska.policja.pl Mysłowice
Tylko przez pierwszych siedem miesięcy 2019 r. policja zatrzymała prawie 8 tys. dowodów rejestracyjnych za naruszenie norm środowiskowych. Ostatnio ta liczba trochę wzrosła. A to za sprawą zorganizowanej na terenie całego kraju akcji "Smog".
Stróże prawa ogólnopolski dzień walki z zanieczyszczeniem powietrza obchodzą raz w miesiącu. Pojawia się przy tej okazji około 5 tys. policjantów na ulicach, którzy sprawdzają ogólny stan techniczny pojazdu i też jakość spalin.
Działania mają także charakter informacyjno-edukacyjny. Policjanci będą przypominali kierującym, że smog, to również „zasługa” niesprawnych technicznie pojazdów emitujących spaliny o nadmiernej toksyczności - czytamy na stronie policja.pl.
Mandat, a nawet laweta
Pouczenie było podczas ostatniej, policyjnej akcji "Smog" najmniejszym wymiarem kary. Ale kontrola mogła też skończyć się dla kierowcy o wiele gorzej. W grę wchodził mandat do 500 zł oraz odbiór dowodu rejestracyjnego.
Po zatrzymaniu dowodu rejestracyjnego za naruszenie norm ochrony środowiska – bez względu na to, czy chodzi o wycieki, czy o przekroczenie norm spalin – taki pojazd dalej nie pojedzie. Z miejsca kontroli może być jedynie odholowany lub odwieziony na lawecie — tłumaczy w rozmowie z dziennik.pl podinsp. Radosław Kobryś z Biura Ruchu Drogowego KGP.
Pomagali też inspektorzy transportu drogowego
W swoich działaniach policję często wspierali też inspektorzy transportu drogowego. Tak było chociażby na `Podkarpaciu, gdzie w ramach akcji "Smog" skontrolowano ponad 1400 pojazdów. W 17 przypadkach doszło do odebrania dowodu rejestracyjnego. Wyciek płynów eksploatacyjnych był przyczyną zastosowania takiej samej sankcji w dwóch przypadkach przez stróżów prawa w Ostrowcu Świętokrzyskim, gdzie w sumie skontrolowano 81 pojazdów.
Dwa naruszenia przepisów ochrony środowiska odnotowano za to w Mysłowicach. W sumie tamtejsza policja skontrolowała 76 pojazdów. W trzech przypadkach zdecydowano się na zatrzymanie dowodu rejestracyjnego. W Tychach z kolei funkcjonariusze skontrolowali 69 pojazdów. Jeden z samochodów wyeliminowano z ruchu z uwagi na nieprawidłowości w zakresie emisji spalin. Żadnych tego typu nieprawidłowości nie odnotowali za to policjanci z Piotrkowa Trybunalskiego, którzy na celownik - w ramach akcji "Smog" - wzięli 40 pojazdów.
Bo smog to nie tylko piece węglowe
W ostatnim czasie utarło się niesprawiedliwe stwierdzenie, jakoby za smog odpowiadała wyłącznie niska emisja, co naszą uwagę kieruje od razu na gospodarstwa domowe i używane tam kopciuchy. Te, według badań Krajowego Ośrodka Bilansowania i Zarządzania Emisjami, odpowiadają za 52 proc. niskiej emisji. Ale odpowiedzialność w tym zakresie transportu szacowana jest na ok. 10 proc.
Te proporcje zmieniają się w większych miastach, gdzie większość mieszkańców posiada własny samochód i ma dostęp do centralnego ogrzewania. Zresztą w kwestii liczby aut na 1000 mieszkańców jesteśmy od lat w europejskiej czołówce. Niestety, co trzeci samochód jeżdżący po polskich drogach ma co najmniej 20 lat.